czwartek, 31 października 2013

#35 Halloweenowy Zayn :3

Hej hej hej :3 Tak, to ja Nicol^^ Ponieważ dzisiaj mamy Halloween to postanowiłam dodać strrrrrrrrrraszną historię z Zaynem :D Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu :) (Nie jest aż taka straszna, bo ja sama nigdy nawet horroru nie oglądałam, więc nooo... To przez moją nauczycielkę od polskiego!!! To ona dała nam lekturę: "Morderstwo w Orient Expresie" czy coś tam takiego...)

____________________________________



Halloweenowy Zayn :3

-„Hej, skarbie! Jak ci minął dzień?”- usłyszałam głos mojego chłopaka, a po chwili poczułam jak jego ręce oplatają się wokół mojej tali.
-„Boże, weź się tak nie skradaj! Wystraszyłeś mnie.”- zaśmiałam się.
-„No w końcu mamy Halloween!”
-„No wiesz co? Wstydziłbyś się!”- wybuchliśmy śmiechem, a potem zostałam obdarzona czułym pocałunkiem.-„Tęskniłam…”
-„Nie było mnie tylko parę godzin…”
-„Ale się stęskniłam.”- uśmiechnęłam się wiedząc, że zaraz dostanę kolejną nagrodę i nie pomyliłam się.
-„Mam dla ciebie niespodziankę.”- Zayn popatrzył mi prosto w oczy, za to w jego tęczówkach wyczytałam ekscytację.
-„Co takiego?”- zapytałam podniecona jak małe dziecko.
-„Idziemy dzisiaj na imprezę!”- zawołał radośnie.-„Niall robi bibę z okazji Halloween i jesteśmy zaproszeni. A no i oczywiście musimy się przebrać.”
-„O matko, a o której?”- spytałam lekko wystraszona.
-„O dwudziestej, a co?”
Spojrzałam na zegarek. 17.23.
-„NIE! Nie zdążę się przygotować! To ja lecę wypożyczyć kostium, będę za jakieś dwie godziny, papa!”- wykrzyczałam, pakując potrzebne mi rzeczy do torebki. Mulat nie mógł wytrzymać ze śmiechu. Oj no co? Mógł mi powiedzieć trochę wcześniej! Dobrze wie, że kobiety to tak szybko znowu się nie wyszykują. Wzięłam kluczki od samochodu i pobiegłam do garażu.
-„Tylko uważaj na siebie! Kocham cię!”- zawołał za mną Zayn.
-„Ja ciebie też!”- odkrzyknęłam i zamknęłam za sobą drzwi. Zakupy poszły mi całkiem szybko. Niestety miałam problem z wybraniem kostiumu… Po godzinie niezdecydowania stwierdziłam, że kupię jakąś czarną sukienkę i pomaluję się na nastoletnią wampirzycę. Wróciłam do domu, wzięłam szybki prysznic i się przebrałam pomalowałam, oraz uczesałam.
Jeszcze raz spojrzałam w lustro. No, może być. Spojrzałam na zegarek- 19.29. Wyszłam z łazienki, a pierwsze co zobaczyłam to mojego chłopaka w kostiumie Edwarda Cullena ze „Zmierzchu”.



Oboje wybuchliśmy śmiechem.
-„Widzę, że mamy podobne pomysły co do ubioru.”- parsknął śmiechem.
-„A owszem, panie Dracula.” zaśmiałam się ukazując swoje sztuczne kiełki. Złapałam go pod ramię i razem ruszyliśmy do limuzyny. Jazda nie zajęła nam długo, akurat byliśmy pięć minut przed dwudziestą.
-„No witam nasze wampirki!”- przywitał się z nami serdecznie Niall przebrany za pirata.
-„Hej, hej! Co tam słychać, panie Sparow?”- zagadnęłam.
-„IMPREZA!!!”- zawołał w odpowiedzi i razem się zaśmialiśmy. Blondyn wpuścił nas do środka. Było już pełno ludzi, a muzyka dudniła głośno. Zayn porwał mnie do tańca. Potem spotkaliśmy się z Louisem i Eleanor, a także Liamem i Harrym. Bawiliśmy się znakomicie, a dopiero dochodziła dwudziesta trzecia!
-„Przynieść ci czegoś do picia?”- zapytał mnie głośno mulat, próbując przekrzyczeć muzykę.
-„Tak, poproszę.”- uśmiechnęłam się i odprowadziłam Malika wzrokiem. Kołysałam się lekko w takt piosenki, gdy podszedł do mnie Liam i wesoło prowadziliśmy konwersacje o wystroju domu Horana. Postarał się, nie ma co. Ze schodów zwisały sztuczne pajęczyny, żyrandol wyposażono w czerwone żarówki, które dawały mroczny blask. Wszędzie leżały powycinane dynie z świecami w środku, a także przekąski były warte podziwu.
Nagle światło zamigotało i zupełnie się wyłączyło, podobnie jak muzyka. Cały tłum ludzi wstrzymał oddech, ale było też słychać pojękiwania rozczarowania brakiem piosenki.
-„Co się dzieje?”- zapytałam zdziwiona Liama, którego oczywiście nie widziałam. Było za ciemno.
-„Nie wiem… Czekaj, idę sprawdzić.”- odpowiedział, a potem usłyszałam oddalające się kroki. Tłum wokół mnie zaczął rzednąć, wszyscy wycofywali się z parkietu. Ja uczyniłam podobnie i po omacku dotarłam pod ścianę. Matko, ale ciemno… Wyciągnęłam telefon z torebki, aby trochę sobie oświetlić drogę przede mną. Dziwne… Rozładował się. Byłam pewna, ze jeszcze przed wyjściem miałam pełną baterię. Trudno, pomyliłam się.
-„Czy ma ktoś latarkę?”- zapytałam głośniej, ale w odpowiedzi dostałam tylko westchnienia i zaprzeczenia.
-„Ja mam w telefonie, chwileczkę.”- ktoś odpowiedział-„ Ej, kurde… Telefon mi się wyłączył…”
Co?
-„Mi też… Co się dzieje?”- powiedział ktoś inny.
-„Mój telefon też nie działa…”- teraz jakiś kobiecy głos.
-„Niech wszyscy sprawdzą swoje telefony!”- ktoś zawołał. Teraz było słychać tylko zdziwione i wkurzone odgłosy. Nikomu nie działa komórka? To jest naprawdę dziwne.
-„AAAAAAAA!!!”- usłyszałam przeraźliwy pisk. Ciarki mnie przeszły. I nagle światło. No w końcu! Chwila, chwila… Na środku pokoju stał jakiś mężczyzna w kominiarce. W jego dłoni połyskiwał srebrny metal… Nie trzeba było się mu długo przyglądać, aby się zorientować, że to nóż. W moich żyłach zaczęła krążyć w zawrotnym tempie krew. Mój wzrok skierował się teraz na dziewczynę, która leżała u jego nóg i nie ruszała się. Czerwona kałuża zaczęła się tworzyć wokół jej pleców i rosnąc z każdą sekundą.
-„Zabawę czas zacząć…”- powiedział niskim głosem mężczyzna.  Teraz wszyscy wpadli w popłoch, panikę i wrzeszczeli ile tylko sił w gardle. Nie żebym ja była lepsza. CO TU SIĘ DZIEJE?! Sytuacja jak w każdym horrorze, ale to chyba nie był film grozy. To się działo naprawdę.
-„Niech nikt się nie rusza! Ten kto stąd wyjdzie pierwszy dołączy do dziewczyny na podłodze.”- powiedział spokojnie morderca. Nagle wszystkie okna, drzwi zatrzasnęły się. Miałam mętlik w głowie, co robić? Wrzeszczeć, krzyczeć o pomoc? Spróbować ucieknąć na pierwsze piętro?
-„AAAAAA!!!”- zapiszczała jakaś inna dziewczyna i zaczęła walić pięśćmi w zamknięte okno. Mężczyzna w kominiarce wyciągnął pistolet i… TRACH!
Jakiś chłopak zemdlał. Chętnie bym poszła w jego ślady, ale nie. Przypatrywałam się temu wszystkiemu z otwartymi na oścież oczami. Ręce trzęsły mi się ze strachu, serce łopotało przerażone. Przyparłam plecami do ściany za mną i za wszelką cenę starałam się opanować. Teraz pomyślałam o Zaynie. Gdzie on jest? Czy udało mu się uciec? Mam taką nadzieję… Nie chcę, aby coś mu się stało. Morderca zaczął się kręcić wokół własnej osi i strzelać gdzie popadnie. Jakaś dziewczyna obok mnie osunęła się na ziemię… Potem z drugiej strony jakiś chłopak…
-„STOP! BŁAGAM! PRZESTAŃ!!!”- wrzasnęłam na całe gardło w panice. Po moich polikach ściekały łzy, klatka piersiowa unosiła się i opadała tak szybko jak to możliwe. Mężczyzna zatrzymał się i powoli odwrócił w moją stronę. Zrobił kilka kroków w moją stronę, a ja cała zadygotałam. Wolnym ruchem morderca uniósł rękę z pistoletem na wysokość mojego nosa. To koniec. Żegnaj świecie. Tak bardzo cię kochałam. Tak bardzo żałuję, że nie mogę pożegnać się z moimi bliskimi. Powiedzieć im ostatni raz jak wiele dla mnie znaczyli. Żałuję, ze nie mogę poczuć ostatni raz dotyku mojego ukochanego. Że nie mogę mu powiedzieć jak bardzo go kocham. Że nie mogę się z nim pożegnać. Przez zaszklone oczy patrzyłam jak powoli zostaje pociągnięty spust… i nagle zostaje odwrócony w zupełnie przeciwną stronę. TRACH! Nie mogłam w to uwierzyć. Chłopak o czarnych włosach i ciemnej karnacji osunął się na ziemię.
-„ZAYN! NIE!”- krzyknęłam tak głośno jak tylko się dało. Chciałam do niego podbiec, ale Liam złapał mnie za ramiona i nie pozwolił. Po moich policzkach strumieniami lały się łzy. DLACZEGO?! DLACZEGO ON?! TO PRZECIEŻ MIAŁAM BYĆ JA!
-„[T.I.]!!! Spokojnie! [T.I.]!”
Z przerażeniem uniosłam się i rozejrzałam wokoło.
-„[T.I.]? Wszystko ok.? Co się stało?”- objął mnie Zayn. A więc to tylko sen? Okropny koszmar?
-„J-j-j-ja… tak… się bałam…”- wydukałam i poczułam mokrą ciecz na skórze twarzy.
-„To tylko sen… Spokojnie… Csiiii…”- uspokajał mnie. Wtuliłam się w jego ciepły tors, a on głaskał mnie pocieszająco po głowie. Po paru chwilach jak już się trochę uspokoiłam, Zayn odsunął się lekko ode mnie tak, aby mógł mi spojrzeć w oczy.
-„Kocham cię. I nie opuszczę cię. Nigdy.”
-„Ja też cię kocham.”- tylko tyle byłam w stanie wydusić. Nasze usta złączyły się w czułym pocałunku.
-„Idź już spać, kochanie. Musisz troszkę odpocząć.”- przejechał kciukiem po moim policzku.
-„Ale…”
-„Będę tutaj. Spokojnie… Już dobrze.”- uśmiechnął się ciepło, a już po chwili zasnęłam w jego ramionach z równym jemu uśmiechem na twarzy.

-KONIEC-



___________________________________________

To był mój pierwszy horror/ straszna historia, więc proszę o wyrozumiałość, bo nie jestem dobra w tych sprawach... xd

Nicol <3

wtorek, 29 października 2013

#34. Niall

Hej! Wiem, że trochę mi to zajęło i chociaż niekoniecznie jestem z niego taka dumna to wkońcu udało mi się napisać obiecaną dedykację dla Iwwony Horan. Ta dedykacja jak większość z Was wie jest w podziękowaniu za 3000 wejść. To na tyle KT:*

- Iwona!- wołał Niall już od progu.
Ledwo wszedł do domu od razu wiedzieli o tym wszyscy sąsiedzi. Odkąd pamiętam Horan głośnym okrzykiem informował swój powrót. Tak było i tym razem.
- Iwona, gdzie ty jesteś?
- W kuchni żarłoku!- odkrzyknęłam ze śmiechem.
- Co ty robisz?
- A jak myślisz?
- Nie myślę, jestem głodny
- Ej, ej, ej! Zaraz będzie obiad
- Co dzisiaj?
- A na co masz ochotę?- zapytałam.
- Hmm... Rosół i.. O,o,o!
- Co znowu?
- Zrób bigos!!!- wydarł się Niall.
- Wiedziałam- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jest bigos?- ucieszył się blondyn.
- Nie, gołąbki
- Czeeeeemu?- jęknął chłopak i poszedł do pokoju.
Po dziesięciu minutach siedział już przy stole i jadł obiad.
- Kochanie?
- Tak?
- Wyjdziemy gdzieś dzisiaj?
- W porządku, ale gdzie?
- Cóż... Niespodzianka
Po obiedzie poszłam się przygotować na nasze wyjście. Niall chciał wyjść o 18, a była już 16:30. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarną sukienkę.
(wybierz)

 Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Umyłam włosy, wysuszyłam je i podkręciłam lokówką. Umalowałam się delikatnie i poszłam założyć wcześniej przygotowaną sukienką. Chwyciłam czarną kopertówkę i włożyłam do niej błyszczyk, lusterko i puderniczkę. Telefon zostawiłam w szufladzie. Niall będzie ze mną, więc nie będę jej potrzebować. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z pokoju. Przy drzwiach wyjściowych założyłam czarne, wysokie koturny.
Niall czekał na mnie w samochodzie. Usiadłam na miejscu pasażera i patrzyłam jak Horan prowadzi. Po pół godzinie dojechaliśmy pod najdroższą restaurację w Londynie.
Kolacja była romantyczna. Jak zwykle rozmawialiśmy o wszystkim i niczym, ale tego dnia na nowo czułam motylki w brzuchu. Jedyną przeszkodą do idealnego wieczoru było zdenerwowanie Nialla. Co chwilę się jąkał i był trochę nieobecny.
- Niall co jest?- zaczynałam się denerwować. Może coś mu się stało?
- Nic, ale... Iwona muszę ci zadać bardzo ważne pytanie- powiedział, sięgając do kieszeni.
- Słucham
- Odkąd cię poznałem zakochałem się w tobie. Spędziliśmy ze sobą sześć lat, które były najpiękniejszymi latami mojego życia. Byłaś przy mnie zawsze, kiedy cię potrzebowałem, chociaż ja sam nie mogłem być zawsze przy tobie. Iwona, wyjdziesz za mnie?- zapytał drżącym głosem.
W moich oczach pojawiły się łzy. To było najpiękniejsze co powiedział w moim kierunku. Byłam w szoku... Moją jedyną reakcją było delikatne kiwnięcie głową. Uradowany Horan wsunął na mój palec diamentowy pierścionek, po czym namiętnie mnie pocałował.

niedziela, 27 października 2013

#33. Zayn i Niall cz.1

Hejka! Wybaczcie, że to nie Madhouse tylko pierwsza część Zayna i Nialla dla Cataliny:) Kocham Was;* i jeśli macie jakieś pomysły na zakończenie Madhouse albo macie imagina, a nie posiadacie własnego bloga to wysyłajcie je na maila- happymix1309@wp.pl bo ja jakoś nie mam ostatnio pomysłów i weny do pisania, a Nicol też nic nie umieszcza... Nie wiem jak to będzie teraz... No zobaczymy. Jak na razie postaram się pisać jak będę mogła...KT;*

Otworzyłam oczy i zobaczyłam ciemność. Ktoś obok się poruszył. Chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam, bo głos stanął mi w gardle. Wzięłam kilka głębokich wdechów i znów spojrzałam w ciemność. Usłyszałam obok jakiś szmer.
- Catalina?
- Zayn?
- Tak to ja
Obróciłam głowę w drugą stronę
- Niall?
- Mhmm
- Co wy tu robicie?
- Chyba co my tu robimy?
- Też może być. Czyli żadne z was nie wie co się dzieje?
- A wyglądamy na takich co by wiedzieli?
- Nie wiem, nie widzę, bo jest ciemno
- No dobra- zgodził się Zayn.
- Cicho!- fuknął Niall.- Ktoś tu idzie
I rzeczywiście, w oddali było słychać kroki. Po chwili w pomieszczeniu zjawiła się niska dziewczyna i wysoki chłopak, który wszedł do środka. Szarpnął Nialla tak mocno, że ten prawie się przewrócił.
- Ej!- wrzasnęłam, widząc jak traktuje mojego przyjaciela, ale ten nic sobie z tego nie robił.
Wyszli tak szybko jak się zjawili.
- Zayn, boję się- szepnęłam.
- Wszystko będzie dobrze Cat, wszystko będzie dobrze- powiedział.
Jego słowa brzmiały przekonująco, ale nie potrafiłam w nie uwierzyć. Dlaczego? Nie zastanawiałam się nad tym, bo, mimo tych okoliczności, zasnęłam.
Staliśmy przed zielonym budynkiem. Był opuszczony. Nic dziwnego, w końcu miał ponad 400 lat. Byliśmy we trójkę- ja, Niall i Zayn. Nagle przed nami pojawiła się dziewczyna. Miała długie, czerwone włosy i zielone oczy. Patrzyła na nas wyczekująco. Zayn ruszył w jej kierunku, ale Horan go zatrzymał.
- Czego chcesz?- warknął Malik.
- Nie zapomniałeś o Catalinie?
- O niczym nie zapomniałem- fuknął i podszedł do dziewczyny.
Zatopił swoje malinowe wargi w jej ustach. Na ten widok pękło mi serce. Spojrzałam w miejsce, gdzie przed chwilą stał Nialler, ale chłopaka tam nie było. Zaczęłam krzyczeć, lecz nikt nie zwracał na mnie uwagi.
Nagle obudził mnie czyjś dotyk.
- Zostaw! warknęłam.
To był Zayn, czułam to. Ale nie chciałam, żeby mnie dotykał, żeby na mnie patrzył, żeby coś do mnie mówił. Ale nadal go kochałam. Dlaczego?
Słodkie c'nie? :)

piątek, 25 października 2013

#32. Zayn

Hej Misiaczki! To jest pisane tak na szybko, ale chodzi o Butterfly Project. Pewnie słyszeliście;) KT

- Zayn co to ma do cholery być?!- wrzasnęłam tak głośno, że chyba cała ulica mnie słyszała.
Jeszcze raz spojrzałam na rękę chłopaka. Czemu ja wcześniej nie zauważyłam, że on się tnie? Niektóre razy były świeże, ale po wielu zostały już tylko blizny.
- Nie zrozumiesz tego (T.I)- usłyszałam jego głęboki głos.
Nie zastanawiałam się nad czym czy to zrozumiem, czy też nie. Było dla mnie oczywiste, że mój przyjaciel znalazł sobie lepszą przyjaciółkę, którą była żyletka.
Sięgnęłam swoją kurtkę i wsunęłam na nogi buty. Już miałam dłoń na klamce, kiedy Malik chwycił mnie za rękę.
- Gdzie idziesz?- w jego głosie wyczuwalny był smutek.
Wtedy coś zrozumiałam. Zayn potrzebował pomocy, a ja właśnie chciałam go zostawić samego sobie w wielkim, pustym domu, tak samo jak robili to inni.
- Na spacer. Chcesz iść ze mną?- zapytałam, ciepło się do niego uśmiechając.
- Jasne- tym razem to radość królowała na jego twarzy.
Zapewne cieszył się, że nie zostanie po raz kolejny sam.
Spacerowaliśmy po parku, kiedy coś mi się przypomniało. Butterfly Project... Kto mi o tym mówił...? Ah tak, Sue. Włożyłam rękę do torebki i wyciągnęłam z niej czarny długopis. Zayn patrzył na mnie zdziwiony.
- Możemy usiąść?- zapytałam, wskazując pobliską ławkę.
W odpowiedzi skinął głową.
Gdy Malik usiadł koło mnie chwyciłam jego rękę i podciągnęłam do góry rękaw czarnej bluzy.
- Co ty robisz?- zapytał zszokowany, kiedy zaczęłam rysować motyla.
- Zaraz, zaraz, daj mi skończyć- wymamrotałam i skupiłam się na swoim "dziele".
Kiedy rysunek był gotowy, zadowolona spojrzałam na przyjaciela.
- Co to jest?
- Motyl- odparłam dumnie.
- Po co?- zapytał drwiąco Zayn.
- To Butterfly Project przeznaczony dla osób takich jak ty, dla osób, które się tną
- (T.I) do czego ty
- Nie przerywaj mi- fuknęłam i zaczęłam opowiadać Mulatowi o akcji.
Chłopak przyjął to z ulgą. Chyba nie myślał, że chcę wciągnąć go do jakiejś sekty?
- Tylko pamiętaj, że nawet najmniejsze draśnięcie zabija wszystkie motyle
- Dam mu na imię (T.I)- przerwał mi Zayn. Popatrzyłam na niego pytająco.- Zmieni moje życie, tak, jak ty to zrobiłaś
- Ja nic nie zrobiłam
- Mylisz się- uśmiechnął się Zayn.- Z tego co mówiłaś wynika, że ty też możesz wziąć udział w projekcie
- Ttak- odparłam niepewnie.- Dla wsparcia
- W takim razie daj rękę
Mulat narysował na mojej dłoni ślicznego motylka.


- W takim razie mnie wspieraj- powiedział, kiedy skończył.
- Jest cudowny Zayn
- Tak jak ja?- uśmiechął się.
- Jak ty- przytaknęłam.
Zayn obiecał mi, że nie będzie się ciął, że nie odbierze życia żadnemu motylowi... I wiecie? Udało mu się!



Chyba już mniej więcej rozumiecie, na czym polega Butterfly Project? Ale dla pewności macie jeszcze zasady:
1. Kiedy czujesz się źle, i decydujesz się na pocięcie się, weź marker, długopis, lub mazak i narysuj motyla na swojej ręce lub dłoni.
2. Nazwij motyla po kimś kogo kochasz, lub po kimś na kim Ci zależy.
3. Musisz pozwolić motylowi zniknąć naturalnie. ŻADNEGO szorowania.
4. Jeśli się okaleczysz przed zniknięciem motyla, motyl umiera. Jeśli nie, on żyje.
5. Jeśli masz więcej niż jednego motyla, nawet najmniejsze pocięcie się zabija wszystkie.
6. Inne osoby mogą również narysować na Tobie motyle. Te motyle są bardzo wyjątkowe. Zadbaj o nie.
7. Nawet jeżeli się nie tniesz, również zachęcam do narysowania motylka, żeby pokazać innym twoje wsparcie. Jeśli to zrobisz, nazwij go po kimś kogo znasz, kto się tnie lub cierpi w tej chwili, i powiedz mu. To może pomóc.

To jak? Wszystko jasne? Ja, Nicol i nasze przyjaciółki bierzemy udział w projekcie w taki sam sposób jak (T.I). Piszcie jak na Waszej ręce pojawi się motylek, chcę wiedzieć ile czytających osób chce wspierać tych tnących się:) 

wtorek, 22 października 2013

#31. Zapowiedź

Hej kochani! Mam dzisiaj dla Was coś bardzo krótkiego, ale myślę, że ciekawego. Madhouse... brak weny. Mam nadzieję, że nie będziecie źli, że nie mam pojęcia kiedy pojawią się dwie ostatnie części, bo właśnie tyle zostało do końca. No tak i teraz będzie ciężko z imaginami, bo, Ci co czytają mojego drugiego bloga wiedzą, że mam problem z ocenami, więc trzymajcie za mnie kciuki, bo jak je poprawię to imy będą częściej. Ta cała 3-4 częściowa historia jest dedykowana Catalinie <3 Kiss KT;* 

- Niall!- wrzasnęłam i zbiegłam na dół po schodach. Chłopak stał w kuchni i przyrządzał sobie przekąskę.
- Co się stało?- zapytał odrywając się od pochłaniającej go pracy, którą było krojenie pomidora.
- Gdzie są chłopcy? Powinni tu być jakąś godzinę temu?!
- Nic ci nie mówili?
- O czym?
- Nie przyjdą. Ups... miałem ci powiedzieć
- Niall!
- No przepraszam. Wpadnie tylko Zayn
- Spoko- powiedziałam bez emocji, choć serce waliło mi jak oszalałe.
Mieszkam z Niallem już od kilku lat. Jesteśmy przyjaciółmi, najlepszymi przyjaciółmi. Od kiedy poznałam jego zespół zakochałam się w Zaynie. Malik był wyjątkowy. Jedyny w swoim rodzaju. Nigdy się nie przyznałam do tego Niallowi, ale przypuszczam, że i tak już to wie. Za dobrze mnie zna. Mam tylko nadzieję, że nic nie powiedział Zaynowi.
Po 10 minutach po domu rozległ się dźwięk dzwonka. Otworzyłam drzwi. Byłam pewna, że to Zayn, jednak przeliczyłam się.

poniedziałek, 21 października 2013

#30. NIESPODZIANKA, czyli Leeroy cz. 2

No i mamy drugą część Leeroy'a. Mam nadzieję, że zakończenie Wam się spodoba. Długo myślałam jak to zakończyć i myślę, że wyszło dobrze. Pamiętajcie, żeby w poście Dzięki, dzięki, dzięki wpisywać z kim chcecie dedykację w podzięce za 3000 wejść! To tyle ode mnie KT;*

Leeroy, a nie, przepraszam, Liam wstał i tępo wpatrywał się w telewizor. Wstałam z kanapy i ruszyłam w jego kierunku.
- Chciałbyś mi coś powiedzieć?- powtórzyłam pytanie, stając naprzeciwko niego.
- Ja...- jąkał się chłopak.
W końcu odpuścił sobie słowa i ściągnął z głowy blond perukę.
- Nie mogę uwierzyć, że cały czas kłamałeś- powiedziałam wściekła.
- (T.I) ja ci wszystko- zaczął Payne, ale nie dałam mu skończyć.
- Pamiętasz jak ci kiedyś opowiedziałam, dlaczego nie chcę się zakochać?- zapytałam, a on przytaknął.- To co zrobiłeś udowadnia, że miałam rację. Że miłość tylko rani
- Ja naprawdę cię kocham!- krzyknął zły.
- Gdyby tak było to nie całowałbyś się z inną! Nawet jako Liam Payne!- powiedziałam i wybiegłam z domu chłopaka, głośno trzaskając drzwiami.
Nie mogłam w to uwierzyć. To było jak zły sen, z którego jak najszybciej chciałam się obudzić. Do domu wpadłam cała zalana łzami. Od razu pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Po chwili przy mnie zjawiła się mama i ciocia Lauren, która przyjechała na kilka dni.
- Co się stało kochanie?- zapytała mama, delikatnie głaszcząc mnie po włosach.
- To przez wiadomości- powiedziała bez ogródek ciotka.
- Skąd wiesz?- spytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, bo zadzwonił telefon cioci.
W tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Mama wstała otworzyć, a ciocia Lauren skończyła w tym czasie rozmowę telefoniczną.
- (T.I) jestem pewna, że cię okłamał ze względu na ciebie- powiedziała ciocia.
- Ale on całował inną!- wybuchnęłam gorzkim płaczem.
- A więc o to chodzi- mruknęła siostra mamy bardziej do siebie niż do mnie.- Mam pomysł kochana
- Jaki?
- Wiem, że masz szkołę, ale co powiesz na tygodniowy wypad do LA? Dobrze ci zrobi, a tam jest teraz ciepło
- Pewnie!- krzyknęłam uradowana i rzuciłam się cioci na szyję.
- Pizza!- zawołała z kuchni mama.
                                                                          ***

Moja rodzicielka również wybrała się z nami do gorącego Los Angeles. Przez cały tydzień nie dostałam ani jednej wiadomości od Liama. Nie powiem, było mi trochę przykro, że nic dla niego nie znaczyłam. Kiedy z powrotem byliśmy w Londynie zaczęłam się bać... Bać spotkania z nim. Wystarczyłoby zwykłe wpadnięcie na siebie na ulicy, a moje maleńkie serduszko rozpadłoby się na milion kawałków.
To, co zastałyśmy pod domem było imponujące. Tysiące kwiatów stało na ogrodowym trawniku. Po prostu WOW!
- Co się tu stało?- zapytała mama, ale to było pytanie retoryczne.
Ciocia weszła do ogrodu i sięgnęła po peorwsze kwiaty- niebieskie róże, moje ulubione. Między kwiatami była umieszczona mała błękitna karteczka.
- Jeśli nadal coś dla ciebie znaczę, przyjdź dzisiaj pod Big Ben o 19- odczytała ciocia.
Chwyciłam kolejne kwiaty. Karteczka była tej samej treści, następna też i kolejna tak samo.
- On chyba naprawdę cię kocha i codziennie na ciebie czeka- uśmiechnęły się kobiety.- Może idź tam i załatw to jak należy
Zerknęłam na zegarek. 18:48! Mam tylko 12 minut.
- Zaraz wracam!- krzyknęłam i pobiegłam w stronę słynnego zegara. Dobrze, że nie miałam daleko.
Kiedy dotarłam na miejsce od razu go zobaczyłam. Siedział na ławce, a w ręce trzymał bukiet niebieskich róż."Cholera (T.I) jaka ty jesteś głupia! Przecież on znowu złamie ci serce" mówił cichy głos w mojej głowie, ale starałam się go zignorować. Przecież przyszłam tu oficjalnie z nim zerwać. Podeszłam bliżej do chłopaka i usiadłam na ławce.
- Jednak przyszłaś- ucieszył się szatyn.
- Tak- powiedziałam bez emocji.
- (T.I) wiem, że bardzo cię zraniłem, ale- chciałam mu przerwać, jednak Liam mi na to nie pozwolił.- Ale zrobiłem to dla ciebie. Chciałem, żebyś pokochała mnie jak zwykłego człowieka, a nie znanego piosenkarza
- Leer.. Liam rozumiem to i jestem w stanie ci to wybaczyć, ale ta dziewczyna...
- Wiem. To już mniej przyjemna część. To jest moja umowa z Modest- powiedział podając mi plik kartek.- Każdy z nas musiał to podpisać. Na zielono masz zakreślony punkt, w którym zmuszają mnie do spotykania się z Sophie
- Liam..
- (T.I) proszę wybacz mi
W jednej chwili zapomniałam o tym co było złe i o tym, że miałam z nim zerwać. On to zrobił dla mnie, byłam dla niego ważna i tylko to się liczyło. W jednej chwili przestałam analizować argumienty za i przeciw. Wiedziałam co czuję i to było zbędne. Całkiem wyłączyłam myślenie. I najzwyczajniej w świecie pocałowałam chłopaka, którego darzyłam miłością. Dla niego zrobiłabym wszystko.
- Dziękuję- wyszeptał Liam i ponownie złączył nasz usta w czułym pocałunku.

niedziela, 20 października 2013

Dzięki, dzięki, dzięki!

Właśnie pisałam podobny post na drugim blogu, czyli podziękowanie za wejścia. To... no... brak mi słów... 3 tysiące to ogromna liczba... Jesteście fantastyczni! Matko nie wiem co mam napisać w podziękowaniu tutaj... Zazwyczaj umiem coś napisać, ale w tym wypadku nie mam pojęcia jak mam Wam dziękować. W komentarzach piszcie z kim chcecie imagina i dla kogo. Bo takie będzie moje podziękowanie. Dla każdego z Was zrobię dedykację. Catalinie obiecałam ją już wcześniej, ale dla niej piszę coś zupełnie innego, więc kochana też się tu dopisuj! Kocham Was bardzo mocno, że nie umiem tego wyrazić KT;*

#29. Niespodzianka

Wiem miał być Madhouse, ale nauczycielka nie oddała mi zeszytu. Z tego względu niespodzianka jest trochę szybciej. Nazwałam ten imagin "niespodzianką", bo na żadnym innym blogu nie znalazłam historii z tą postacią. Piszcie w komach, czy Wam się podoba i... czy chcecie 2 część do tego:)) Kocham Was całym serduszkiem KT;*

Nigdy nie chciałam się zakochać. To było dla mnie niepotrzebne. Zadawało tylko cierpienie. Moja mam też się zakochała. W moim ojcu, który dzień po moich narodzinach ją zostawił. Aż wstyd mi się przyznać, że nie znam mojego taty. Nazwiska też nie mam po nim tylko po mamie, a imię po babci. Ale to chyba i tak nie ma nic wspólnego z tą historią ;)
                                                                               ***

Weszłam na znienawidzoną salę gimnastyczną. Pierwszy dzień ostatniej klasy zniszczony przez w-f, a raczej przez nauczycielkę- panią Grey. Ale zaraz! Nigdzie jej nie ma! Czyżby...
- Jestem waszym nowym nauczycielem- powiedział blondyn w różowej opasce na włosach.
Miał na sobie jeansowe spodenki, szarą, rozciągniętą bluzę, różowe kolanówki i stare, znoszone tenisówki. Widok niby odpychający, ale... NIE (T.I)! Nawet o tym nie myśl! Ty nie możesz się zakochać! To za bardzo boli!
I wtedy spojrzałam w jego oczy. Były brązowe, ale dużo ciemniejsze od moich. Właśnie w tych orzachowych tęczówkach się zakochałam.
- Dasz się namówić na kawę?- usłyszałam jego melodyjny głos.
- Ja... um.. nie wiem.. Pan jest mo
- Mów mi L..Leeroy- przerwał mi chłopak.
- Jesteś pewny? Bo się zająknąłeś
- Leeroy- powiedział.- Na pewno
- Okej, ale nadal nie sądzę, żeby wyjście z moim nauczycielem na kawę to był dobry pomysł
- Jeśli boisz się, że nas ktoś zobaczy to możemy pójść do mnie
 - Wybieram pierwszą opcję- uśmiechnęłam się lekko, po czym opuściłam salę.

                                                                                 ***

- Jesteś cudowna (T.I)- potarł moją dłoń, kiedy siedzieliśmy w kawiarni.- Nigdy nie myślałem, że 17-latka może w ten sposób postrzegać rzeczywistość
Po raz kolejny spojrzałam w jego czekoladowe oczy. I po raz kolejny mnie zahipnotyzowały.
- Leeroy mm... Przepraszam, że pytam, ale ile ty masz lat?
- 20- odparł spokojnie, nie odrywając wzroku od mojej twarzy.
Nie odpowiedziałam. Nie widziałam takiej potrzeby. A blondyn też nie wyglądał jakby jej oczekiwał.
Wstaliśmy ze swoich miejsc i ruszyliśmy do parku. Nawet nie zauważyłam, kiedy nasze palce się splotły.

                                                                                  ***

Od spotkanie w kawiarnii minęły dwa miesiące. Byliśmy praktycznie nierozłączni. Ja (T.I) (T.N) nastolatka, szara myszka i ON mój nauczyciel w-fu. Dość dziwne połączenie. Ale miłość jest ślepa.
Z Leeroy'em była mi dobrze, bardzo dobrze. Ale wszystko co piękne kiedyś się kończy.

                                                                                 ***

Cała w skowronkach szłam do mieszkania mojego chłopaka. Wyciągnęłam z kieszeni klucze i weszłam do środka. Od razu ruszyłam do salonu, gdzie zastałam całującą się parę. To nie był Leeroy, co przyjęłam z ulgą.
- Przepraszam- powiedziałam nieśmiało.
Na moje słowa para odskoczyła od siebie, jakby zawstydzona tym, że ktoś ich zobaczył.
- Przepraszam, nie widzieliście Leeroy'a?
Cała sytuacja była trochę dziwna. Co obcy ludzie robią w domu mojego ukochanego? Wtedy nieznajomy chłopak spojrzał na mnie. Był łudząco podobny do Leeroy'a. Te same oczy, nos, usta, pieprzyk...
- Pójdę po niego- powiedział szatyn zachrypniętym głosem.
Ten głos też był głosem Leeroy'a.
- Ja już lepiej wyjdę- powiedziała cicho dziewczyna i skierowała się w stronę wyjścia.
- Poczekaj tu- poprosił nieznajomy i wyszedł z salonu.
Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizję. Właśnie były wiadomości
- Liam Payne z One Direction został zdemaskowany- mówiła prezenterka ubrana w kusą sukienkę.
Po chwili na ekranie pojawiło się zdjęcie członka zespołu. To był en sam chłopak, który właśnie poszedł po Leeroy'a!
- Dwudziestolatek przebierał się za Leeroy'a Payne'a nauczyciela w-fu- kontynuowała kobieta.
Teraz wyświetlili zdjęcie Leeroy'a... Tego było już za wiele! On mnie okłamywał, a teraz całował się z inną dziewczyną...
Jak na zawołanie na dole pojawił się "mój chłopak". Na widok dwóch zdjęć na ekranie- Liama i Leeroy'a wyraźnie pobladł. Spojrzałam na niego z wyrzutem i smutkiem zarazem.
- Nie chciałbyś mi czegoś powiedzieć?- zapytałam sarkastycznie z trudem hamując łzy.


czwartek, 17 października 2013

#28. Zayn

Hejka! Dzisiaj nie mam dla Was Madhouse, gdyż przez przypadek zeszyt, w którym była ta historia dałam pani od polskiego, bo w tym samym zeszycie miałam opowiadanie na konkurs, a raczej jego kawałek. Za to bardzo przepraszam:( Teraz dodaję Zayna, a następnie... No właśnie SUPRISE! :D Pozdrawiam KT;*


Wyszłam przed dom i stanęłam przy bramie. Gdzie on do cholery jest?! Miał być tu 20 minut temu! Nagle zza rogu wyjechało czarne audi.
- Nareszcie- mruknęłam i ruszyłam w stronę auta, które zaparkowało pod moją posesją.
Jednak, ku mojemu zaskoczeniu, ze środka nie wysiadł Leon tylko Zayn. Matko, jak ja nienawidzę tego typa. Robi wszystko, żeby być perfekcyjny. Co ja pieprzę, on jest perfekcyjny i właśnie to mnie w nim wkurza najbardziej.
- Co tu robisz?- zapytałam bez emocji.
- Leon nie mógł przyjechać i poprosił mnie, żebym zawiózł cię na ten uniwersytet złożyć papiery
- Mogłam iść pieszo- mruknęłam i zaczęłam iść chodnikiem w stronę uczelni.
- (T.I) poczekaj!- krzyknął za mną Zayn, ale nie zwracałam na niego uwagi. Nie chciałam.
Kiedy usłyszałam kroki za mną zaczęłam biec. Jednak mimo dobrej kondycji nie uciekłam Zaynowi daleko. Chłopak zaprowadził mnie do samochodu przyjaciela i zawiózł pod samą akademię. Nie chciałam, żeby na mnie czekał, ale uparł się jak osioł. Załatwiłam wszystkie formalności i wymknęłam się z budynku tak, żeby mnie nie zauważył. Chyba mi się udało. Szłam spokojnie ulicami Londynu. Do domu miałam 30 minut drogi, ale nie spieszyło mi się. Postanowiłam przejść się trochę, pozwiedzać to, czego jeszcze nie zabaczyłam. A sporo tych miejsc, bo jakoś nigdy nie miałam ochoty na zwiedzanie miasta.
Podziwiałam właśnie Tower of London, kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Wyrwałam swoją dłoń z uścisku i odwróciłam się. To był Zayn. Boże, czy on nigdy nie da mi spokoju?!
- Czego chcesz?!- warknęłam patrząc na niego wrogo.
- Miałem cię odwieźć do domu. Myślałaś, że mi uciekniesz?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Miałam taką nadzieję- westchnęłam.- Ale teraz chcę pospacerować, więc daj mi spokój
Chłopak nie odpowiedział tylko odszedł ze spuszczoną głową. Kontynuowałam moje zwiedzanie. Nagle ktoś zasłonił mi usta i pociągnął do tyłu. W pierwszej chwili myślałam, że to Zayn. Jednak szybko uświadomiłam sobie, że to nie są perfumy Zayna. Tak wiem, to dziwne. Nie lubię gości, a znam jego zapach perfum. Cóż, ładne są. Kiedy zdałam sobie sprawę z tego, co się dzieje zaczęłam się szarać. Niestety na nic się to nie zdało. Mój przeciwnik był o wiele silniejszy. Złagodził moje poczynania mocnym uderzeniem w głowę. Nie zemdlałam, ale na chwilę zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nie wiem ile to trwało. Nie wiem którędy podążaliśmy. Miałam zamknięte oczy i nie chciałam ich otworzyć.
Nagle upadłam na ziemię. Przez moją głowę przebiegły same czarne myśli. Do tego bardzo bolała mnie głowa. Wtedy ktoś mnie podniósł i mocno przytulił. Przestałam się bać, ale nadal nie otworzyłam oczu.
- W porządku?- usłyszałam cichy szept.
Jednak nie odpowiedziałam. Ból głowy ukołysał mnie do snu.
Obudziłam się w swoim pokoju. Z domu nie było słychać żadnych odgłosów.
- Może to był tylko sen?- powiedziałam cicho.
Sięgnęłam po telefon. Nie, jest 18 lipca 2013. To nie był sen. To zdarzyło się naprawdę. Ale jak ja znalazłam się we własnym domu i we własnym łóżku? Wstałam z posłania i wyszłam z pokoju. Ruszyłam do kuchni, gdzie jak się okazało siedziała moja odpowiedź.
- Zayn?- zapytałam cichutko.- Co się wczoraj stało?
Ale chłopak nie zwrócił na mnie uwagi. Nadal siedział tyłem do mnie, wpatrując się w okno jakby tam było coś interesującego. Dopiero po chwili zauważyłam,że Mulat ma słuchawki w uszach. Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu. Wtedy chłopak mnie zauważył. Wyjął słuchawki z uszu i usiadł przodem do mnie.
- Co się wczoraj stało?- powtórzyłam swoje pytanie.
- Dokładnie nie wiem. Opieprzyłaś mnie i poszedłem do auta. Już miałem wsiąść do środka, kiedy usłyszałem stłumiony krzyk. Pobiegłem w tamtym kierunku. Jakiś gość ciągnął cię do załuku. Zaczeliśmy się bić i wtedy upadłaś na ziemię. Kiedy gość leżał już na ziemi podniosłem cię i zabrałem do domu
- Dziękuję Zayn- powiedziałam tak cicho, że sama ledwo usłyszałam mój głos.
- Nie ma sprawy. Jak tam twoja głowa? Była troszkę... hmmm... po tym upadku..
- Jest ok- przerwałam chłopakowi.
Mulat uśmiechnął się do mnie lekko. Wtedy zrobiłam coś, czego się po sobie nie spodziewałam. Pocałowałam go. Początkowo był trochę zdziwiony, ale szybko odwzajemnił pocałunek. Po chwili się opamiętałam i odsunęłam od niego.
- Za co to?- zapytał lekko zdziwiony.
- Za uratowanie mi życia
- (T.I) za co mnie właściwie nie lubisz?- zapytał, psując atmosferę.
- Za to...- urwałam. Za co? Perfekcyjność nie jest w nim zła, to tylko wymówka, więc za co?- Nie wiem
- Nie rozumiem
- Czego?
- Bo ja cię kocham, a ty mnie nienawidzisz
- Zayn...
- Wiem, nie mamy o czym gadać. Skoro już się dobrze czujesz to ja idę cześć
- Zayn zaczekaj!
- Na co?- zapytał. Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam jak. Malik widząc moje wahanie opuścił mój dom. (T.I) ogarnij się! Właśnie straciłaś kogoś, kogo tak naprawdę pokochałaś, ale nie zdawałaś sobie z tego sprawy...
TRZY MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Na studia się dostałam, ale musiałam jakoś zarobić pieniądze. Te, które wysyłali mi rodzice nie starczały na wszystkie wydatki, a nie śmiałam prosić ich o więcej. Zaczęłam pracować jako kelnerka w kawiarni.
- Co podać?- zapytałam patrząc w notesik.
- Latte i ciasto czekoladowe- odpowiedział znany mi głos.
Podniosłam głowę i zobaczyłam Zayna. Od tamtego pocałunku w moim domu nie widzieliśmy się więcej. Leon, nasz przyjaciel też nic o nim nie mówił. Właściwie to nie pytałam go nawet, nie wiedziałam jak.
- (T.I) co tu robisz?- zapytał zdenerwowany.
- Pracuję
- To może ja już
- Poczekaj- przerwałam chłopakowi.- Wtedy nie potrafiłam ci powiedzieć tego co czuję, ale teraz już wiem. Wiem, że cię kocham Zayn
Chłopak spojrzał na mnie zszokowany.
- Żartujesz?- zapytał.
- Nie
- (T.I)..
- Okej, rozumiem- nie dałam mu skończyć.- Już idę. Obsłuży cię inna kel..
Nie skończyłam mówić ostatniego słowa, bo Malik zatkał mi usta swoimi. Byłam zdziwiona jego zachowaniem. Myślałam, że dla niego już nic nie znaczę.
- Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie- wyszepatał do mojego ucha, kiedy odsunęliśmy się od siebie.
- Ja też- odparłam zgodnie z prawdą.
Nawet nie zauważyliśmy, że wszyscy w kawiarni nam się przypatrują. Po naszym miłosnym wyznaniu każdy bił nam brawo. Ale to nie było dla mnie ważne. W tamej chwili ważny był tylko Zayn.
A teraz? Jesteśmy małżeństwem z długoletnim stażem, dwójką cudownych dzieci- Emily i Jackiem i trójką uroczych wnucząt- Rose, Jessy i Federico.


środa, 16 października 2013

SEN

Hej! Słuchajcie to nie jest imagin, ale głupota, która przyśniła mi się w nocy. Taaa to nic dziwnego. Ale wiem, że dzisiaj nie dam rady napisać nic więcej, dlatego daje Wam ten sen... Żadna o rewelacja ani nic. Po prostu sen, w którym wszystko jest możliwe xd KT;*

Miałam prowadzić z przyjaciółką lekcję historii. W naszej klasie, a także szkole jest to normalne. Marysia (bo tak ma na imię moja przyjaciołka) stała przy tablicy interaktywnej i tłumaczyła coś klasie. Lekcja dotyczyła Powstania Kościuszkowskiego i trzeciego rozbioru Polski. A lekcja była wyjątkowa, bo prowdzona w równoległej klasie. Tak się akurat złożyło, że w tej klasie jest chłopak, który bardzo mi się podoba. Jednak w tej historii Sebastian nie odgrywa większej roli.
To tak jak już powiedziałam, Marysia stała przy tablicy i omawiała Przysięgę Kościuszki. Ja natomiast usadłam przy komputarze i przerzucałam slajdy w prezentacji. Nagle zadzwonił mój telefon. Ok, nic się nie stanie jak odbiorę. Nauczyciela i tak nie ma w klasie.
- Halo?
- Hej Katie
- Ooo! Hej Nicol!
- Słuchaj uważnie. Evelyn udało się załatwić mieszkanie w Londynie
- Super, ale po co
- Zapomniałaś już?! Przecież jesteśmy zespołem!! Love One
- Aaa to tak- a w myślach ŻE CO?!
- No to ok... Niech ci lepiej Trust przypomni nasze przezwiska
- Kto?
- Marian
- Aaaa
- Dobra ja kończę. Papatki
- Pa
Ledwo odłożyłam komórkę ktoś wszedł do sali. Patrzę w lewo, a tam Horan!
- Hey Katie
- Hej
- Co tam?
- Ok. Co ty tu robisz?
- Przyszedłem do mojej dziewczyny
- Hmm?
- Do ciebie myszko

- Aaa- i znowu w myślach- ŻE CO?!
I wiecie co? Kiedy Niallerek pochylił się w moją stronę, żeby mnie pocałować Sebastian wybiegł z ławki i otworzył drzwi klasy. Na korytarzu stała Nicol, która całowała się z Harry'm. Niall znów się nade mną pochylił, ale stało się coś co jest chyba normalne...Zadzwonił budzik...

Mówiłam? To nic takiego xd

wtorek, 15 października 2013

#27. Madhouse cz. XI

I'M SO SORRY :( BUT I HOPE YOU DON'T BE ANGRY :( KT:*
PERSPEKTYWA LOUISA

Zadzwoniłem chyba do wszystkich szpitali jakie znałem, bądź znalazłem i necie. Szukałem i w Anglii i w Ameryce, ale nikt nie słyszał o Mellisie Tomlinson. Zrezygnowany odłożyłem telefon. To głupie. Od wypadku minęły już dwa miesiące. Nigdy nadzieja mnie nie opuściła. Aż do teraz. Położyłem się na łóżku, które jeszcze niedawno należało do Mel. Od dwóch miesięcy to był już mój pokój. Wszystkie otaczające mnie rzeczy, które zostawiła Mellisa były dla mnie jak relikfie. Całe noce modliłem się do Boga, żeby ona żyła. Ale chyba moje intencje miały się nigdy nie spełnić...

PERSPEKTYWA MELLISY

Kim ja jestem? Gdzie ja jestem? Co się stało?
Te i wiele innych pytań błąkało się po mojej głowie, nie mogąc uzyskać na nie odpowiedzi. Leżałam na niewygodnym łóżku w pomieszczeniu o białych ścianach. Dopiero się obudziałam, a już mogłam stwierdzić, że nic nie pamiętam.
Nagle do pokoju weszła niewysoka kobieta ubrana w białą sukienkę.
- Jak się czujesz?- zapytała podchodząc bliżej.
- D..dobrze, ale gdzie ja jestem?
- W szpitalu. Mellisa wszystko w porządku?
- Kto to Mellisa?
- To ty..- urwała i zaczęła mi się przyglądać.- Czy ty coś pamiętasz? Cokolwiek?
Pokręciłam przecząco głową. Jak tylko próbowałam coś sobie przypomnieć, widziałam czarną otchłań.
- Spróbuj- poprosiła kobieta.- Ostatni raz
I wtedy się udało! W czarnej otchłani zobaczyłam niebieskie oczy. Nie były czysto niebieskie. Miały odcień szarości. Po chwili pojawił się też nos i malinowe usta, które szeptały słowa, których nie potrafiłam rozróżnić. Na myśl przychodziło mi tylko jedno słowo, a raczej imię- Louis.
- Przypomniałaś coś sobie?- zapytała z nadzieją kobieta.
- Louis- wyszeptałam.
- Jaki Louis?
- Louis- powtórzyłam. Nie mogłam wypowiedzieć nic innego.

PERSPEKTYWA LOUISA

Na dole zadzwonił telefon. Nie wiedziałem, czy ktoś oprócz mnie jest w domu, ale mimo to nie ruszyłem swoich czterech liter z łóżka. Po chwili usłyszałem jak Liam z kimś rozmawia. Nie trwało to długo, bo szybko wydarł się na cały dom: LOUIS! Niechętnie wyszedłem z pościeli i zszedłem po schodach na dół. Przyjaciel podał mi słuchawkę i zniknął za drzwiami swojego pokoju.
- Słucham?
- Czy mam przyjemność z panem Tomlinsonem?- zapytał damski głos.
- Tak, z Louisem
- To dobrze się składa. Mam dla pana informację odnośnie pana siostry Mellisy. Właśnie wybudziła się ze śpiączki- usłyszałem, a serce zaczęło mi bić coraz szybciej i mocniej.

Chcieliście, żebym nie zabijała Mellisy. Szczerze? Nie miałam takiego zamiaru:)) Uwaga do niespodzianki pozostało około 8 dni, a do końca historii blisko 3 rozdziały (chyba).

poniedziałek, 14 października 2013

#26. Madhouse cz. X

Przepraszam, przepraszam, przepraszam (za długość i treść) :( KT;*

Perspektywa Liama

Odeszła, nie odwracając się. Ale obiecała, że wróci, że niedługo się zobaczymy. Miałem nadzieję, że to prawda. Jednak wkrótce okazało się, że los jest okrutniejszy niż myślałem.
Siedziałem na kanapie w salonie i oglądałem telewizję z Lou. Chłopak skakał po kanałach, aż zatrzymał się na wiadomościach. Mówili coś o Nowym Jorku. Oglądaliśmy w skupieniu.
Dzisiejszej nocy rozbił się samolot lecący z Londynu do Nowego Jorku. Nie mamy jeszcze dokładnych informacji o wypadku. Nie znaleziono wszystkich ciał pasażerów. W chwili obecnej brakuje tylko Mellisy Tomlinson.
- O Boże- wyszeptał Louis.- To moja wina
- Co?- popatrzyłem z niedowierzaniem na przyjaciela.
- Gdybym jej nie pozwolił lecieć na te studia...
- To i tak zrobiłaby to, co uważała za słuszne- przerwałem szatynowi.
W oczach chłopaka dostrzegłem łzy. Wtedy do pokoju wparował Harry z Niallem i Zaynem oraz Perrie, Louise, Eleanor i Rosie. Na widok płaczącego Louisa wszystkim zrzedła mina.
- Co się stało?- zapytał niepewnie Harry. Pewnie czuł, że stąpa po niepewnym gruncie.
- Obejrzyj wiadomości- chlipnął Louis i rozpłakał się na dobre.
Wszyscy zasiedli przed telewizorem, a po chwili dołączyła do nich Lottie. Włączyliśmy powtórkę wiadomości. Tommo nie został z nami, mówił, że nie chce na nowo o tym słyszeć i przeżywać tych emocji. Po usłyszeniu informacji o wypadku nikt nie śmiał się odezwać. Każdy był smutny z powodu Mel, mimo że jeszcze nie powiedzieli, że ona nie żyje. Chociaż pewnie zginęła, a jej ciało jest gdzieś na dnie oceanu, skoro nie mogą go znaleźć.
Obejrzałem się na dziewczyny- wszystkie płakały. Spojrzałem też na chłopców- mieli grobowe miny. Nie wiem dlaczego, ale tliła się we mnie iskierka nadzieji, że może moja kochana Mellisa jeszcze żyje.

PERSPEKTYWA LOUISA


Kiedy usłyszałem o wypadku od razu pomyślałem, że Mel nie żyje. Dopiero co odzyskałem siostrę i już ją straciłem. Leżałem na jej łóżku, chowając głowę w stertę poduszek. Wszystko jeszcze nią pachniało. Chciałem zatrzymać ten zapach dla siebie. Płakałem tak długo, że nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. Obudziłem się cały zlany potem. To tylko koszmar- powtarzałem sobie w myślach jak mantrę. Ale dobrze wiedziałem, że to nieprawda. Wtedy w moim sercu pojawiła się nadzieja, że ona może jeszcze żyje. Dopiero dotarło do mnie, że jej nie znaleźli co nie znalczy, że ona zginęła. Może akurat przeżyła, jako ta jedyna. Z tą myślą na nowo zasnąłem.

#25 Louis

Hej hej :) Przepraszam, ze tak dawno nic nie dodawałam, ale postanowiłam wam to wygrodzić imaginem z Louisem. (Wiem, to niewiele, ale cóż...:( ) Mam nadzieję, że się na mnie nie gniewacie... Imagin też nie jest jakiś wspaniały, przepraszam bardzo ;_;

                             Louis


Jak codziennie wracałam z treningu drogą przez park. Była godzina 21 z minutami. Muzyka, który leciała w słuchawkach dodawała mi otuchy, a jednocześnie poprawiała mi nastrój. Takty piosenki wprawiały moje ciało w ruch. Park był zupełnie pusty, o tej porze to nic dziwnego. Położyłam swoją torbę na ziemi i zaczęłam tańczyć. Byłam taka szczęśliwa! Udało się! Razem ze swoja grupą jedziemy na zawody taneczne do Nowego Jorku! Tak ciężko na to pracowaliśmy, tyle potu, tyle łez, tyle wysiłku, tyle treningów… ale opłaciło się.
Zaczęłam tańczyć na środku chodnika. Pozwoliłam emocjom ulecieć ze mnie poprzez taniec. Ręka tu, noga tam, obrót… To jest to co kocham. Muzyka i taniec. Wszystko co jest mi potrzebne do szczęścia. Teraz półobrót, wymach, skok i…
-„Nic ci nie jest?”
Otworzyłam zaciśnięte powieki, które tylko czekały, aż moje ciało zderzy się z ziemią, ale to nie nastąpiło. Tuz nade mną, dosłownie kilka centymetrów, znajdywała się twarz chłopaka o pięknych, szaro-niebieskich oczach. Trzymał mnie mocno.
-„Umm… Nie… Dziękuję… Bardzo dziękuję.”- wydukałam wpatrując się w jego hipnotyzujące tęczówki. Chłopak uśmiechnął się.
-„Nie ma za co.”- powiedział delikatnie wypuszczając mnie ze swoich objęć.-„Jestem Louis.”
-„[T. I.].”- uśmiechnęłam się-„ Um, jak się tu znalazłeś? Byłam pewna, że nikogo tu nie ma…”
-„Otóż siedziałem sobie za drzewem i słuchałem muzyki, kiedy usłyszałem kroki. Przyglądałem ci się jak tańczysz. To było… Wow. Masz wielki talent.”
-„Oh, dzięki. Nie wiedziałam, że ktoś patrzy…”- nerwowo założyłam kosmyk włosów za ucho.
-„Odprowadzić cię? Mieszkasz daleko stąd?”- zmienił temat.
-„Hę? Oh, nie.  To tylko parę ulic… Nie musisz, dam sobie radę.”- założyłam torbę na ramię.
-„No co ty! Byłbym źle wychowany, gdybym zostawił piękną dziewczynę w środku parku o tej porze. Idziemy.”- uśmiechnął się sympatycznie. Nie wiem czemu, ale czułam cos takiego… że mogę mu zaufać. Louis wystawił rękę na znak, żebym go złapała. Zawahałam się chwilkę, ale zaraz chwyciłam go pod ramię. Podczas spaceru do domu rozmawialiśmy. On jest naprawdę bardzo miły i sympatyczny, a najważniejsze- ma wspaniałe poczucie humoru. Co chwila mnie rozśmieszał i oboje wybuchaliśmy śmiechem. Jest taki zabawny!
-„To tu.”- wskazałam palcem na mój mały domek. Cóż… Utrzymuję się z pracy w sklepie z płytami. Przynajmniej mogę tam posłuchać muzyki.
-„Bardzo przytulnie.”- uśmiechnął się po raz kolejny. Miałam wrażenie, że jest wiecznie uśmiechnięty.
-„Um, chcesz wejść?”- zapytałam niepewnie. Idiotka. Na pewno nie. Odprowadził cię z grzeczności, bo bał się, że znowu zaczniesz tańczyć na środku ulicy i rozbijesz sobie głowę.
-„Jasne!”- odparł z entuzjazmem. Nie powiem, zaskoczył mnie, ale się ucieszyłam. Otworzyłam drzwi i gestem ręki zaprosiłam go do środka. Szatyn przeszedł przez próg i rozglądał się zaciekawiony. Zapaliłam światło w salonie i powiedziałam, żeby się rozgościł. Przypatrzyłam się mu teraz lepiej. Chwila, chwila… O matko! Jestem większą idiotka niż sądziłam!
-„Hmm… A nie powiedziałeś mi nic o sobie…”- spróbowałam go podejść. Nie chcę wrzasnąć i prosić o autograf, uznałby mnie za wariatkę.
-„A co chciałabyś wiedzieć?”- zaśmiał się.
-„No nie wiem… Ulubiony kolor, danie, CO ROBISZ NA CO DZIEŃ, zainteresowania…”
-„Haha okej, rozumiem. Tak, jestem TEN Louis Tomlinson z One Direction.”- parsknął śmiechem.
-„Czemu nie mówiłeś?”- usiadłam obok niego i podkurczyłam nogi do brody, przyglądając mu się z zaciekawieniem.
-„Bo nie pytałaś.”
-„Oj, dziwisz się? Na ulicach jest ciemno!”- wybuchliśmy śmiechem. Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy i jeszcze raz rozmawialiśmy. Czas mijał tak szybko, że nawet się nie zorientowałam, że jest już czwarta nad ranem! Przy nim ani trochę nie czułam zmęczenia, czy głodu.
-„Kurde, o szóstej muszę być w pracy…”- jęknęłam i oparłam głowę o zagłówek.
-„Gdzie pracujesz?”
-„W galerii, na Platform Street.”
-„Hmm… Daleko. Chce ci się tak wcześnie wstawać?”- zapytał rozbawiony.
-„Nie.”- zaśmiałam się.-„Ale zarabiać na życie jakoś trzeba.”
-„Co racja, to racja. O której musisz wyjść?”
-„O piątej. Wtedy jest autobus.”- wzruszyłam ramionami.
-„A więc mamy jeszcze godzinkę.”- puścił mi oczko, a ja zachichotałam. Rozmawialiśmy jeszcze pół godziny, a potem ja poszłam się przebrać i wziąć krótki prysznic.
-„Dobra, to ja lecę. Miłego dnia.”- przytulił mnie na pożegnanie.
-„Papa Louis.”
Chłopak wyszedł, a ja zebrałam szybko potrzebne mi na dzisiaj rzeczy i ruszyłam na przystanek. Dzisiaj w pracy musiałam rozpakowywać towar. Układałam alfabetycznie płyty na półkach i pomagałam klientom w wyborze. Jak by nie było, mam szeroką wiedzę na temat muzyki. Nie mogę bez niej żyć.
-„Clarie, zamkniesz sama czy ci pomóc?”- zapytałam na zapleczu rudowłosą koleżankę.
-„Nie, nie. Dean powiedział, że dziś on zamknie sam. Ponoć ma przyjść jakaś laska i mu „pomóc”, ale ciii…”- przyłożyła palec wskazując do ust i się zaśmiała. Zawtórowałam jej i chwyciłam swoją torbę. Dean jest w naszym wieku, ale jest już szefem. Nasz szef to straszny podrywacz. Już nie raz, ja czy Clarie, musiałyśmy się opierać jego zalotom. Okropny dupek.
-„Cześć Dean! Pa Clarie!”- krzyknęłam wychodząc ze sklepu. Otworzyłam drzwi i mało co nie upadłam, bo zderzyłam się z jakimś chłopakiem.
-„Ugh, uważaj.”- mruknęłam pocierając obolały łokieć.
-„Ups, wybacz.”- zachichotał. Hmmm? Ja znam ten śmiech…-„ Niespodzianka!”
Louis stał przede mną i szczerzył się jak głupi do sera. Uniósł ramiona na znak, żebym go przytuliła.
-„Lou! Co tutaj robisz?”- ucieszyłam się i objęłam chłopaka.
-„Wpadłem na pomysł, ze pewnie potrzebujesz podwózki.”
-„No rzeczywiście, potrzebuję. Znasz może kogoś kto byłby taki miły?”- podroczyłam się z nim.
-„No wiesz…”- zrobił minę zbitego psiaka, ale zaraz oboje się roześmialiśmy. Louis położył rękę na moich plecach i razem poszliśmy w stronę parkingu. Zajęłam miejsce pasażera obok kierowcy i zapięłam pas, a chłopak zrobił to samo po mojej prawej stronie. Przez drogę słuchaliśmy muzyki na fula i śmialiśmy się. Gdy zaparkował obok mojego domu wyłączyłam radio.
-„Dziękuję.”- powiedziałam szczerze patrząc mu w oczy.
-„Cała przyjemność po mojej stronie.”- zapewnił mnie serdecznie. Nie wiem co mną pokierowało, ale delikatnie pochyliłam się ku chłopakowi. Louis przeniósł wzrok na moje usta, ja zrobiłam to samo. Po chwili byliśmy już złączeni w delikatnym, ale jak bardzo oczekiwanym, pocałunku.


-KONIEC-

Nicol <3

niedziela, 13 października 2013

#24. Liam

Witam ponownie! Wiem, że zanudzam Was Madhouse'em, a Nicol nic nie dodaje, więc w ramach rekompensaty macie taki imagin z Liasiem. Tylko uprzedzam, że imagin jest smutny, bo ostatnio tylko taki umiem pisać, np. niedługo pojawi się też o zdradzie, a mało brakowało, że Madhouse skończyłby się śmiercią jednego z bohaterów... Boże, przerażam już sama siebie. Ten imagin pisałam przy tej piosence-> http://www.youtube.com/watch?v=Y2_HIPFYJ0M (Kate Alexa- Always there). Włączcie sobie przy czytaniu to będzie piękny efekt :) Napiszę Wam, kiedy należy odtworzyć:) Chociaż możecie słuchać od początku. KT

Liam przepraszam, ale ja tak dłużej nie mogę- powiedziałam i wybiegłam z domu chłopaka.
To zdanie zostanie w mojej pamięcie do końca życia. To zdanie zniszczyło mi życie... Mogłam nadal być przy nim, wspierać go, pomagać w trudnych chwilach... Ale nie, ja wolałam się poddać. Fakt, bycie przyjaciółką było naprawdę trudne. Przecież ciężko być kimś, kim się nie chce być. A ja nie chciałam być tylko przyjaciółką.. Teraz zostałam sama... Newsy o nim mogłam zobaczyć w telewizji, usłyszeć w radiu albo przeczytać w gazecie, ale nie mogłam z nim porozmawiać, a to bolało najbardziej.  To, że nic nie zrobił, nic nie powiedział, jakby ta przyjaźń była dla niego nieważna.
Wróciłam do domu i ruszyła prosto do salonu, gdzie od rana czekała na mnie dzisiejsza gazeta. Okładka- nic ciekawego, pierwsza strona- nudy, druga- nudy, trzecia- nudy, czwarta- nu.. czekaj, wróć!
"Nowa dziewczyna Liama Payne'a z zespołu One Direction! Czy Sophie McAdams to 'ta jedyna' przystojnego piosenkarza, czy tylko kolejne zauroczenie?"
Czyli Liam kogoś znalazł... Dlaczego ja tak nie mogę?! No tak, bo kocham jego...

OCZAMI LIAMA (włącz piosenkę)
Szukałem jej, pisałem do niej, dzwoniłem... Ale ona nie daje o sobie znaku życia. Zupełnie tak, jakby chciała sprawić mi ból. Czy ona nie zauważyła, że ją kocham? Chciałem spróbować zacząć żyć od nowa. Poznałem Sophie. Polubiłem ją. Myślałem, że może przy niej zacznę nowy rozdział, ale to na nic. Ona nigdy nie będzie taka jak (T.I). Cholernie mi jej brakuje...
Szedłem ulicami Bradford. Przyjechałem tu z Zaynem i chciałem zobaczyć miasto. Zapatrzony w budynki niechcący zderzyłem się z jedną dziewczyną. Kiedy na nią spojrzałem zamurowało mnie.
- (T.I)?- zapytałem niepewnie.
- Liam... Miło cię widzieć- uśmiechnęła się lekko, wstając z chodnika.
- Przeszukałem cały Londyn i Wolverhampton, żeby znaleźć cię tu- w Bradford?
- Ty mnie szukałeś?- odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Tak.. Szukałe, pisałem, dzwoniłem...
- Tęskniłam za tobą- przerwała mi (T.I)
- (T.I zdrobniale) muszę ci coś powiedzieć
- Tak?
Jednak dziewczyna nie usłyszała tych dwóch magicznych słów, bo ciężarówka wioząca Pepsi wjechała między nas.
Oczy otworzyłem dopiero w szpitalu. Miałem rękę w gipsie, ale to mnie nie obchodziło. Chciałem wiedzieć, co się dzieje z (T.I).
- Liam?- usłyszałem po prawej stronie głos Zayna.
- Zayn...
- W porządku?
- Tak.. Ale, co z (T.I)?
- Nie rozmawiajmy o tym
- Zayn ja muszę wiedzieć
- (T.I), ona...
- Co z nią?- ponagliłem przyjaciela.
- (T.I) zginęła na miejscu- niemal wyszeptał Malik.
- Żartujesz prawda?
- Nie, Liam ona nie żyje
- To nie może być prawda...
- Co nie może być prawda?- usłyszałem głos Sophie.
- Że moja przyjaciółka nie żyje
- (T.I) na pewno jest w niebie będzie przy tobie zawsze. Jestem tego pewna. Liam musisz się teraz zatroszczyć o siebie, bo nie wyglądasz najlepiej. I pamiętaj, że (T.I) cały czas jest przy tobie i z pewnością nie chce, żeby ci się coś stało- powiedziała Sophie, siadając obok Zayna.
- Dziękuję

2 TYGODNIE PÓŹNIEJ

Siedziałem przy grobie (T.I). Byłem tu niemal codziennie. Specjalnie pochowaliśmy ją w Londynie. Dlaczego Bóg zabrał właśnie (T.I)? Dlaczego nie mnie? Dlaczego nie mogliśmy być razem szczęśliwi tu, na ziemi?
Wróciłem do domu i usiadłem na swoim łóżku. Chwyciłem kartki papieru, na których zazwyczaj zapisywałem słowa różnych piosenek albo nuty. Sięgnąłem też po długopis i zacząłem pisać dwa listy- jeden do chłopaków, drugi do Sophie. Kiedy skończyłe wziąłem żyletkę.

OCZAMI ZAYNA

"Drodzy przyjaciele!
Bardzo Was przepraszam za to, co za chwilę zrobię, ale nie mogę żyć bez (T.I). Ona była dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Kochałem w niej wszystko. Kochałem ją bardzo mocno. I mimo, że mam wspaniałych braci to chcę być tam, u góry z (T.I). Zawsze będę z Wami. Wasz Liam".
Jeszcze raz dokładnie przyjrzałem się literom. Nie mogłem w to uwierzyć. Wiedziałem, że bardzo kocha (T.I), ale nie myślałem, że byłby do tego zdolny. Nie nasz spokojny i opanowany Liam. Jedyne co byłem w stanie zrobić to wypowiedzenie trzech słów:
- Bądź szczęśliwy Liam

OCZAMI SOPHIE

"Kochana Sophie!
Bardzo Cię przepraszam za to, że nie dokońca byłem z Tobą szczery. Nie kochałem Cię, byłem Tobą zauroczony. W swoim życiu kochałem tylko (T.I) i dlatego taka jest moja decyzja. Błagam, przebacz mi. Twój Liam"
- Przebaczam- tylko to byłam w stanie powiedzieć.
Wiedziałam, że on to słyszy, że jest tu teraz obok mnie, mimo że go nie widzę. Cieszyłam się, że teraz Liam będzie szczęśliwy. W końcu zazna szczęśliwej miłości. Szkoda tylko, że nie mógł doznać tego uczucia na ziemi, kiedy jeszcze żył. Będzie mi go brakować, ale na 100% zasłużył na szczęście, jak każdy z nas.


"W tym cho­ler­nym życiu pot­rzeb­na jest miłość. Bez niej jest wie­czna pus­tka, która du­si, za­bija, męczy. I wte­dy nie można być sobą." Barbara Rosiek

#23. Madhouse cz. IX

Hej! Im więcej częście tym większymi krokami zbliżamy się do końca historii... Bardzo Was przepraszam, że spieprzyłam ten rozdział. Akcja dzieje się za szybko, wszystko jest zagmatwane i po prostu nie takie jak trzeba.... Bardzo, bardzo Was za to przepraszam:( To chyba wszystko co chciałam Wam powiedzieć... KT;*
Perspektywa Harry'ego
Taylor Swift zostaje skazana na 6 lat pozbawienia wolności za szantaż, morderstwo, pomoc w porwaniu. Musi także wypłacić wynagrodzenie w kwocie 1000 funtów Harry'emu Stylesowi i Mellisie Star. Sąd informuje również, że sprawa w związku uprowadzenia Mellisy Star odbędzie się za trzy dni, a poszkodowana może wrócić do panieńskiego nazwiska.
Wreszcie jestem wolny! Nareszcie Taylor dostała za swoje! Teraz będę miał spokój przez co najmniej 6 lat. Każdy z nas będzie miał. Louis miał rację, że trzeba zostawić te listy z pogróżkami. Teraz dały oczekiwany efekt.
Perspektywa Mellisy
Matko, jak dawno nie słyszałam tego nazwiska- Mellisa Tomlinson. Jestem taka szczęśliwa, że znów się tak nazywam. Niedługo wyjeżdżam na studia do Nowego Jorku. Louis jest ze mnie dumny, tak samo jak Lottie, ale ja przed wyjazdem chcem zrobić jeszcze jedną rzecz- po prostu marzę, żeby wrócić do Doncaster i zobaczyć resztę mojego rodzeństwa. Stęskniłam się za Fizzy, Pheobe, Daisy i tatą. Szkoda, że Lou nie może jechać ze mną, ale Lottz chce się tam wybrać ze mną. Nie mogę się doczekać, żeby ich znowu zobaczyć. Tommo obiecał jeszcze, że poszuka naszej mamy. Wszystko zapowiada się cudownie.
TRZY TYGODNIE PÓŹNIEJ
Weszłam do pokoju Malika, trzymając jego pocztę w ręce.
- Zayn twoja poczta- powiedziałam przekraczając próg.
- Mel możemy porozmawiać?
- Jasne- odparłam, choć słowa Mulata nieco mnie zaskoczyły.
- Mellisa ty mi się bardzo podobasz
- Zayn ja..
- Poczekaj. Wiem, że uważasz, że powinienem być z Perrie. Też tak myślę, ale to co czuję do ciebie..
- To tylko zauroczenie- uśmiechnęłam się do chłopaka.- Wróć do Pezz. Razem byliście szczęśliwi
- Masz rację. Dzięki Mel
- Ale ja nic nie zrobiłam
- Nie prawda
- Dobra Zayni muszę iść
- Ok. Do zobaczenia potem
Na korytarzu wpadłam na zdenerwowanego Louisa. Brat popatrzył na mnie dziwnie, po czym uśmiechnął się zadziornie.
- Słyszałeś?
- Słyszałem, ale nie przypuszczałem, że Zayn ci się podoba
- Nie Lou
- W takim razie kto?
- No... Jack
- Który tak naprawdę nie nazywa się Jack tylko..
- Liam
- Wiedziałem!
- Myślałeś, że Zayn głupku!
- Oj dobra, dobra. Dzisiaj wieczorem przyjdzie do nas ktoś kogo chciałbym, żebyście poznały, dlatego macie być w domu
- Wieczorem, czyli o której?
- O 18
- Spoko
Wieczorem, kiedy rozbrzmiał dzwonek Louis rzucił się do drzwi, wrzeszcząc "Ja otworzę!". Po chwili w salonie pojawiły się dwie śliczne dziewczyny. Jedna blondynka, druga brunetka. Ta pierwsza była niższa od drugiej.
- To jest Eleanor i Louise
- Miło was poznać- powiedziałam jednocześnie z Lottie.
- Nam was również
- Eleanor to moja dziewczyna, dlatego chciałem, żebyście ją poznały
- Hej Lou... O jaaaa- do pokoju wszedł Harry.
- To El i Lou- przedstawił swoje koleżanki Louis.
- Miło was poznać- Harry powtórzył nasz tekst.
- Lou dałabyś się namówić na kawę jutro?
- Z przyjemnością- uśmiechnęła się blondynka.
- Tu masz mój numer. Zadzwoń
- Okej
Wieczór spędziliśmy rozmawiając i wygłupiając się. Bardzo się polubiliśmy.
- Mel, gdzie Ros?- usłyszałam głos Lou.- Chciałem, żeby poznała El i Lou
- Rosie jest na randce
- Z kim?
- Niallerem
- To oni są razem?
- Są parą od dwóch tygodni
- Oj
- Louis jesteś skończonym idiotą!- krzyknął ktoś z łazienki.
Pobiegliśmy tam przepychając się w drzwiach. Przy lustrze stał Hazza.
- Jak mogłeś?!- spojrzał na chłopaka z wyrzutem.
Jego włosy były wyprostowane. Kiedy on to zrobił? Ahh, pewnie wtedy, kiedy przeprosił nas na chwilę i gdzieś zniknął na 20 minut. Ale teraz Harry wygląda zabawnie.
MIESIĄC PÓŹNIEJ
- Mel gdzie jesteś?!
- Bosz, Ros, nie drzyj się na cały dom
- Już dobrze, gdzie byłaś?
- Na zakupach. Musiałam kupić ostatnie rzeczy pzed wylotem do NY, a ty gdzieś zniknęłaś
- Taa, przepraszam. Musieliśmy iść z Niallem do sklepu, bo zepsuła mu się lodówka
- Nie ma sprawy już kończę
- Ok, zobaczymy się na dole- powiedziała moja przyjaciółka i opuściła pokój.
Będę tęsknić za tym miejscem i za wszystkimi osobami. Za Lou, Zaynem, Hazzą, Niallem, Liamem, Lottie, Eleanor, Louise, Perrie i oczywiście za Ros. Ze łzami w oczach zeszłam na dół, gdzie zastałam wszystkie wymienione wcześniej osoby.
- Mel mamy dla ciebie niespodziankę- powiedział mój brat wysuwając się przed szereg.- Wracamy do gry jako One Direction
- To wspaniale!- krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję.
- Dobra, bo mnie udusisz
Odsunęłam się od chłopaka i uściskałam pozostałych członków boysbandu. Pożegnałam się ze wwszystkimi i wyszłam na dwór taszcząc dwie wielkie walizki.
- Będzie mi was brakować- szepnęłam i wsiadłam do taksówki.
Nie chciałam, żeby ktoś z tych bliskich mi osób jechał ze mną na lotnisko. Wiedziałam, że bym się rozkleiła. Szybko dotarliśmy na miejsce. Zapłaciłam kierowcy odpowiednią sumę i wysiadłam z auta. Na lotnisku było niewiele osób. Co się dziwić, była praktycznie noc. Usiadłam na krzesełku, czekając na odprawę. Utknęłam w swoich myślach, kiedy usłyszałam obok znajomy głos.
- Mellisa ja muszę ci coś powiedzieć
- Liam...- wyszeptałam z trudem panując nad łzami.
- Bałem ci się o tym powiedzieć, ale ja cię kocham
- Ja... ja..- nie mogłam znaleźć słów.- Ja też cię kocham Liam
Chłopak złączył nasze usta w czułym pocałunku, który przerwał nam komunikat o odprawie.
- Będę za tobą tęsknić- powiedziałam, odsuwając się od niego.
- Ja za tobą też
- Powodzenia w karierze
- Wzajemnie- uśmiechnął się chłopak i po raz ostatni musnął moje usta swoimi wargami.
- Nie długo się zobaczymy- wyszeptałam i ruszyłam na odprawę.
Nawet nie miałam pojęcia, jak bardzo się myliłam, wypowiadając te słowa.

czwartek, 10 października 2013

#22. Madhouse cz. VIII

Hejka! Przed Wami kolejna część, już trochę lepsza od wczorajszej, ale to jeszcze nie to...
Ten rozdział jest dedykowany Iwooonie Horan, która udzieliła 1/3 poprawnych odpowiedzi. Aż wstyd mi to dawać na dedyka, ale cóż :(
Kocham KT;*

PERSPEKTYWA LOUISA

Bardzo się cieszyłem, że odzyskałem siostrę. Boże, Mellisa jest już taka dorosła... Ostatni raz widziałem ją jak była rok młodsza niż Lottie teraz. A dzisiaj? Młoda, piękna dziewczyna... Gdybym nie był jej bratem naprawdę chciałbym, żeby była moją dziewczyną. Mam nadzieję, że ona nie będzie tak nierozsądna jak Lottz i nie zakocha się w żadnym z chłopaków. Chociaż jak tak na nią patrzę to chyba dałaby radę z każdym z nas, Rosie też.
*******************************************************************
Obudziłem się rano na podłodze. Rozmawialiśmy wczoraj do późna w nocy i każdy zasnął tak, jak siedział. Ale nie spodziewałem się, że obudzę się akurat na podłodze. Wstałem z dywanu i powlokłem się do kuchni, gdzie siedziała Mellisa wraz z Lottie. Dziewczyny sporzały na mnie z uśmiechem, podsuwając mi talerz z tostami. Usiadłem na krześle między nimi i zająłem się jedzeniem.
- Mel opowiesz wreszcie, dlaczego od nas odeszłyście?- poprosiła Lottie.
- No dobrze- westchnęła brunetka.- Ta rozmowa nie będzie dla mnie łatwa, ale skoro obiecałam... Poszłyśmy z mamą na zakupy. Czekałam na nią przed sklepem, kiedy ktoś złapał mnie od tyłu i zasłonił oczy. Potem film mi się urwał. Ocknęłam się w bagażniku samochodowym. Mamy nie było... więcej jej nie widziałam. Nigdy też nie widziałam twarzy moich oprawców. Zawsze, kiedy mieli któryś z nich miał wejść do sali, w której mnie zamknęli, wchodziła blondynka, podobna do tej co wczoraj tak wkurzyła Lottie i zawiązywała mi opaskę na oczach...
- Co oni ci robili?- zapytałem choć byłem pewny, że znam odpowiedź.
Mellisa nic nie odpowiedziała tylko spuściła głowę.
- Tak myślałem- powiedziałem na głos.
- Muszę już iść- wyjąkała Lottie i wyszła z kuchni.
PERSPEKTYWA LOTTIE
Muszę to załatwić. MUSZĘ! Nie pozwolę, żeby Swift tak traktowała Harry'ego. I jeszcze to, co zrobiła Mel... Jak można być taką suką?! Ja jej jeszcze pokażę kto tu rządzi!
Ruszyłam w stronę komendy policji. Chciałam jak najszybciej zgłosić Taylor.
- Dzień dobry- powiedziałam przekraczając próg jednej z sal.
- Dzień dobry. Zgubiłaś się?- zapytał siedzący za biurkiem polcjant.
- Nie, chciałam zgłosić przestępstwo
- To najpierw powiedz jak się nazywasz i opowiedz co się stało
- Jestem Lottie Tomlinson
- Siostra tego piosenkarza?
- Tak
- Co się stało?
- Harry Styles to mój przyjaciel i on jest szantażowany przez Taylor Swift. Na dodatek moja siostra mówi, że ona współpracowała z tymi ludźmi co ją porwali
- Jak się nazywa twoja siostra
- Mellisa Tomlinson, ale teraz Star
- Zajmowałem się jej sprawą, to zajmę się i tą
- Dziękuję
- Proszę Lottie. A teraz wracaj do Louisa
PERSPEKTYWA SCOTTA
Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Louisa. Czy on wogóle wiedział co zrobiła Lottie?
- Halo?- usłyszałem po drugiej stronie.
- Hej Lou, to ja Scott
- Siem stary! Co słychać?
- Lottie była u mnie
- Co?
- W pracy
- Kurde wyprzedziła mnie
- Czyli to z Taylor to pawda?
- Tak
- Zajmę się tym
- Bardzo ci dziękuję
- Spoko, a co z Mellisą?
- Znalazła się, ale ma na nazwisko Star
- Rozumiem
- A ja nie! Dlaczego ma inne nazwisko?!
- Po to, żeby tamci bandyci jej nie znaleźli
- Cholera, jaki ja głupi jestem
- Ty to powiedziałeś
- Dobra stary ja muszę kończyć
- Spoko, cześć
- Cześć


PYTANIE- Co się stanie z Taylor?

środa, 9 października 2013

#21. Madhouse cz.VII

Hej wszystkim! Dzisiaj mam dla Was zrypaną część siódmą. Mam nadzieję, że nie będziecie mi mieli za złe, że jest krótka i... szczerze mówiąc do dupy :/ Przepraszam, ale wena mnie opuściła i nic mi nie idzie ostatnio, dlatego rozdział jest tak późno :(( I nie wiem kiedy pojawi się kolejny, bo nie mam pojęcia, kiedy moja wena raczy powrócić. Ale tak na oko zakładam, że do końca historii jest około 3-4 części. Tyle ode mnie.
P.S. Przepraszam, że fatalne
Kocham KT;*

PERSPEKTYWA MELLISY
Louis mnie nie słuchał i mimo naszych sprzeciwów zabrał mnie i Rosie do ich domu. Muszę przyznać, że był ogromny. Nie spodziewałam się tego. Usiedliśmy wszyscy na kanapie w salonie. Po chwili w pokoju zjawił się też Niall, Lottie i dwie blondynki.
- Dlaczego przyprowadziłeś tu moje nauczycielki?- Lottie nie ukrywała zdziwienia.
- Lottz, pamiętasz jak miałaś kiedyś starszą siostrę, która zniknęła razem z mamą?- zapytał Louis.
- Tak
- To ona, twoja siostra Mellisa
- Naprawdę?!- wykrzyknęła radośnie i rzuciła mi się na szyję.- Tak bardzo tęskniłam. Nie wiem, dlaczego cię nie poznałam. Ale ty mnie poznałaś, prawda? Dlatego wtedy za mną pobiegłaś?
- Tak, Lottie
- Mel?- zapytała Charlotte, kiedy już ochłonęła.
- Słucham
- Dlaczego od nas odeszłyście? Ty i mama?
- Lottie jest już późno, idź spać- wtrącił się Louis. W duchu byłam mu wdzięczna, że nie muszę dopowiadać na to pytanie.
- Ale Lou
- Louis ma rację- poparłam brata.- Jutro o tym porozmawiamy, dobrze?
- Dobrze- odparła z uśmiechem i wyszła z salonu.
Lottie nie zdążyła jeszcze wyjść, kiedy jedna z blondynek ruszyła w kierunku zielonookiego. Nie sposób było niezauważyć paniki, malującej się na jego twarzy.
- Witaj Harry- powiedziała przesłodzonym głosem siadając na kolanach chłopaka.
- H..hej T..T..Taylor- wyjąkał.
Ledwo skończył się z nią witać, ona zakleiła mu usta swoimi wargami. Kątem oka dojrzałam siostrę, była wściekła. Rzuciła się w stronę blondynki i zepchnęła ją z kolan Harry'ego.
- Hazz jest mój!- warknęła.
Taylor spojrzała na nią zdziwiona i zła.
- Twój?!- powiedziała drwiąco.
- Tak mój!- fuknęła Charolotte.
- Tak jej!- przytaknął Harry.
Blondynka wstała z podłogi, na którą została rzucona przez Lottie i wyszła z domu ku widocznej uciesze wszystkich zgromadzonych.
- Wy jesteście razem?!- krzyknął Louis, kiedy się uspokoiło.
- Nie- uśmiechnęła się Lottie.- Ale ktoś musiał pomóc Harry'emu
- To dobrze- ucieszył się Lou.- Jesteś mądrą dziewczyną, ale nie strasz mnie więcej
Spojrzałam na Rosie. Była wpatrzona w blondyna, jak w bóstwo, podczas, gdy wszyscy obecni lustrowali Lottie. Tylko Lou i chłopak o ciemnych oczach patrzyli na mnie.
- Możecie mi powiedzieć jak macie na imię?- poprosiłam.
- Liam
- Zayn
- Harry
- Niall
- Gemma
- A ja jestem Perrie- powiedziała z uśmiechem blondynka, ktora stała w drzwiach. Po chwili siedziała już koło nas.
- Miło mi was poznać. Ja jestem Mellisa, a to moja przyjaciółka Rosie

First question- Jak myślicie jakie pary tu powstaną?? Xd
Second question- Jak Wam się podoba TO



Sama robiłam tak z nudów xd