piątek, 29 listopada 2013

#47. Zayn

Jechaliśmy samochodem pustą ulicą. Było dobrze po północy, a dookoła nas panowała ciemność. Atmosfera byłaby romantyczna, gdyby na dworze nie rozpętała się burza. Zayn w skupieniu wpatrywał się w drogę. Co chwilę coś do mnie mówił, starając się mnie uspokoić. Dobrze wiedział jak bardzo boję się burzy. Patrzyłam na Mulata, dokładnie obserwując każdy jego ruch. Był taki przystojny. Po dwóch latach spędzonego wspólnie życia kochałam go tak jak na początku. Zdarzał się, że Malik doprowadzał mnie do szału, ale takich chwil było naprawdę mało.
W pewnym momencie Malik zatrzymał samochód.
- Brakuje nam paliwa- westchnął.- Zapomniałem zatankować
Niechętnie wysiadłam z auta i rozejrzałam się wokół. Byliśmy na jakimś parkingu. Zayn podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę. Do domu nie było daleko.
Nagle poczułam mocne pchnięcie i upadłam na ziemię...

                                                                    ********
Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Powoli przypominałam sobie wcześniejszy wieczór. Moje rozmyślania przerwało skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wszedł Harry, a za nim podążał Louis. Chłopcy uśmiechnęli się do mnie. Wtedy przypomniałam sobie o Zaynie, a dokładniej o tym, że nie było go w tym pokoju.
- G..gdzie Zayn?- zapytałam przyjaciół, kiedy podeszli bliżej.
- W sali obok- odparł Lou.
- Mogę do niego iść?
Hazz niepewnie spojrzał na Tomlinsona, który nieznacznie kiwnął głową.
- Dobrze- powiedział Styles i podszedł jeszcze bliżej.
Delikatnie zsunął ze mnie kołdrę. W ogóle nie rozumiałam jego zachowania. Dopiero, kiedy zobaczyłam swoje nogi, pojęłam jego gest. Obie stopy miałam zabandażowane. Kiedy dotknęłam białego materiału, syknęłam z bólu.
- Harry poczekaj- poprosiłam chłopaka.- Wytłumacz mi co się stało, bo jakoś nie pamiętam
Hazz nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo głos zabrał Tommo.
- Mieliśmy wypadek. Wjechał w was jakiś pijany kierowca. Na szczęście ktoś to widział i szybko wezwał karetkę. Tamten gość niestety wyszedł z tego bez szwanku- wyjaśnił szatyn.
- Chcesz zobaczyć Zayna?- zapytał Loczek.
- Tak- odparłam bez namysłu.
Styles wziął mnie na ręce i przeniósł do sali obok. Na łóżku leżał Zayn. Spał. Pewnie jeszcze nie wybudził się ze śpiączki. Mimo ciemnej karnacji był bardzo blady. Hazza posadził mnie na krzesełku obok łóżka. Koło mnie siedział Liam, a dalej Niall. Wszyscy mieli poważne miny. Niepewnie chwyciłam chłopaka za rękę. Wtedy Malik otworzył oczy. Spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami i lekko się uśmiechnął.
- Jesteście tu wszyscy- ucieszył się.- Nic ci nie jest (T.I)?- zapytał z troską w głosie.
- Nie Zayni
- Muszę wam coś powiedzieć- głos mojego chłopaka był strasznie słaby.
Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach. Byliśmy pełni obaw. Co to za informacja, którą chce nam przekazać czarnowłosy? Spodziewałam się najgorszego. Widziałam to w oczach ukochanego.
- Ja... czuję... że... umieram...- wyszeptał Zayn, robiąc przerwę co słowo.
Widać, że dużo go to kosztowało.
Nie chciałam żyć bez niego. To on był moją podporą każdego dnia. To dzięki niemu na mojej twarzy codziennie pojawiał się uśmiech. To on jest sensem mojego życia. A teraz ten kochany chłopak ma umrzeć? DLACZEGO?!
Nie zważając na obolałe stopy, wybiegłam z sali. Jak najszybciej chciałam znaleźć lekarza, pielęgniarkę, kogokolwiek z personelu. Kogoś, kto mógł uratować mojego Zayna.
Jednak nie udało mi się to. Przez poranione nogi byłam spowolniona, a Louis bardzo szybko biega. Złapał mnie i usiadł na krześle stojącym niedaleko. Szarpałam się i biłam chłopaka, ale jego jedyną reakcją na moje zachowanie był silny uścisk. Oplótł mnie swoimi ramionami i przyciągnął do siebie.
- (T.I) on cię teraz potrzebuje- mówił, a moje siły coraz bardziej słabły.- Jesteś dla niego bardzo ważna. Wiesz jak on się przejął tym, że wybiegłaś?
Podniosłam głowę i popatrzyłam na przyjaciela. Miał łzy w oczach, tak samo jak ja.
- Nie płacz- wyszeptałam i wtuliłam się w jego pierś.

Właśnie wtedy zobaczyłam jego.
- Zayn?!- krzyknęłam, ale chłopak już zniknął.- Zayn...- szepnęłam.
Louis popatrzył na mnie zdziwiony i wziął mnie na ręce. Nie miałam pojęcia dokąd idziemy. Zrozumiałam to dopiero pod salą Malika. Lou nie widział przyjaciela. Myślał, że ten krzyk był wywołany emocjami. Wszedł do pomieszczenia i stanął jak wryty. Mulata nie było. W środku siedział tylko Niall.
- Gdzie Zayn?- zapytał Tommo, kiedy otrząsnął się z szoku.
- Powiedział, że musi znaleźć (T.I) i wyszedł. Najpierw to olaliśmy, ale potem Hazz i Li poszli go szukać
- Widziałam go- przerwałam Horanowi.
- Kiedy?- zapytali zaskoczeni.
- Wtedy, kiedy go wołałam. Był zły
Żaden z chłopców nie odpowiedział, bo do sali wpadł Harry i Liamem niosący Malika. Niezdarnie ułożyli go na łóżku i odeszli kilka kroków w tył. Zayn była blady, ale oddychał. W jego oczach był ból i gniew.
- Jak mogłaś- wyszeptał cicho.- Dowiadujesz się, że umieram i zostawiasz mnie dla mojego kumpla. Nie myślałem, że jesteś do tego zdolna
- Zayn, ja nie...- zaczęłam, ale Mulat mi przerwał.
- Nie wierzę (T.I), idź stąd
Posłusznie wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na korytarzu. Po dwóch godzinach z pokoju wyszli chłopcy. Popatrzyłam na nich, choć dobrze wiedziałam co się stało.
- Nie żyje- wyszeptał Loczek i zaniósł się płaczem.
Wszyscy mieli czerwone oczy. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
- Odszedł myśląc, że jestem najgorsza na świecie- wyszeptałam.

                                                              ***************
Siedziałam w domu i bez celu wpatrywałam się w ekran laptopa, Moje myśli cały czas krążyły wokół Zayna. Dzisiaj mijał miesiąc od jego śmierci.
Przez ten czas straciłam pracę, bo nie wychodziłam z domu. O pieniądze się nie martwiłam, miałam ich pod dostatkiem. Wszystko się posypało od kiedy on odszedł. Najbardziej bolała mnie myśl, że przed śmiercią do skrzywdziłam.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne rurki, tego samego koloru koszulę i conversy. Włosy związałam w koka i wyszłam z domu. Po drodze na cmentarz wstąpiłam do kwieciarni, gdzie kupiłam czerwoną różę i znicz. Nadszedł czas bym się przełamała i odwiedziła Malika...
Grób mojego ukochanego stał w 20. rzędzie, pierwszy z brzegu. Pomnik był wręcz zasypany kwiatami, zniczami i wiązankami od fanów. Ułożyłam między nimi swój "upominek" i upadłam na kolana. Moja twarz zalała się łzami. Tak bardzo mi go brakowało. Życie mnie przerosło. To on był sensem, którego tak bardzo teraz brakowało.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i podnosi z ziemi. Odwróciłam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Dopiero po chwili moim oczom ukazała się blada postać Malika. Był taki, jakim go zapamiętałam- idealny. Tylko teraz miał dodatkowo białe jak śnieg skrzydła.
- Mój anioł- wyszeptałam, a Zayni szeroko się uśmiechnął.- Zayn ja nie..- zaczęłam, ale chłopak nie pozwolił mi skończyć.
- Już wszystko wiem- powiedział i zniknął.
Stałam i analizowałam jego słowa. Skoro wszystko wie, to znaczy, że jest przy mnie zawsze... Ale ja też chcę być przy nim świadomie...
Poszłam w miejsce, gdzie się poznaliśmy- nad rzekę Tamizę. Przez chwilę obserwowałam taflę wody, po czym przeszłam na drugą stronę barierki.
Ta otchłań może mnie zabrać do Zayna- pomyślałam.
Ostatni raz obejrzałam się za siebie i puściłam zimną poręcz barierki. Chciałam być już obok Malika...


Dzisiaj trochę inaczej, bo nie Two Stars, ale jednopartówka z Zaynem. Mam nadzieję, że Wam się podobała mimo tego, że była smutna...
Co tam u Was? Piszcie w komach;*
KT;*

środa, 27 listopada 2013

#46. TWO STARS cz. 4

Wszyscy mieliście świetne pomysły jeśli chodzi o śniadanie, więc rozdział jest dla każdego, kto odpowiedział na moje jakże trudne pytanko;*

Kicia

Po śniadaniu wyszliśmy na spacer. Koniecznie chciałam zobaczyć Buenos Aires. Jak się okazało Leon i Federico są doskonałymi przewodnikami. Mimo że żaden z nich nie jest Argentyńczykiem, obaj doskonale znają to miasto. Pokazali nam wiele zabytków oraz pięknych miejsc, mieszczących się w stolicy Argentyny. Muszę kiedyś poprosić rodziców, żeby puścili mnie na wakacje do Meksyku albo do Włoch. Z pewnością obaj urządziliby mi wspaniałą wycieczkę po swoich rodzinnych miastach.
Po czterech godzinach zwiedzania byłam już trochę zmęczona ciągłym chodzeniem po mieście. Zresztą, nie tylko ja byłam wykończona. Natomiast naszym przewodnikom znudziło się opowiadanie o Buenos Aires, choć to oni zaproponowali wyjście.
Usiedliśmy na ławce w parku i obserwowaliśmy gołębie. Było to dość nudne zajęcie, zważając na fakt, iż w tym miejscu było tylko kilka ptaków.
- Idziemy na lody?- zapytał Jorge.
- Jasne- odpowiedzieliśmy chórem
Znam ich tak krótko, a tak bardzo ich polubiłam. Ciekawe jak to będzie, kiedy wrócę do Holmes Chapel. Czy zapomnę o Jorge i Ruggero? A może utrzymamy kontakt? Byłoby wspaniale! Bo, jak już wspomniałam, polubiłam tych chłopaków.
- Chyba mam pomysł- uśmiechnął się pod nosem Rugg.
A temu co chodzi po głowie? Ostatnim jego "pomysłem" było wystraszenie mnie, przez co prawie dostałam zawału. Nie, to co wymyślił ten chłopak, na pewno nie będzie mądre.
Zjedliśmy lody i zapłaciliśmy za nasz deser. Oczywiście nie obuło się bez kłótni- kto ma zapłacić. Jack, Leon i Fede kłócili się przy kasie, a ja i Carol oglądałyśmy wystawę sklepu z biżuterią. Bardzo spodobał mi się srebrny łańcuszek z kokardką wysadzaną diamentami. Ale o takich luksusach mogę tylko pomarzyć.
Gdy się odwracałam, uderzyłam o coś nogą.
- Oh, przepraszam- rzuciłam, ponieważ byłam pewna, że stoi za mną człowiek.
Jednak myliłam się. Za mną nie było nikogo, absolutnie nikogo. Spojrzałam w dół i ujrzałam małego, czarnego kotka. 

Nie wiem, czy już mówiłam, ale bardzo lubię te włochate stworzenia. Kiedyś miałam kota, ale zdechł, gdy miałam 9 lat. Bardzo mocno przeżyłam śmierć Lucky. Chyba do tej pory się z nią nie pogodziłam. Patrzyłam na małą kicię i widziałam w niej moją maleńką Lucky. Miała 6 miesięcy... Najsłabszy kot z miotu... Do tej pory pamiętam słowa hodowcy- To najsłabszy kociak. Nie pożyje długo. Najwyżej dwa miesiące. Rodzice próbowali mnie przekonać do wyboru innego pupila, ale ja podjęłam już decyzję. Wybrałam małą kotkę, która dostała ode mnie imię- LUCKY.
Podniosłam z chodnika czarnego kociaka i mocno przytuliłam do siebie. Zawsze odczuwałam euforię i smutek na widok kotów. Na dodatek ten, łudząco przypominał Lucky.
- Nazwę cię Xenia- powiedziałam, patrząc w zielone oczy kota.- O tak. Xenia pasuje do ciebie idealnie. Ciekawe tylko czy wujek Jack zgodzi się na takiego podopiecznego.
- Co ty wyprawiasz?- usłyszałam za sobą głos brata.
- Przywitaj się z Xenią- powiedziałam, lekko wydymając przy tym wargi.
- Candace zostaw tego kota- jęknął Leon.
- Niestety- westchnął Jack.- Ona tak robi z każdym napotkanym członkiem tego gatunku. I obawiam się, że zamiast w piątkę, wrócimy do domu w szóstkę
Chłopcy nic nie powiedział na temat kotki. Obaj szeroko się uśmiechnęli i wyściskali Xenię.(chodzi o Federico i Leona) To samo uczyniła Caroline. Tylko Jack był przeciwny małej kici.
Uważaj Xeniu- to twój wróg numer 1!

Pytanie do zabawy- Na jaki pomysł wpadł Ruggero?

Witajcie moje Skarby! Wiem, że trochę nawaliłam, bo nie dodałam rozdziału w odpowiednim terminie, ale miałam dużo nauki. Rozumiecie?
* test z chemii
* kartkówka z matmy
* kartkówka z fizyki (której ostatecznie nie było)
* kartkówka z angielskiego
* kartkówka z historii (przełożona...grr... po co ja się uczę-.-)
* test z angielskiego
* kartkówka z francuskiego (która miała być w pon, a będzie w pt)
Sami widzicie, że jest tego dużo-.-
A teraz mam do Was pytanie od siebie. Potrzebuję Waszej rady- jak mogę się zemścić na chłopaku przez którego straciłam bardzo dobrego przyjaciela? Liczę na Waszą pomoc, bo sama już nie daję rady :(
Kocham Was so much
KT;*

czwartek, 21 listopada 2013

#45. TWO STARS cz. 3

Rozdział dedykowany Nicol Styles
Nowy znajomy

Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Byłam wczoraj bardzo zmęczona i położyłam się spać wcześniej, a mimo wszystko wstałam późno. Pewnie to przez tę zmianę czasu.
Przetarłam zaspane oczy i podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam ujrzałam uśmiechniętą twarz Leona.
- Będziesz jadła śniadanie?- zapytał.
- Jasne- odparłam zmieszana.
Zupełnie zapomniałam, że jestem w jego domu! Jak można być taką idiotką?! A jeszcze wczoraj krzyczałam na brata, że zarezerwował hotel w Stanach...
Kiedy Jorge zniknął w korytarzu zamknęłam drzwi i pobiegłam do łazienki. Odświeżyłam się i od razu poczułam się lepiej. Ubrałam jeansowe szorty, fioletowy top i zbiegłam na dół po schodach.
Zajrzałam do kuchni, ale tam nikogo nie było. Głupia! Mogłam pomyśleć, przecież w tak wielkim domu na pewno jest jadalnia. Cholera! Tylko gdzie?!
Rozejrzałam się. Zarówno z prawej jak i z lewej strony ciągnęły się korytarze. Że też Leon się tu nie gubi. A może się gubi tylko się do tego nie przyznał? Nie... Przecież mówił, że mieszka tu trzy lata.
Zaczęłam nasłuchiwać. Głosy przyjaciół z pewnością zaprowadzą mnie do odpowiedniego pomieszczenia. Niestety, nic nie usłyszałam. Było cicho jak makiem zasiał. Ruszyłam korytarzem ciągnącym się w lewą stronę. Szłam i oglądałam zdjęcia na ścianach. Na jednym był mały Jorge, na innym Pablo i Jorge, na kolejnym Martina i Jorge. Następna fotografia prezentowała ekipę "Violetty" z obu sezonów. Zatrzymałam się, by lepiej przyjrzeć się zdjęciu. Znalazłam Mercedes, Candelarię, Lodovicę, Pablo, Nicholasa, Jorge, Martinę, Ruggero...

Właśnie, Ruggero. Leon mówił, że on tu chwilowo mieszka, ale wczoraj nie zjawił się na kolacji. Z zamyśleniem wpatrywałam się w fotografię ekipy. Też bym tak chciała- grać, śpiewać i tańczyć. Kto wie, może akurat się do tego nadaję?
- Bu!- usłyszałam czyjś głos tuż nad moim uchem.
Podskoczyłam jak oparzona. Matko! Mój pisk usłyszeli chyba wszyscy.
- Hahahahahahhahahahahah- zaśmiał się ktoś obok mnie.
Odwróciłam głowę i ujrzałam brązowookiego bruneta z włosami postawionymi na żel. Był mojego wzrostu, ale z pewnością liczył kilka lat więcej. Miał na sobie biało- czerwoną koszulkę w paski, jasne jeansy i niebieską marynarkę. 

Na jego widok uśmiech mimowolnie wpełzł na moją twarz.
- Jestem Ruggero- przywitał się, podając mi dłoń.
- Candace- odwzajemniłam jego gest.
- Miło cię poznać
- Chciałabym móc powiedzieć to samo. Wystraszyłeś mnie!
Wspominałam już, że jestem strachliwa? Nie? To mówię to teraz.
- Oh, nie chciałem- powiedział sarkastycznie.
Westchnęłam. Zrobiłam to jednak zbyt głośno, bo chłopak spojrzał na mnie z poirytowaniem. Po chwili oboje wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.
- Jesteś dobrą aktorką- pochwalił mnie.
- Ale ty mnie na prawdę wystraszyłeś
- Nie żartuj? A łaskotki masz?- zapytał, wyciągając rękę w moim kierunku.
- Mnie się nie tyka- wypaliłam.- Grzywki też nie- dodałam z uśmiechem, odgarniając moją blond grzywkę za ucho.
- Dobrze, zapamiętam- zaśmiał się Ruggero.
- Candace, gdzie ty się podziewasz?!- usłyszałam głos Leona.
Po chwili chłopak ukazał się na zakręcie korytarza.
- Widzę, że już poznałaś Ruggero- dodał, widząc nie tylko mnie, ale i swojego przyjaciela.- A myślałem, że poznacie się wszyscy przy śniadaniu
- Wszyscy?- zdziwił się Federico.
- Tak. Candace przyjechała z bratem i przyjaciółką. Chodź do jadalni to ich poznasz. No i w końcu zjecie śniadanie- odparł Jorge i ruszył przodem, prowadząc nas w odpowiednim kierunku.


No hej! Przepraszam, że ostatnio nic nie dodałam, ale sami rozumiecie- szkoła.
Z przykrością muszę stwierdzić, że nikomu nie udało się odpowiedzieć poprawnie na pytanie. A odpowiedź była prosta- Nicol<3. Dlatego też właśnie jej jest dedykowany rozdział;*
Mam do Was takie pytanie- pamiętacie jak miałam wypadek ze ścianą? To teraz miałam z drzwiami i rozwaliłam nos xd Tak, imaginy dla Was pisze największa sierota świata :D
A na koniec zabawa- Dobra odpowiedź= dedykacja
Co było na śniadanie? Xd Nie miałam pomysłu na pytanie. Tak, więc osoba, która wymyśli najoryginalniejsze śniadanie dostanie dedyka :)) Wasza KT;*

piątek, 15 listopada 2013

#44. TWO STARS cz. 2

Rozdział dedykowany Iwwonie Horan i Catalinie Panterrze


2. Dom
- I co mu teraz zrobimy?- zapytałam zrezygnowana.
Siedziałam na murku obok Caroline. Jak się okazało mój "mądry" brat myślał, że Buenos Aires to miasto w Montanie i zarezerwował nam pokój w USA. Jak można być takim idiotą?! Dobrze, że biletami na koncert zajmowała się Carol, bo możliwe, że nawet chłopców z One Direction byśmy nie zobaczyły.
- Cande, a ty nie masz czasem znajomości w Buenos Aires?- zapytała Caroline.
Nie miałam pojęcia do czego zmierza moja przyjaciółka, ale to nie wróżyło nic dobrego.
- Jakie znajomości?
- No Jorge (czyt. Horhe). Mówił żebyś do niego dzwoniła, jeśli będziesz czegoś potrzebowała, a ty w tym momencie potrzebujesz noclegu
- Nie!- niemal wykrzyknęłam.- Nie będę do niego zdzwonić
- To ja zadzwonię- powiedziała zadowolona Carla i wyjęła mi z ręki telefon.
- No ejj!!!!!
- Caroline ma rację- wtrącił Jack.
- Od kiedy ty popierasz Carol?- mruknęłam, a brat się roześmiał.
Oboje dobrze wiedzieliśmy, że ta dwójka się lubi. Dopiero, gdy trzeba było podjąć decyzję to ich zdania były zawsze odmienne.
Po pół godzinie przed lotniskiem zatrzymała się biała Honda, z której wysiadł Leon.
Chyba mi to zostanie. Po prostu, oglądając "Violettę" przyzwyczaiłam się do imienia Leon, nie Jorge.
- Naprawdę przepraszam za problem, ja nie chciałam dzwonić, ale Caroline...
- Dobrze zrobiła- przerwał mi chłopak.
Spojrzałam w jego brązowe oczy, które już po chwili mnie zahipnotyzowały.
- Nie wsiadasz?- z transu wyrwał mnie głos Carol.
- Jasne- mruknęłam i usiadłam obok przyjaciółki.
Jak zwykle musiałam wyjść na idiotkę! Ale co ja poradzę na to, że on jest taki uroczy?
Nie minęło 20 minut jak pojawiliśmy się na miejscu. Dom Leona robił wrażenie.
Co się dziwić... Pewnie zarabia miliony!
- Przez kilka dni mieszka u mnie kumpel, bo w jego domu siadła pompa, czyli jednym słowem nie ma wody. Myślę, że znacie Ruggero
- Federico?
- Tak, Federico- zaśmiał się Jorge.
- Przepraszam, ale przyzwyczaiłam się do waszych imion z serialu- zarumieniłam się.
- Ślicznie wyglądasz, kiedy się rumienisz- uśmiechnął się Blanco.- I możesz mówić do mnie Leon. Muszę ci się przyznać, że lubię to imię bardziej od swojego
- Dziękuję
- A teraz zapraszam was w moje skromne progi
- Skromne? Serio?- zaśmiała się Caroline.
- No a co- odparł chłopak i otworzył nam drzwi.
- Ładnie tu- powiedziałam, siadając na białej, skórzanej kanapie w salonie.
- Dzięki. Zaraz pokażę wam wasze pokoje. Właśnie, może jesteście głodni?
- Tak- odpowiedział Jack, nie zwracając najmniejszej uwagi na mnie i Carol.
- W takim razie przygotuję coś do jedzenia, a potem pokaże wam dom
- Pomogę ci- mruknęłam i ruszyłam za chłopakiem do kuchni.
W trzy minuty pochłonęliśmy to, co szykowaliśmy pół godziny. Później, zgodnie z obietnicą, Jorge oprowadził nas po swoim ogromnym domu. Na koniec wycieczki pokazał nam nasze pokoje. Caroline dostała zielony pokój, Jack- żółty, natomiast mi gospodarz przydzielił niebieski. Był najpiękniejszy ze wszystkich, które chłopak nam pokazał- w odcieniach błękitu i bieli... Cudowny!


Mimo że nie było 5 komentarzy to łapcie 2 rozdział. Dodaję go, bo wiem, że przez jakiś czas nic nie dodam. Niektórzy z Was już wiedzą, inni nie, ale moje malutkie serduszko pękło i rozsypało się na miliony drobnych kawałków. Dlatego też nic nie napiszę przez jakiś czas, bo nie chcę psuć własnych historii. Mam nadzieję, że mnie zrozumiecie. Ciężko jest pisać pozytywnie skoro ma się przeciwne odczucia. Oczywiście będę próbować coś nabazgrać, ale wątpię, by to się tutaj ukazało.... Kocham Was mocno, mocno, mocno
KT;*
A na koniec nasza zabawa DOBRA ODPOWIEDŹ=DEDYKACJA
Dzisiejsze pytanie- Na kim jest wzorowana postać Candace?
Trochę trudne, ale znacie tą osobę

czwartek, 14 listopada 2013

#43. TWO STARS cz. 1

Wakacje


          Właśnie siedziałam w samolocie do Argentyny. Miesiąc temu skończyłam 18 lat i w końcu rodzice się zgodzili wysłać mnie na wakacje za granicę. Mój pierwszy samodzielny wyjazd poza Anglię z Caroline no i oczywiście moim "kochanym" bratem, bez którego rodzice nie puściliby mnie do Ameryki Południowej.

W czasie naszego wyjazdu miałyśmy zamiar zobaczyć Buenos Aires, pojechać nad morze, a raczej Ocean Atlantycki, a na koniec, przedostatniego dnia naszej wycieczki, iść na koncert naszego ulubionego zespołu, czyli One Direction. Tego ostatniego wydarzenia najbardziej nie mogłam się doczekać. Niby mieszkam w Holmes Chapel, ale Harry'ego Stylesa nigdy nie spotkałam. Wiem tylko, że chodziliśmy do jednej szkoły. Że też wtedy się nim nie interesowałam! Teraz mój pokój jest wyklejony plakatami z 1D, a przede wszystkim wizerunkiem Hazzy.
          Po kilku godzinach lotu wylądowaliśmy na lotnisku w Buenos Aires. Jacka zostawiłyśmy samego sobie i poszłyśmy po bagaże. Mój brat i tak się tym nie przejmie, pewnie znowu podrywa jakieś dziewczyny w samolocie. Albo mi się zdaje, albo wpadła mu w oko czarnowłosa stewardessa.
- Ja idę do łazienki- szepnęła Caroline i zniknęła za metalowymi drzwiami.
          Ruszyłam w kierunku pobliskiej ławeczki. Przecież nie będę jak idiotka stała na środku tylko dlatego, że czekam aż moja przyjaciółka wyjdzie z toalety!
          Siedziałam na ławce już dobre pięć minut. W tym czasie Jack jeszcze nie wrócił, a Carol nie wyszła z łazienki. Co się z nimi dzieje?! Chcą żebym z nudów umarła? Czy tylko ja mam ochotę trafić do pokoju i iść spać po męczącej podróży? Ok, jest dopiero 16, ale ja jestem Z.M.Ę.C.Z.O.N.A!!!
- Przepraszam- usłyszałam nad sobą czyjś głos.
          Podniosłam głowę i zobaczyłam chłopaka. Był wysoki. Miał ciemnobrązowe oczy i brązowe włosy. Był ubrany w żółtą koszulkę, na niej koszulę w kratę, a do kompletu ciemne jeansy.
- Przepraszam. Nie mam przy sobie telefonu, a zgubiłem przyjaciółkę, więc..- zaczął niepewnie.
          Miał taki śliczny głos!
- Jasne, możesz zadzwonić- odparłam z uśmiechem, podając chłopakowi komórkę.
- Dziękuję- powiedział i zaczął wybierać numer.
          Przez cały czas, kiedy szatyn prowadził rozmowę ,zastanawiałam się kogo on mi przypomina. Bo kogoś na pewno.
- Jeszcze raz dziękuję- mówił, oddając mi moją własność.
- Nie ma za co. Wiem, że to głupie pytanie, ale możesz mi powiedzieć skąd ja cię znam?
- Jasne. Oglądałaś kiedyś "Violettę"?- zapytał rozbawiony.
          EUREKA!
- To ty jesteś Leon?- zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak to ja, Jorge Blanco we własnej osobie- zaśmiał się chłopak.- A ty jesteś...
- Candace
- Ładnie
- Dzięki
- Przepraszam Candace, ale muszę już iść. Tu jest mój numer. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Pa
- Dzięki, pa
          Chłopak nie odszedł daleko, kiedy obok mnie pojawił się Jack. Gdzie on do tej pory był?!
- Kto to?- zapytał wściekłyy.
- Co ty taki? To tylko aktor- odpowiedziałam.
          Byłam zła na brata. Zawsze wtrąca się w moje życie, kiedy w pobliżu pojawi się jakiś przystojny chłopak. Nic nie poradzę na to, że nie przyciąga dziewczyn jak magnes.
- Już dobrze, dobrze. Jaki aktor?
- Jorge Blanco
- Jorge Blanco?- to był głos Caroline.
- Tak. I dał mi swój numer- odparłam radośnie.
- Brawo Cande!- krzyknęła Carol.
- Chodźmy już po te bagaże- westchnął znudzony Jack.
          Odebraliśmy nasze walizki i opuściliśmy lotnisko.
- Zadzwonię po taksówkę- mruknął mój brat i wydostał z kieszeni spodni telefon.
          Po chwili stał przed nami żółty samochód z napisem "TAXI". Zupełnie jak w Nowym Jorku. Gdyby nie to, że Caroline jest pół angielką, pół hiszpanką to byłoby jedyne słowo jakie rozumiałabym z języka hiszpańskiego. Na szczęście moja przyjaciółka zna go doskonale i przekazała mi wiele umiejętności z ego zakresu.
          Zapakowaliśmy walizki do bagażnika i wsiedliśmy do samochodu.
- Dokąd jedziemy?- zapytał z uśmiechem młody kierowca.
- Na...- zająknął się mój brat, szukając w kieszeni kartki z adresem.- Na Santa Anne 16B- przeczytał Jack.
- Nic ci to nie mówi?!- fuknęła Carol.
- Nic, a co?- zdziwił się chłopak.
- To angielska ulica! Gdzieś ty wynajął nasz hotel?!
- Dziewczyna ma rację- powiedział kierowca.- W Buenos Aires nie ma takiej ulicy
- Dobrze- westchnęłam.- W takim razie przepraszam za kłopot
- Nic się nie stało- odparł taksówkarz, a my opuściliśmy samochód.

No i proszę! Mamy pierwszy rozdział:) Jak Wam się podoba? Jeśli mam być szczera to z niego jestem zadowolona, chociaż na chwilę obecną moim ulubionym rozdziałem jest 4. 1D pojawi się za kilka rozdziałów, ale mam nadzieję, że wytrzymacie do tego czasu:)) To jak? 5 KOMENTARZY= NEXT? Tak, tak zrobimy kochani. Więc widzimy się za 5 komów. Aha i jeszcze jedno. Wracamy do systemu z Madhouse.  Poprawna odpowiedź=dedykacja A oto pytanie-
Co zrobi Candace, Caroline i Josh skoro hotel, który wynajął chłopak nie jest w B.A.?

wtorek, 12 listopada 2013

#42. TWO STARS- Bohaterowie

BOHATEROWIE


Candace Moon- 18 lat. Uparta, zabawna, nieśmiała, lubi tańczyć i śpiewać. Wierna fanka One Direction. Przyjaźni się z Caroline. Ma brata Josha.
Caroline Verdas- 18 lat. Zabawna, łatwo nawiązuje kontakty. Tak jak Candace, z którą się przyjaźni, lubi śpiewać i tańczyć. Jest Directionerką.

ONE DIRECTION
 Harry Styles- 19 lat
 Niall Horan- 20 lat
 Louis Tomlinson- 22 lata
 Liam Payne- 20 lat
Zayn Malik- 20 lat
Myślę, że o 1D nie muszę Wam pisać, dlatego dałam tylko wiek i imiona:))

Perrie Edwards- 20 lat. Piosenkarka, narzeczona Zayna. (Tutaj nie odgrywa dużej roli, ale musicie wiedzieć, że oni tutaj są zaręczeni:) )

VIOLETTA
 Jorge Blonco- 22 lata. Śpiewa, tańczy, jest aktorem. Znany z serialu "Violetta", w którym gra Leona
 Ruggero (Rugg) Pasquarelli- 20 lat. Znany z serialu "Violetta", w którym gra Federico. Przyjaciel Jorge i Facundo. Jest Directioner (w rzeczywistości też)
 Martina Stoessel- 18 lat. Znana z serialu "Violetta", w którym gra główną rolę. Tini przyjaźni się z Mercedes, Lodovicą i Candelarią. Ma chłopaka- Diego.
 Mercedes (Mechi) Lambre- 22 lata. Najlepsza przyjaciółka Tini. Znany z serialu "Violetta", w którym gra Ludmiłę.
 Lodovica (Lodo) Comello- 23 lata. Najlepsza przyjaciółka Martiny. Znana z serialu "Violetta", w którym gra Francescę.
 Facundo Gambande- 23 lata. Znany z serialu "Violetta", w którym gra Maxi' ego. Przyjaciel Jorge i Ruggero.
 Diego Dominguez- 22 lata. Chłopak Tinity. Znany z serialu "Violetta", w którym gra Diego.
Candelaria (Cande) Molfese- 22 lata. Przyjaciółka Tini. Znana z serialu "Violetta", w którym gra Camillę.


Z przykrością muszę stwierdzić, że nikt nie zgadł z jakim serialem będzie tym razem rywalizowało One Direction. Pytanie tylko co stanie się przyczyną ich zawziętej kłótni? Co z tym wspólnego ma Martina? Czy Diego maczał w tym palce? A może to Ruggero stoi za wszystkim? Dlaczego Zayn nie lubi swojego fana? Czy Candace opanuje sytuację? Jedno wielkie DLACZEGO?? :D
Kocham Was KT;*

poniedziałek, 11 listopada 2013

#41. Two stars- Prolog

Z pamiętnika Candace

13. lipca 2013
Miałeś kiedyś chwile, w których chciałeś przestać żyć? Ja mam właśnie teraz. Dlaczego nikogo nie obchodzi jaka naprawdę jestem? Czy dla nich naprawdę jest najważniejsze kto ma kasę, markowe ciuchy i tym podobne? Niby wszystko jest dobrze, mam wspaniałą rodzinę i najlepszą na świecie przyjaciółkę. Więc co doprowadza mnie do łez każdej nocy? Gdy tylko położę się do łóżka z mojej twarzy znika uśmiech. Czasem mam wrażenie, że on jest tylko na pokaz, że tak naprawdę ja już się nie uśmiecham ze szczęścia, że szczęścia nie ma, nie ma radości... Jest tylko smutek, złość i nienawiść... I mimo, że przyjaźń i rodzinna miłość zapalają na końcu drogi małą lampkę, która ma dać nadzieję, dodać otuchy, to zaraz jest gaszona przez rzeczywistość. Przez szary świat usłany moimi łzami. Mam wrażenie, że pływam już w potoku swoich łez. Niedługo powstanie tu nowe morze, Morze Rozpaczy albo Morze Smutku... Każda nazwa jest dobra, o ile kojarzy się z bólem... Chociaż tak naprawdę nic nie odda moich uczuć. Jeden Anioł Stróż wie, ile łez zostało wylanych w poduszkę i to tylko w przeciągu dwóch tygodni... Czy to ma być znak? Znak, że mam odejść?
W mojej głowie ciągle rozbrzmiewają jego słowa 'Przez Diego straciłem Tini, nie stracę Candace przez ciebie!' Że też musiałam wtedy tamtędy przechodzić... Ale czy to by coś zmieniło? Nie, z pewnością nie. Tak już zostanie... Chociaż... Czemu oni są tak bardzo zaślepieni tą kłótnią? Niby to super jak kłóci się o Ciebie dwóch chłopaków, a szczególnie gwiazd, ale znowu... Czy to takie fajne? Dla mnie nie. Ciągle żyję ze świadomością, że oni się kłócą, a gdyby nie ja mogliby być przyjaciółmi. Tylko ja im w tym nie pozwalam... Jednym słowem mam wrażenie, że niepotrzebnie tu przyjeżdżałam... A zapowiadały się super wakacje...


No i proszę:)) Wiem, że to trochę dziwne, że najpierw jest prolog, a potem pojawią się bohaterowie, ale chcę Wam dać szansę na zgadywanie:)) W prologu wystąpiła mała podpowiedź- Tini i Diego... Wiecie kto to może być? Mam nadzieję, że początek choć trochę Was zachęcił do czytania:)) KT;*

niedziela, 10 listopada 2013

#40 Zayn i Niall cz. 5

Od czasu tamtego zdarzenia nie widziałam już Malika. Nawet nie wiem, czy przychodził na próby zespołu. W gazetach ukazało się tylko jedno jego zdjęcie z tamtą dziewczyną. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że on to zrobił... Nigdy nie uważałam siebie za kruchą i delikatną. Potrafiłam znieść naprawdę wiele. Ale to, co zrobił Zayn było ponad poziom mojej wytrzymałości psychicznej. Moje serce też tego nie wytrzymało- rozbiło się na malutkie kawałeczki. Malik był pierwszym chłopakiem, któremu zaufałam bezgranicznie. I co mi z tego przyszło? Dobrze, że los obdarzył mnie takim przyjacielem, jakim jest Niall. Blondyn nie opuszczał mnie na krok, a kiedy musiał iść na próbę miałam zakaz wychodzenia z domu. Coś mi się w tym nie podobało, coś ukrywał. Pytanie co?
- Catalina wychodzę! Zamknij drzwi, nigdzie nie wychodź i nikogo nie wpuszczaj- pouczył mnie po raz kolejny Horan i opuścił nasze skromne progi.
Czemu on ciągle traktuje mnie jak małe dziecko?! Poszłam do kuchni przygotować sobie coś do jedzenia i miałam zamiar zabrać się za gotowanie obiadu. Próby Nialla trwały teraz krócej niż dawniej. Z, nawet 7 godzin, zrobiły się 2 maksymalnie 3. I znowu na usta ciśnie się to samo pytanie- DLACZEGO?
Zajrzałam do lodówki- pusta. I co ja ugotuję na obiad? Zanim Niall wróci minie kilka godzin. On będzie głodny, a zanim zrobimy zakupy i coś przygotujemy mój żarłoczny przyjaciel umrze z głodu... Cóż, ten jeden raz nie mogę się posłuchać Horana.
Założyłam buty, kurtkę i wyszłam na dwór. Sklep był dwie minuty drogi od naszego domu. Przestąpiłam próg marketu i ruszyłam między półki. To się przyda, to i to.. I jeszcze to. No, już wszystko. Zapłaciłam przy kasie i ruszyłam do domu. Przed drzwiami naszego domu stało dwóch mężczyzn. Jednego z nich zdążyłam już poznać w trakcie niemiłego pobytu w piwnicy. Czego on tu szukał?
- Pójdziesz z nami- mruknął i chwycił mnie za rękę.
Jego uścisk był silny i ciężko było się z niego uwolnić. Dopiero w chwili zagrożenia zrozumiałam, dlaczego Niall wszędzie ze mną chodził. A jeśli nie Niall to Hazza, bądź Lou, czy Li. Spanikowana szukałam wzrokiem ratunku.
- Zostaw ją!- fuknął ktoś za moimi plecami.
Mój wybawca- pomyślałam. Próbowałam się odwrócić w stronę mojego "ratunku", ale olbrzym mi na to nie pozwalał.
- Bo co?- odpowiedział chłopakowi mój oprawca.
- Chyba się zapominasz- upomniał go tamten.
- Chyba nie- zakpił olbrzym.- Już nic nie znaczysz
Po chwili moje ciało uderzyło o beton. Nie miałam siły się podnieść ani otworzyć oczu. Dochodziły do mnie jedynie krzyki walczących. Po kilku minutach wszystko ucichło. Spróbowałam wstać, wkładając w tą czynność wszystkie siły. Jednak na nic się to nie zdało. Raptem poczułam jak ktoś mnie podnosi, a moim oczom ukazał się Malik.
- Przepraszam Catalina- wyszeptał, kiedy odepchnęłam jego ręce i sama utrzymywałam swoje ciało w równowadze.- Dopiero, gdy odeszłaś zrozumiałem, że cię kocham
- Zostaw ją!- przerwał Mulatowi Niall.
Blondyn podbiegł do nas i objął mnie ramieniem.
- Myślisz, że nie wycierpiała przez ciebie wystarczająco dużo?
- Przepraszam- wyjąkał Zayn.
- To nic nie zmieni- mruknął Horan.
Malik popatrzył na mnie błagalnie. Niestety, dla niego, bo na szczęście dla mnie, nie mogłam zaprzeczyć słowom przyjaciela.
- Niall ma rację- szepnęłam i weszłam do domu.
Zaraz za mną w przedpokoju pojawił się blondyn.
- Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nigdzie nie szła sama?!- zbeształ mnie.
- Przepraszam, ale lodówka była pusta- spuściłam głowę.
- Wybaczam- uśmiechnął się Niall.- Lodówka jest najważniejsza... Chociaż nie, ty jesteś najważniejsza- spojrzałam na niego zdziwiona.- Co tak na mnie patrzysz?- zaśmiał się. Nawet w takiej sytuacji miał dobry humor.- Kocham cię Catalina... Nawet nie wiem, kiedy zacząłem cię kochać. To trwa już naprawdę długo...
Niall chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zamknęłam mu usta swoimi wargami. Blondyn szybko odwzajemniał pocałunki, zupełnie tak, jakby był ich spragniony. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zabrakło nam tchu.
- Wiesz co Niall? Z pewnością nikt nigdy nie powie mi tych słów szczerzej niż ty- uśmiechnęłam się.- Bo tylko dla ciebie ja i lodówka będziemy na pierwszym miejscu
- Nad tym muszę się zastanowić- odparł żartobliwie chłopak i tym razem to on mnie pocałował.


Witam Was kochani! To już ostatnia część Zayna i Nialla pisana dla Cataliny Pantery:)) Mam nadzieję, że Catalina wróci do nas szybko:D
Wiecie, że lubię łączyć z 1D różne... hmm... nie wiem jak to nazwać. Chodzi mi o to, że dodaję postacie z innych zespołów, piszę imy na podstawie piosenek itp. Otóż kolejny imagin będzie partowcem, a wystąpą w nim... No jak myślicie? Podpowiem, że to serial. Kto zgadnie dostaje pierwszą dedykację KT;*

czwartek, 7 listopada 2013

#39. Zayn i Niall cz. 4

Podniosłam głowę i zobaczyłam jego. Skąd on się tu wziął? Zniknął tak nagle, kiedy go potrzebowałam, a teraz pojawia się w chwili, gdy chcę być sama. Co tu się dzieje?!
- Dasz radę wstać?- zapytał z troską.
Pokiwałam przecząco głową. Moje kolano było całe rozwalone. Nie było mowy o tym, żebym wstała, a co dopiero gdziekolwiek szła.
- Rozumiem- mruknął.- Bardzo boli?
- Tak
- W takim razie...- nie skończył, bo wziął mnie na ręce.
- Nie musisz- westchnęłam.
- Daj spokój. Pójdziemy do domu
- Niall...- westchnęłam po raz kolejny.
Dobrze wiedziałam, że miał plany zaraz po tym jak uda mu się wyjść z tamtej piwnicy.
- Daj spokój Catalina. Oboje dobrze wiemy, że nie poradzisz sobie sama
- Masz rację- mruknęłam.
Gdyby nie blondyn już dawno zginęłabym w tym świecie. To on zawsze wyciągał mnie z dołka, to on mnie pocieszał, kiedy tylko była taka potrzeba. Pamiętam ten dzień, w którym się poznaliśmy. Już wtedy potrzebowałam pomocy.
Miałam 12 lat. Stałam przed szkołą, cała zapłakana. Właśnie jedna z dziewczyn, która była dwa lata starsza ode mnie i chłopak w jej wieku chcieli mnie zbić. Bałam się tego bólu, który chcieli mi zadać. Wtedy znikąd pojawił się dwunastoletni blondyn o niebieskich oczach. Spojrzał na mnie z troską i zwrócił się do moich prześladowców. Po tym wydarzeniu oni mi już nie dokuczali, a Niall i ja zaprzyjaźniliśmy się. Ta przyjaźń trwa do dziś i jestem z tego dumna. Chyba nie mogłabym mieć lepszego przyjaciela.
- Cat?- odezwał się Niall, kiedy siedzieliśmy w salonie, a chłopak owijał moją nogę bandażem.
- Słucham
- Muszę ci coś powiedzieć
- O co chodzi?
- Bo Zayn...- zaczął, ale mu przerwałam.
- Nie chcę słyszeć jego imienia
- No dobrze, więc ON należał do bandy. Nie chciałem ci o tym mówić, żebyś się nie denerwowała. Ale jak się okazało wkopał nas w coś i nawet nie mam pojęcia w co. W każdym razie zrobił to specjalnie. W jakiś sposób się dowiedział o tym, że ci się podoba i postanowił to wykorzystać. Ale Cat...
- Daj spokój Niall to koniec

No i mamy 4 część. Za kilka dni pojawi się ostatnia. Mam nadzieję, że ta Wam się podoba KT;*

wtorek, 5 listopada 2013

#38. Niall i Zayn cz.3

- Chodźcie tu!- warknął chłopak, który przynosił nam jedzenie.
Niechętnie wstałam z kolan Zayna i ruszyłam w stronę wyjścia. Teraz mam okazję, żeby uciec! Ale co wtedy będzie z Niallem i Zaynem? Nie, dla nich tu zostanę. Nie opuszczę chłopaka i przyjaciela w potrzebie.
Wyszliśmy z piwnicy. Na górze stało dwóch potężnych mężczyzn. Oni chwycili Malika i Horana, a mną "zajął się" znany już nam chłopak. Nie mogło być nawet mowy o ucieczce. Nawet jakbyśmy chcieli to nic by z tego nie wyszło.
Mężczyźni zaprowadzili nas pod stary, zielony budynek. Kojarzyłam go skądś, ale nie miałam pojęcia skąd. Poza tym przez dobre dwa tygodnie nie widziałam świata, przez ten czas zdążyłam zapomnieć jak on wygląda. Miło było wreszcie zobaczyć zwykłe rzeczy, jak chodniki, trawniki i tym podobne. Nawet jeśli były to tego typu okoliczności cieszyłam się, że mogę wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem.
- To tutaj- mruknął facet, który prowadził Nialla.
Nagle mężczyźni zniknęli. Zostałam tylko ja, Niall i Zayn. Chwila, chwila... Wtedy też tak było... W tym śnie... Ja, Niall, Zayn i stary, zielony, opuszczony budynek.... Ale czegoś tu brakuje...
Ni stąd, ni zowąd pojawiła się czerwonowłosa dziewczyna o zielonych oczach. Patrzyła na nas wyczekująco. Malik ruszył w jej stronę, ale Horan go zatrzymał.
- Czego chcesz?!- warknął Zayn.
Było dokładnie tak samo jak we śnie.
- Nie zapomniałeś o swojej dziewczynie? Catalinie?
- Niczego nie zapomniałem- fuknął Malik i podszedł do dziewczyny.
Zatopił swoje malinowe wargi w jej ustach. Na ten widok pękło mi serce. Spojrzałam w miejsce, gdzie przed chwilą stał Nialler, ale chłopaka tam nie było. Zaczęłam krzyczeć, lecz nikt nie zwracał na mnie uwagi.
Wszystko było dokładnie takie jak we śnie, ale wtedy nie zwracałam na to uwagi. Zaczęłam biec jak najdalej od Zayna i od tamtej dziewczyny. Nie chciałam być teraz w jego pobliżu. Byłam już zmęczona, ale biegłam dalej. Nagle się przewróciłam. Miałam rozbite kolano. Krew spływała po mojej nodze. Nie mogłam wstać. I wtedy pojawił się przede mną on.




Proszę! :)) Wiem, że krótka, ale moje chyba wszystkie są krótkie. To Nicol pisze długie imy. Hope you like it. KT

niedziela, 3 listopada 2013

#37. Niall i Zayn cz.2

No hej:)) Oto kolejna część o Niallu i Zaynie. Mam nadzieję, że Wam przypadnie do gustu:)) KT;*

Obudził mnie głos Niallera. Właśnie, Niallera. Kiedy on wrócił? Przecież go zabrali... Nic nie widzę, gdzie on jest?
Po omacku podniosłam się z zimnej podłogi i ruszyłam w kierunku, z którego dochodził głos przyjaciela.
- Niall- szepnęłam, kiedy palcami dotknęłam ściany.
- Jestem obok ciebie Cat, tutaj- poczułam jak łapie mnie za rękę i sadza sobie na kolanach.
Bardzo się cieszyłam, że wrócił, mimo, że nie było go tylko chwilę. Mocno wtuliłam się w jego ciepłe ciało. Nie chciałam, żeby widział moje łzy, choć tak na dobrą sprawę nie wiem, dlaczego płaczę. To chyba taki odruch... Nagle usłyszałam głośne syknięcie tuż nad moim uchem.
- Wszystko w porządku Niall?- zapytałam z troską patrząc na chłopaka.
- Tak, wszystko dobrze. Troszkę mi się dostało, ale to nic takiego- odparł szybko.- Przytul się i idź spać
- A ty?
- Ja będę cię pilnował
- Ale ty nie spałeś, a ja tak
- Śpij Catalina
- Ale Niall
- Śpij i niczym się nie przejmuj
- Dobrze
- Aha i jeszcze jedno
- Tak?
- Gdzie jest Zayn?
- Tu jestem- odpowiedział mu głos z niedaleka.
- Okej- odparł spokojnie Niall, a ja ułożyłam głowę na jego ramieniu.
Tym razem spałam spokojnie. Żadnych snów, żadnych koszmarów. Spokój. Kiedy się przebudziłam było cicho, za cicho. Podniosłam głowę i zobaczyłam Nialla opartego o ścianę. Nadal siedziałam u niego na kolanach. Chłopak smacznie spał. Nie chciałam go budzić. Ostrożnie wysunęłam się z jego objęć i usiadłam na podłodze. O dziwo w piwnicy było jasno. Rozejrzałam się dookoła. W rogu pomieszczenia siedział Zayn i patrzył się na mnie przenikliwie tymi swoimi czekoladowymi tęczówkami.
- Możesz mi coś powiedzieć?- zapytał niepewnie.
- Jasne
- Dlaczego wczoraj tak się mnie wystraszyłaś?
No i co ja mam mu powiedzieć? Przyśniło mi się coś i w to uwierzyłam i teraz boję się, że mnie zranisz? Nie, to nie ma sensu.
- Nie wiem- wydukałam po chwili milczenia.
- Ale to moja wina?
- Nie Zayn. To nie jest niczyja wina- uśmiechnęłam się blado.
Mulat wstał i usiadł koło mnie.
- Nigdy ci tego nie mówiłem- szepnął.- Ale bardzo mi się podobasz. Pewnie gdyby nie te okoliczności nadal byłbym tchórzem i nigdy ci tego nie powiedział- westchnął.
- Ty też mi się podobasz Zayn- odparłam z uśmiechem.
Czarnowłosy pogłaskał mnie po policzku i złączył nasze usta w czułym pocałunku.
Mijały dni i tygodnie, a my nadal tkwiliśmy w piwnicy. Czyżby nikt nas nie szukał? Jedzenie nam przynosił chłopak, którego pierwszego dnia widzieliśmy w drzwiach piwnicy. Dziewczyna nie pojawiła się ani razu. Aż do dzisiaj...

I co? Do niczego prawda? Nie wiem co się ze mną dzieje, ale ostatnio nie mogę nic napisać. Kompletnie nic, ani Angels vs. Devils, ani tutaj nic, ani opowiadań na konkursy... Dosłownie nic! Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :( Bo nie chcę Was zawieść...

sobota, 2 listopada 2013

OGROMNE PODZIĘKOWANIA OD NICOL!!!!!!!!

Cóż... Katie chciała wiedzieć co czuję w takich momentach, a ja starałam się ukryć jak tylko się da, no ale...
OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG OMG
JESTEM WAM WSZYSTKIM OGROMNIE WDZIĘCZNA ZA TO, ZE TU JESTEŚCIE, ZE CZYTACIE, ŻE KOMENTUJECIE, ŻE SIĘ ŚMIEJECIE, ŻE POWODUJECIE NA NASZYCH TWARZACH UŚMIECH... To nie do opisania. Ja czuje się: wzruszona, radosna, usatysfakcjonowana, dumna, a co najważniejsze  szczęśliwa. Jak nigdy. Cieszę się tak z każdego tysiąca, setki, dziesiątek  a nawet jednego wyświetlenia  bo w końcu robię to co kocham. 
Ale nadal sądzę, ze to jest blog Katie. To ona tutaj rządzi, dodaje rozdziały i dba o Was, bo ja niestety nie daje rady... Wiem, to mnie nie usprawiedliwia, bo Katie też ma drugiego bloga, ale trzeba zauważyć, że Katie ma milion pomysłów na sekundę no i pisze o wiele szybciej niż ja (to też mnie nie usprawiedliwia!!!) no ale cóż... Mogę powiedzieć już tylko DZIĘKUJĘ i PRZEPRASZAM.

Nicol <3

#36. Madhouse cz. XII

Poprzednia część- http://nialllovebigos.blogspot.com/2013/10/27-madhouse-cz-xi.html

PERSPEKTYWA LOUISA
- Liam jedziemy do Ameryki!- krzyknąłem, kiedy odłożyłem słuchawkę od telefonu.
Nie mogłem w to uwierzyć! Tyle czasu szukałem mojej siostry... Na szczęście ona się znalazła i żyje. Tak, najważniejsze, że żyje.
- Dlaczego ja mam jechać?- zapytał Liam, wyglądając ze swojego pokoju.
- Myślisz, że nikt nie zauważył tego, że coś między wami jest? Na pewno się ucieszy, kiedy cię zobaczy
- Może masz rację- mruknął Payne i wrócił do siebie.

PERSPEKTYWA LIAMA

Miałem nadzieję, że Lou ma rację. Może nic złego się nie stanie jak pojadę z nim. Tak bardzo chciałbym zobaczyć.
Spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy do wyjścia. Nagle ni stąd, ni z owąd pojawiła się Lottie.
- Gdzie jedziecie?- zapytała mierząc Louisa wzrokiem.
- Do Mel- odparł spokojnie.
- Znalazłeś ją?! I nic mi nie powiedziałeś?! Czekajcie chwilę?!- rzuciła i wbiegła po schodach na dół.
Lou stał osłupiały.
- Czy ona zwariowała?- zwrócił się do mnie.
- Niestety nie znam odpowiedzi- mruknąłem.
Po chwili Lottie znów była na dole. W ręce trzymała dużą, różową walizkę.
- Jadę z wami- powiedziała z uśmiechem i wyszła z domu.
- Nie lecimy samolotem?- zapytałem, patrząc z nadzieją na przyjaciela.
- Nie, po tym co stało się Mel nie będę ryzykował- odparł Tommo i wsiadł do samochodu.
Podróż dłużyła mi się w nieskończoność, ale było warto. Nareszcie zobaczę Mellisę!

PERSPEKTYWA MELLISY

Leżałam na łóżku i patrzyłam w sufit. Od kilku dni zadawałam sobie to samo pytanie- Kim ja jestem? No bo jeśli nie wiem kim jestem, to skąd mam wiedzieć, gdzie mam iść, kiedy w końcu wyjdę ze szpitala?
Nagle drzwi do mojej sali się otworzyły, a moim oczom ukazał się chłopak o brązowych oczach i szaroniebieskich oczach. To był on! To był Louis! To musiał być on!
- Mel, mogę wejść?- zapytał.
Ten głos... Ja go znam... Należał... Należał do.... Do kogo?
- Jasne- wychrypiałam i położyłam się na boku.
Do sali wszedł Louis (chyba), niska blondynka o niebieskich oczach i szatyn o ślicznych, brązowych tęczówkach. Ciekawe kim on jest, bo jest naprawdę uroczy.
- Mel co u ciebie?- zapytała blondynka.
- Mel?- zdziwiłam się. Że Mel to niby ja?
- Lottz przepraszam.. Ja zapomniałem ci powiedzieć....- jąkał się Louis.
- Zapomniałeś powiedzieć o czym?!- fuknęła blondi.
- Bo Mel nic nie pamięta- wyszeptał Louis.
- To prawda?- tym razem dziewczyna zwróciła się do mnie.
- T..t..tak- wyjąkałam.- Pamiętam tylko Louisa
- Pamiętasz mnie?- zdziwił się chłopak.
- Tak, ale nie wiem, kim jesteś
- Jestem twoim bratem- szepnął.- A Lottie to twoja młodsza siostra. Jest jeszcze Fizzy i Daisy i Phoebe...- zaczął mówić Lou.
- A kto to jest?- przerwałam, wskazując na chłopaka, stającego za Lottz.
- To Liam. On, ja i jeszcze trzech innych chłopaków jesteśmy w zespole. One Direction, pamiętasz?- zapytał, ale pokręciłam przecząco głową.- To jest nasze zdjęcie- powiedział podając mi fotografię.
- Ten blondyn to Niall. Zayn siedzi na środku, a Harry to ten z loczkami. Mnie i Liama już znasz
Patrzyłam na zdjęcie i usiłowałam sobie cokolwiek przypomnieć. W moich myślach pojawiła się blondynka z niebieskimi oczami. Wystraszyłam się. Pamiętałam jak groziła mi nożem... I jak współpracowała z tymi bandytami... I.. I.. I jak groziła Harry'emu. Tak, pamiętałam to wszystko!
- A.. T.. Taylor?- z trudem wymówiłam jej imię.
- Ona jest w więzieniu. Już nic ci nie zrobi- powiedział Louis i objął mnie ramieniem, widząc strach w moich oczach.- Już jesteś bezpieczna
- A pamiętasz Rosie, Perrie, Eleanor albo Louise?- zapytała Lottie.
- Niestety nie- odparłam i spuściłam głowę.
Z moich oczu wypłynął potok łez. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Sześć par ramion oplotło mnie dookoła. Podniosłam głowę i zobaczyłam Lou, Lottie i Liama.
- Co się stało?- zapytał łagodnie szatyn, ocierając moje łzy.
- Bo ja chciałabym pamiętać, ale.. ale... nic nie mogę sobie przypomnieć- westchnęłam.
- Nie martw się, wszystko ci przypomnimy, kiedy tylko wrócimy do Londynu- pocieszała mnie Lottie.- I Lou zawiezie nas do Doncaster- dodała.
Podniosłam wzrok. Moje tęczówki spotkały się z tęczówkami Louisa. Chłopak uśmiechał się promiennie.
- Damy radę- powiedział.
- Damy radę- powtórzyła Lottie.
- Damy radę- uśmiechnął się Liam.
- Damy radę- powtórzyłam za wszystkimi o mocno ich przytuliłam.

No i wreszcie jest! Madhouse część 12! Jak się podobało? Piszcie w komentarzach:)) Zapraszam też na mojego drugiego bloga onewayoranothervswings.blogspot.com Kocham Was KT;*

Thank You!!!

No i znowu dziękuję bez Nicol... Kurde mogłaby się w końcu przyznać, że sama dużo wnosi na tego bloga, ale nie... Wiecie najchętniej bym ją udusiła za to... No, ale do rzeczy. Dziękuję Wam za ponad 4000 wejść. Nicol to dzięki Tobie zaczęłyśmy pisać i już miałyśmy czytelników, a dokładniej Iwwonę Horan, która jest z nami od początku i bardzo jej za to chciałam podziękować, a i Nicol pewnie się z tego cieszy. Nie sposób wymienić tu wszystko, co dla nas zrobiliście. Jestem Wam bardzo wdzięczna... I miałabym prośbę do Nicol- napisz jeszcze drugie podziękowania, bo serio nie wiem co czujesz w takich momentach, i mogę się tylko domyślać:) Jeszcze raz BARDZO Wam dziękuję KT;*