Moja kochana! Z okazji Twoich urodzin życzę Ci wiele wiele
radości, uśmiechu na twarzy i powodów by go mieć bez ustanku. Byś zawsze pisała
nam wspaniałe opowiadania i imaginy i nigdy nie traciła wiary w siebie, bo
jesteś wspaniała! Życzę Ci też wielu prawdziwych przyjaciół, na których zawsze
będziesz mogła liczyć, abyś znalazła „tego
jedynego” (wszyscy wiemy o kogo chodzi xD). Życzę Ci byś spotkała 1D i
znalazła się na ich koncercie w Polsce w pierwszym rzędzie.
Życzę Ci również dużo błogosławieństwa Bożego, a także byś
czuła obecność Boga w swoim życiu i miłość, którą Cię otacza każdego dnia!
Pamiętaj, że na Nim możesz zawsze polegać, bo On jest naszym najlepszym
Przyjacielem.
A teraz prezent!
Imagin o Nicol i Harrym <3
-
Zabrałeś wszystko? – spytałam, nerwowo przeszukując torebkę.
-
Tak, kochanie. Pytasz się już siódmy raz. – zachichotał Harry i objął mnie od
tyłu.
-
Ale jesteś pewien? To długa wyprawa…
-
W 100%, a nawet jeśli, to przecież jeszcze dzisiaj z niej wrócimy. Nie przejmuj
się tak. – pocałował mnie w policzek.
-
Ahh… no dobrze. W takim razie jedźmy już, bo się spóźnimy. – westchnęłam.
-
Jak sobie życzysz, księżniczko! – powiedział zadziornie.
Czy
on zawsze musi być taki wyluzowany? Przecież jedziemy na poważną wycieczkę na
safari! To nie żarty! A może ma rację? W końcu to nie koniec świata? Ale z
drugiej strony tak! Co jeśli się zgubimy? Przecież to jest jak pustynia i w
dodatku na środku dzikiej Afryki… nie podoba mi się to…
-
Kocham cię, wiesz? – odpowiedziałam i wtuliłam się w mojego przystojnego,
jedynego w swoim rodzaju chłopaka.
-
Ja ciebie bardziej. – ścisnął mnie mocno.
-
Nie zaczynaj, dobrze? Przecież oboje wiemy, że to ja cię kocham najmocniej. –
zaśmiałam się.
-
Mów co chcesz, ja tam swoje wiem i zdania nie zmienię. – zawtórował mi.
-
Dzieci! Spóźnicie się! – wkroczyła w nasz mały konflikt moja mama.
-
Masz rację! – wróciłam do rzeczywistości.
-
Tak, wiem. – przytaknął Harry, uśmiechając się z satysfakcją.
-
Nie ty, głupku! Mama! – zaśmiałam się i dałam mu kuksańca w bok.
-
No, moi kochani! Ja was nie wyganiam, ale czas na was. – powiedziała radośnie i
wcisnęła mi kolejny raz dzisiaj pakunek z prowiantem. Popatrzałam na nią z
niedowierzaniem, ale nie skomentowałam jej nadmiernej troskliwości.
-
Synu, opiekuj się moją małą dziewczynką. – nakazał Harremu mój tata.
-
Przyrzekam, że wróci cała i zdrowa. – zasalutował.
-
Nie byłbym tego taki pewien… - powiedział pod nosem, ale zaraz potem dodał: - Ważne
są chęci. Nicol, masz ten gaz pieprzowy?
-
Tato! No wiesz?! – upomniałam go.
-
Do zobaczenia wieczorem! – krzyknął Harry i wyciągnął mnie z domu w ramach
szybkiej ewakuacji.
Gdy
tylko wsiedliśmy do samochodu, chłopak od razu powiedział oburzony:
-
On myśli, że ja nie jestem w stanie o ciebie zadbać?! Też coś! Udowodnię mu, że
się grubo myli!
-
Misiu, wiesz dobrze jaki jest mój tata. Tylko cię podpuszczał. – starałam się
go uspokoić.
-
Tak, wiem. Po prostu tego nie lubię. On dobrze wie jaka jesteś dla mnie ważna. Poza
tym znamy się już od liceum, czyli dokładnie 4,5 roku. Tyle czasu chyba starczy,
żeby poznać się na człowieku…
-
Ahhh… tyle czasu już minęło… - westchnęłam cicho, przypominając sobie jak w
dniu 16 urodzin Harrego pierwszy raz się spotkaliśmy. Miał wtedy takie słodkie
loczki, urocze dołeczki na twarzy i te piękne zielone oczy. Trudno było się w
nim nie zakochać. I to ja byłam tą szczęściarą, która mu się spodobała.
-
Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! – dotarła
do mnie wypowiedź podenerwowanego Harrego. Ups… chyba się trochę rozmarzyłam.
-
Tak, tak, masz rację. – uśmiechnęłam się niewinnie, mając nadzieję, że się nie
domyśli.
-
Nicol, pytałem, czy masz dużo wody? – odrzekł lekko zniecierpliwiony.
-
Oh tak, jasne. – pokazałam mu dwie duże butelki półtoralitrowe.
-
Nie mogę się już doczekać! – powiedział entuzjastycznie, tak jakby już zapomniał,
że przed chwilą był zły.
-
Ja też! To będzie nasza wspólna niezapomniana przygoda! Trzeba koniecznie
zrobić dużo zdjęć. – podzielałam jego zapał.
-
Za niedługo dojedziemy na miejsce zbiórki. – poinformował mnie i złapał za
rękę, mocno ją ściskając.
W
rzeczywistości trwało to trochę dłużej niż „niedługo”, ale mniejsza z tym.
Wmieszaliśmy się w tłum turystów oczekujących na przewodnika i lekko
zestresowani rozglądaliśmy się na boki, kurczowo trzymając się za ręce. Staliśmy
się prawie nierozłączni, po tym jak chłopcy wrócili do domu z kilkumiesięcznej trasy.
Tęskniliśmy za sobą tak bardzo i nawet to, że często latałam do miejsc w
których koncertowali nie było wystarczające. Teraz mamy wspólne wakacje (z
moimi rodzicami) i wreszcie możemy się sobą nacieszyć.
-
Moi drodzy państwo! Proszę o uwagę! – odezwał się starszy mężczyzna, który
wysiadł właśnie z dużego terenowego samochodu. – Zanim rozpoczniemy naszą
wycieczkę, proszę o ustawienie się w jednym rzędzie. Musimy was podzielić na
dwie równe grupy. – zarządził.
Początkowo
nie umieliśmy dojść do ładu i składu, ale po kilku minutach stanęliśmy tak jak
trzeba.
-
Teraz proszę odliczyć do 15. – nakazał.
Bacznie
obserwowałam jak kolejne osoby mówią swoje numery. Szybko doszło do mnie.
-
Piętnaście. – wypowiedziałam i spojrzałam z przerażeniem na Harrego, który
zakłopotany zaczął odliczać od początku, tak jak zarządził pan przewodnik. – I co
teraz? Ja chcę być z tobą! – odezwałam się głośnym szeptem do mojego
ukochanego.
-
Zaraz to załatwię, spokojnie. – uśmiechnął się pocieszająco i objął mnie
ramieniem.
Gdy
już wszyscy wiedzieli do której grupy należą i powoli wsiadali do wyznaczonych
pojazdów, podeszłam z Harrym do starszego mężczyzny, który organizował safari.
-
Przepraszamy, czy moglibyśmy być razem w grupie? Niefortunnie zostaliśmy
rozdzieleni, a bardzo nam zależy. – odezwał się Harry.
-
Proszę mi tu nie zawracać głowy takimi rzeczami. Mam ważniejsze sprawy na
głowie, niż wasza dwójka. I nie ma ale! Wsiadać do samochodów, bo już jesteśmy
spóźnieni. – wygłosił nam kazanie, odwrócił się na pięcie i odszedł.
-
Chyba nie mamy wyjścia… - stwierdziłam zasmucona.
-
Chyba masz rację. – do Harrego bardzo powoli dochodził fakt, że ktoś ośmielił
się mu odmówić.
-
Damy radę. – starałam się myśleć pozytywnie.
-
Yhym… - przytaknął. – Kocham cię. Trzymaj się mocno. – pocałował mnie w czoło i
przytulił na pożegnanie.
-
Ja ciebie mocniej. – uśmiechnęłam się i odwzajemniłam gest.
-
No, gołąbki, na wozy! – krzyknął ktoś z oddali.
-
Dokończymy później. – pomachał mi palcem wskazującym przed twarzą i rozeszliśmy
się.
Kilka
godzin później
-
I jak ci się podoba, ślicznotko? – zgadał kolejny uczestnik wycieczki.
-
Proszę tak do mnie nie mówić! – zdenerwowałam się.
Co
oni sobie wyobrażają? Chyba już piąty chłopak starał się mnie poderwać. Nie
jestem do wzięcia! Mam już mojego księcia – Harrego. Gdyby tylko tu był, to by
im pokazał, gdzie jest ich miejsce. Ugh… ta wycieczka jest straszna!
Przeraźliwy upał spowodował, że wszystkie zwierzęta pochowały się w swoich
kryjówkach i najciekawszą atrakcją jest liczenie ugryzień komarów na rękach. O!
Na lewej mam dwanaście! Ale to nie jest najgorsze. Koszmarnie się czuje, nie
mając Harrego u boku. On by mnie pocieszył, spowodowałby swoim poczuciem humoru
wielki uśmiech na mojej twarzy. I jeszcze ci natrętni adoratorzy! Na moje
nieszczęście trafiłam do grupy, gdzie jedynymi istotami płci pięknej jest mała
grupka emerytek.
-
Oj już się tak nie spinaj, mała. Wiem, że na mnie lecisz. – mówił z głupim
uśmieszkiem.
-
Też coś! – prychnęłam i odwróciłam się w stronę miłych pań. Ich rozmowy nie
należały do najciekawszych, bo niezbyt interesowało mnie to ile mają już
sztucznych zębów, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Dzień
zmierzał powoli ku końcowi i piękne czerwono-pomarańczowe słońce zniżało się
coraz bardziej do linii horyzontu.
Nagle
samochód zaczął wydawać dziwne dźwięki. Z niegłośnego stukania przeszły w
donośne charczenie, a po chwili coś wybuchło pod maska i pojazd gwałtownie
stanął. Wszyscy przerażeni opuścili dymiącą się maszynę i z nadzieją wpatrywali
się w poczynania zdezorientowanego przewodnika, usiłującego naprawić usterkę.
Tylko tego brakowało!
Po
godzinie bezczynnego czekania, umorusany smarem mężczyzna ogłosił:
-
Niestety nie możemy dalej jechać. Proszę zabrać swoje bagaże podręczne z
terenówki.
-
Przepraszam, ale ile będziemy tak szli? – zapytała starsza pani, która
podpierała się laską.
-
Tak z 3h jak dobrze pójdzie. – odpowiedział niepocieszony.
-
W takim razie nie traćmy czasu. – westchnęła. – Prowadź, przewodniku!
Cała
grupa ruszyła w głąb pustkowia. Nikt się nie odzywał, co było bardzo
nieprzyjemne. Postanowiłam pomóc starszej kobiecie z laską i przy okazji
zagadać do niej. Okazało się, że mimo dużej różnicy wieku mamy wiele wspólnego.
Rozmawiało nam się wspaniale, lecz zmęczenie dawało się we znaki. W dodatku nie
miałam już ani kropli wody, bo podzieliłam się nią z Lucy – moja nową znajomą.
Jednak zmęczenie i pragnienie nie były dla mnie aż tak ważne, jak świadomość
tego, że nie mam jak skontaktować się z Harrym. Oczywiście nie byłabym sobą,
gdybym czegoś nie zapomniała, a tym razem trafiło na komórkę. A pytałam się
kilka razy czy wszystko wzięliśmy, nich to!
Po
pewnym czasie zrobiło się bardzo zimno, a ciemność ogarnęła wszystko wokół nas.
A co jeśli się zgubiliśmy? Nawet nie chcę o tym myśleć… Poczułam jak ktoś owija
swoje ręce wokół mojego zmarzniętego ciała i szybko zaczęłam się szamotać i
krzyczeć.
-
Spokojnie, kochana. Muszę cię ogrzać. – powiedział jeden z dobrze mi znanych
wycieczkowiczów. Gdy tylko zobaczyłam kto zdobył się na coś takiego, przeszedł
mnie dreszcz obrzydzenia. Ble, fuj, ohyda!
-
Proszę mnie nie dotykać! – wycedziłam mu prosto w twarz i odbiegłam.
Ciśnienie
tak mi skoczyło, że poczułam nagły przypływ ciepła. Dlaczego ci ludzie są tacy
bezczelni?! Ja chcę do mojego Harrego!
Oczami
Harrego
-
Jak to pan nie wie?! Powinni wrócić już 3h temu! – wydzierałem się na
przewodnika.
-
Nie mamy sygnału, proszę pana. Niech się pan uspokoi i czeka. – starał się
mówić z opanowaniem, ale widziałem, że sam obawia się o pierwszą grupę.
-
Kiedy ja nie potrafię… - westchnąłem i usiadłem na ławce chowając twarz w
dłonie.
Miałem
się nie zgadzać na rozdzielenie naszej dwójki! – plułem sobie w brodę. Tak
bardzo martwię się o Nicol. Moją ukochaną, najdroższą Nicol. A jeśli coś jej
się stało? Chyba bym sobie nie wybaczył… W końcu to ja ją wyciągnąłem na to
safari. Jutro moja dziewczyna ma urodziny, to miał być wspaniały dzień, który
planowaliśmy spędzić razem, radośnie świętując. Jest 23:00, a po nich ani
śladu.
Byłem
załamany i odchodziłem już od zmysłów, gdy gdzieś w oddali dojrzałem ludzkie
postaci zmierzające w naszą stronę. Natychmiast zerwałem się na równe nogi i
pobiegłem co sił w nogach. Z grupy przybyszów również wybiegła osoba o drobnej
posturze. Nie mogłem posiąść się ze szczęścia, wiedząc kto zmierza ku mnie.
-
Harry! – usłyszałem jej melodyjny głos, który sprawia, że tylko w jej ustach
moje imię brzmi tak pięknie.
-
Nicol! – była już tak blisko, przez co jeszcze bardziej przyspieszyłem.
Trzy,
dwa, jeden… wpadliśmy w swoje ramiona.
-
Już nigdy mnie nie puszczaj! – doszły do mnie słowa stłumione przez moją
koszulkę.
-
Nie mam zamiaru, kochanie. – wyszeptałem w jej zmierzwione blond włosy.
-
Wracajmy już, dobrze. – oderwała się ode mnie. W jej oczach mogłem dojrzeć łzy.
-
O niczym innym nie marzę. Chodź! – wziąłem zmarzniętą dziewczynę na ręce i
zaniosłem do samochodu.
Całą
drogę opowiadała mi co się wydarzyło w czasie, gdy nie było mnie z nią. Myślałem,
że zaraz wrócę do tych kolesi z jej grupy i zapoznam ich bliżej z moją pięścią,
po tym jak dowiedziałem się co robili. Tak, jestem zazdrosny!
W
końcu zeszło na temat rodziców Nicol.
-
Twój tata do mnie wydzwaniał. – powiedziałem.
-
Powiedziałeś mu coś? – zapytała zmartwiona.
-
Nie odebrałem ani razu. – patrzałem przed siebie na ciemną drogę. Naprawdę
ciężko było się skupić na jeździe po dniu pełnym wrażeń.
-
Dobrze. Możemy im nie mówić o tym incydencie? – wyczułem jej spojrzenie.
-
Jestem za, szczególnie mając pod uwagą ostatnie słowa twojego tatusia. –
uśmiechnąłem się.
-
Tak, masz rację. To by było samobójstwo. – zachichotała. – W takim razie
przyjmujemy wersję z opóźnieniem.
-
Yhym. A tak w ogóle to czemu nie odbierałaś? Dzwoniłem do ciebie ze sto razy. –
spytałem.
-
Zostawiłam telefon w domu. – odpowiedziała cicho.
-
No jasne, ale to mi ciągle przypominałaś o tym, żebym wszystko zabrał. –
zaśmiał się.
-
Tak, wiem. Głupio wyszło. – zarumieniła się.
-
Nie głupio, słodko. – przejechałem dłonią po jej policzku.
-
Ej, zajmij się prowadzeniem! – zmieniła szybko temat.
-
Tak jest, mój kwiatuszku! – zaśmiałem się od nosem.
Oczami
Nicol
Po
długim przesłuchaniu rodziców i orzeźwiającej kąpieli wreszcie mogłam wsunąć
się pod puszystą kołdrę i odprężyć zmęczone nogi. Chwyciłam za swoją komórkę
chcąc sprawdzić kto jeszcze się do mnie dzisiaj dobijał. To co zobaczyłam na
ekranie przeszło moje wszelkie oczekiwania. Mianowicie na wyświetlaczu widniało
7 połączeń od moich rodziców i uwaga… 102 od Harrego! Haha, czyli nie
przesadzał, mówiąc, że dzwonił do mnie ze sto razy. I jak tu go nie kochać?
Rano
-
Wszystkiego najlepszego, gwiazdeczko! – ktoś szeptał tuż przy moim uchu.
-
Mmmm… jeszcze momencik… - wymruczałam i obróciłam się na drugi bok.
-
Mam dla ciebie niespodziankę. – nie dawał za wygraną.
-
Ok., już wstaję. – podniosłam się i przetarłam zaspane oczy.
Ujrzałam
Harrego z wielkim bukietem czerwonych róż, który zaczął śpiewać:
She’s
been my queen since we were sixteen
We
want the same things
We
dream the same dreams, alright, alright
I
got it all ‘cos she is the one
Her
mum calls me ‘love’
Her
dad calls me ‘son’, alright, alright
I
know, I know, I know for sure
Everybody
wanna steal my girl
Everybody
wanna take her heart away
Couple
billion in the whole wide world
Find
another one ‘cause she belongs to me
Everybody
wanna steal my girl
Everybody
wanna take her heart away
Couple
billion in the whole wide world
Find
another one ‘cause she belongs to me
Na
na na na nana, oh yeah
Na
na na na nana, alright
Na
na na na nana
Na
na
She
belongs to me
Kisses
that queen, her walk is so mean
And
every jaw drops
When
she’s in those jeans, alright, alright
I
don’t exist if I don’t have her
The
sun doesn’t shine
The
world doesn’t turn, alright, alright
But
I know, I know, I know for sure
Everybody
wanna steal my girl
Everybody
wanna take her heart away
Couple
billion in the whole wide world
Find
another one ‘cause she belongs to me
Everybody
wanna steal my girl
Everybody
wanna take her heart away
Couple
billion in the whole wide world
Find
another one ‘cause she belongs to me
Na
na na na nana, oh yeah
Na
na na na nana, alright
Na
na na na nana
Na
na na na
She
knows, she knows
That
I never let her down before
She
knows, she knows
That
I’m never gonna let another take her love from me now
Everybody
wanna steal my girl
Everybody
wanna take her heart away / take her love away
Couple
billion in the whole wide world
Find
another one ‘cause she belongs to me
Everybody
wanna steal my girl
Everybody
wanna take her heart away
Couple
billion in the whole wide world
Find
another one ‘cause she belongs to me
Na
na na na nana, oh yeah
Na
na na na nana, alright
Na
na na na nana
Na
na
She
belongs to me
Na
na na na nana, oh yeah
Na
na na na nana, alright
Na
na na na nana
She
belongs to me
-
Kocham cię, wariacie! – rzuciłam mu się w ramiona, gdy skończył piosenkę.
-
Ja ciebie bardziej! – odpowiedział i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć
złączył nasze usta w cudownym pocałunku.
***
Mam nadzieję, że Ci się podobało! (pisałam jeszcze dzisiaj na szybko) xD
P.S. Imagin zainspirowany pisenką "Steal My Girl" TAAADAAAMMM!!! :D
Super imagin! Bardzo podoba mi się steal my girl i nie mogę doczekać się płyty FOUR!!!
OdpowiedzUsuńJK
dziękuję <3 ja też nie mogę się już doczekać płyty :D
UsuńNAJPIĘKNIEJSZY, NAJCUDOWNIEJSZY, NAJWSPANIALSZY I NAJZABAWNIEJSZY IMAGIN JAKI W ŻYCIU CZYTAŁAM!!!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJest po prostu idealny, baaaaaaaaaardzo Ci dziękuję <3
Sprawiłaś, że chodziłam uśmiechnięta przez cały dzień No i zawieszałam, że jestem z Harrym, ale mniejsza o to xd
Jesteś bardzo utalentowana! Świetnie to wszystko wymyśliłaś i bardzo podobało mi się każde słowo tutaj :) Czytało się po prostu fantastycznie!!!
No i z tą sawanną to wymyśliłaś! Podobno teledysk do 'Steal My Girl' ma być właśnie na jakiejś pustyni, prerii czy co to tam jest! Trafiłaś w 10 hah! No i nie wspominając jak pięknie ujęłaś tą piosenkę i wkomponowałaś w tekst... Jejku, brak mi słów. Jest taki genialny, że odbiera mi mowę! Bardzo mnie wzruszyłaś, dziękuję Ci za taki wspaniały prezent.
Wiem, że pisałam już to wszystko Ci na fb, ale chciałam powiedzieć to jeszcze raz ;) DZIĘKUJĘ CI MÓJ ANIOŁKU!!!! ♥
Na zawsze Twoja Nicol <3
Jej, cieszę się, że ci się tak spodobał :D to dla mnie bardzo ważne <3
UsuńSerio, ten teledysk ma być na czymś takim?! O ja cię kręcę, matko jedyna, o rzesz ty w orzeszki, aaaaaaaa!!! Extra!!!
Kocham cię, wiesz, siostro <3
"o rzesz ty w orzeszki" <--- niepohamowany napad śmiechu.
UsuńJa Ciebie też siostrzyczko ♥♥♥
Wszystkiego najlepszego Nicol!!!
OdpowiedzUsuńWiem, że jesteś obserwatorem mojego bloga. Dlatego zapraszam na epilog pierwszej części. Liczę na komentarz :) http://katie-and-one-direction.blogspot.com/2014/10/epilog.html
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń