- To było znakomite! – powiedział mój pacjent, gdy skończył
śniadanie.
- Cieszę się, ze ci smakowało. – uśmiechnęłam się i zabrałam
od niego brudne naczynia.
- [T.I.], mam pytanie… - zaczął niepewnie - … czy ty jesteś w
stanie określić jak mocno wbił mi się ten pocisk? Narobił dużych szkód w moim
organizmie? – szczerze, nie spodziewałam się takiego pytania.
- Niall, nie wiem. Nie znam się na tym. Proszę, możemy
pominąć ten temat? – nie czułam się na siłach by to wszystko opowiadać.
- Dobrze, ale mniej więcej możesz mi powiedzieć? – nie dawał
za wygraną.
- To było chyba tyle. – pokazałam mu ręką. – Nie jestem
pewna. Myślę, że miałeś olbrzymie szczęście, bo nie rozerwało ci żadnego
narządu, inaczej mogłoby się to źle skończyć. – westchnęłam.
- Musieli strzelać z jakiejś kiepskiej broni. Normalnie
przeleciałoby na wylot. – rozmyślał na głos.
- Nawet tak nie mów! – zdenerwowałam się. Czy on musi to tak
przeciągać?
- Dobra, dobra, już nic nie mówię. – podniósł ręce w geście
obronnym.
- Po prostu nie chcę już tego rozpamiętywać. Cała ta sytuacja
nie była dla mnie łatwa. W życiu nie przeżyłam tyle stresu, co tej nocy. –
wyznałam, ale potem się uśmiechnęłam i dodałam: - Przez ciebie osiwiałam!
- Pokaż! – zaśmiał się.
- Patrz, o tutaj. – schyliłam się, wskazując punkt na środku
głowy.
- Nic nie widzę. – stwierdził.
- Przyjrzyj się dobrze. – zachichotałam i wykorzystując
moment jego nieuwagi, skradłam pocałunek z jego ust.
- O ty mała podstępna małpko! – udawał oburzenie. – Słono za
to zapłacisz! – groził mi w żartach. Ja natomiast zrobiłam przerażone oczy.
- Nie jedz mnie! Błagam, tylko nie to!
- Chodź tu! – przyciągnął mnie i zaczął całować. Mogłabym być
częściej tak karana, serio! Nie mam kompletnie nic przeciwko tak strasznym
torturom. Chyba nikt by nie miał.
- Co robicie? Mogę z wami? – usłyszałam za sobą głosik Amy.
Błyskawicznie oderwałam się od chłopaka, udając że nic się nie stało.
- Witaj kruszynko! Jak się spało? – zapytałam i wyciągnęłam
do niej ręce, aby ją przytulić. Starałam się za wszelką cenę zignorować
stłumiony śmiech Nialla, ale im bardziej przypominałam sobie co przed chwilą
robiliśmy, tym bardziej robiłam się czerwona. Przynajmniej on tego nie widział.
- Dobzie. Jestem głodna. – zakomunikowała, przecierając
jeszcze zaspane oczęta.
- W takim razie chodź zjeść śniadanie. – zaproponowałam,
biorąc ja za rękę do kuchni.
W drzwiach odwróciłam głowę do rozbawionego nastolatka i
pokazałam mu język. On na to puścił mi buziaka. Ale z niego dziecko! –
pomyślałam kręcąc głową i uśmiechnięta opuściłam pokój.
Oczami Nialla
Jak ja ją kocham! Do szaleństwa! Nie chcę by musiała się mną
zajmować. To powinna być moja rola… Ja powinienem wspierać ją w każdym momencie
i nie dopuszczać do niej żadnego cierpienia. Tak bardzo chciałbym zabrać [T.I.]
i Amy z dala od wojny, ale nie jestem w stanie.
Nagle usłyszałem jak ktoś wbiegł do domu i mówi coś do
[T.I.]. Wstałbym teraz i poszedł sprawdzić, o co chodzi, ale to zbyt ryzykowne
ze względu na świeżą ranę. Musiałem się uzbroić w cierpliwość i zaczekać aż
moja dziewczyna do mnie przyjdzie. Moja dziewczyna – jak to cudownie brzmi!
- Niall, mamy problem. – nie musiałem długo czekać.
Dziewczyna weszła do pokoju z małą Amy na rękach, a za nią
podążał jakiś chłopak. Jej mina nie była za wesoła. Wyglądała jakby zobaczyła
ducha.
- Co się stało? – zapytałem zaniepokojony i spróbowałem się
podnieść do pozycji siedzącej, ale ona od razu sprowadziła mnie do poziomu.
- Nie wolno ci wstawać! – powiedziała pouczająco.
- Hej, Niall. – odezwał się nastolatek stojący naprzeciwko
mnie.
- Liam! Cześć! Ale ja cię długo nie widziałem stary! – nie
ukrywałem swojej radości na widok dawnego przyjaciela.
- Jak tam? Dobrze się czujesz? – zagadnął.
- Tak. Dzięki [T.I.], jest coraz lepiej. – odpowiedziałem i
spojrzałem na zmartwioną dziewczynę. Na moje słowa uśmiechnęła się nieznacznie.
- Możecie mi powiedzieć co się stało, że macie takie miny? – zapytałem lekko
zniecierpliwiony.
- Kochanie, Liam powiedział, że zbliżają się bombowce, które
zostały wysłane na nasze miasto by je doszczętnie zniszczyć. – odrzekła
spokojnie, ale dobrze wiedziałem, że gdyby nie obecność Amy, to rozpłakałaby
się. Jest taka delikatna i wszystko bardzo przeżywa.
- Musicie stąd uciekać! Natychmiast! – poleciłem im.
- Raczej musimy. – poprawił mnie Liam. – Chyba nie myślisz,
ze cię tu zostawimy?
- Przecież nie mogę chodzić, a sami mnie nie uniesiecie. –
wytłumaczyłem spokojnie. Naprawdę nie chciałem im robić kłopotu.
- Nawet tak nie mów! – powiedziała groźnie [T.I.]. – Razem
damy radę. Nie chcę cię jeszcze raz stracić! – łzy spłynęły po jej policzkach.
- Sami nie damy rady, to fakt. Ale kto powiedział, że
jesteśmy sami? – odezwał się Liam. – Chłopaki! Chodźcie! – krzyknął, a po
chwili pojawiła się grupka moich kolegów ze szkoły. Jednak to nie byli już ci
sami chłopcy, co kiedyś. Teraz to byli silni młodzi mężczyźni.
- Siemka, Niall! Stary, nie łam się, damy radę! – wołali
wesoło.
8h później
- Widzę obóz! Udało się! – uradowała się [T.I.].
Jaka to ulga, widzieć ją szczęśliwą. Cały dzień uciekaliśmy
przed bombardowaniem. Wszyscy byli bardzo zmęczeni długą wędrówką, oprócz mnie.
Otóż ja byłem niesiony na czymś podobnym do noszy całą drogę. Uparli się, że
mnie nie zostawią i targali takiego kalekę, aż do obozu dla uchodźców, daleko
od naszego rodzinnego miasta. Oni są niesamowici! Dobrze jest mieć takich
przyjaciół!
Gdy tylko weszliśmy do „małego miasteczka” wszyscy krzyczeli,
wołając lekarza. Po co? Przecież jest dobrze?
- Tutaj jestem. – odezwał się jakiś człowiek i podszedł do
naszej grupki.
- Nasz przyjaciel został wczoraj postrzelony. [T.I.]
wyciągnęła kulę. Może pan nam pomóc? – powiedział Liam. Tak jakbym ja nie
potrafił mówić.
- Oczywiście, zanieście go do mojego namiotu. – polecił im. –
Będzie dobrze, młody. – mrugnął do mnie i poszedł gdzieś.
Oczami [T.I.]
Chłopcy zanieśli Nialla do doktora, a ja ruszyłam w głąb
obozowiska, szukając kogoś, kto ewentualnie zajął by się nami. Wzięłam nasz
prowiant, który pozostał jeszcze po mojej wyprawie do opuszczonego sklepu i
zaczęłam zaglądać do różnych namiotów.
- Czy ktoś może nam pomóc? – pytałam za każdym razem, ale
nikt nie wykazywał chęci zajęcia się dwoma sierotami. Nie dziwię się, bo każdy
miał tu podobne problemy do naszych.
Usiadłyśmy z Amy przy ognisku w pobliżu punktu medycznego i
czekałyśmy na wieści dotyczące zdrowia Nialla. Oby moje wyciąganie kuli mu nie
zaszkodziło. Strasznie się o niego martwię.
- [T.I.], mogę cię na chwile prosić? – usłyszałam głos
lekarza. Zerwałam się na równe nogi i weszłam do namiotu.
- Co zrobiłam źle? Niech pan powie, ze Niall będzie żył. –
wypaliłam od razu.
- Spokojnie. Wszystko jest w porządku. Dzięki twojej
interwencji, twój chłopak jeszcze żyje. Jedyne co ja musiałem zrobić, to
zmienić szwy ze zwykłej nitki, którą to zrobiłaś, na te prawdziwe i nałożyć
nowy opatrunek. – uspokoił mnie. – Nie mam pojęcia jak ci się to udało, ale
niewątpliwie masz talent! Możesz być z siebie dumna! – poklepał mnie po
ramieniu.
- Czyli on wyzdrowieje? – zapytałam z nadzieją, nie
dowierzając w to, co przed chwilą powiedział.
- Tak. – zaśmiał się. – To silny chłopak.
- Wiedziałem, że ci się uda. – powiedział cicho Niall i
uśmiechnął się do mnie.
- Kocham cię! – podbiegłam do niego i przytuliłam się.
- Ja ciebie też. – odpowiedział i zachichotał.
- Mam dla ciebie propozycję. Pomożesz mi przy innych rannych?
– rzekł lekarz.
- Będę zaszczycona.
- [T.I.], zaczynamy nowe życie. – powiedział Niall i złączył
nasze usta w cudownym pocałunku.
Kilkanaście lat później
- [T.I.], pacjent na czwórce! Rana postrzałowa. Zajmiesz się
nim? – usłyszałam od mojej przełożonej.
- Oczywiście, już idę. – odpowiedziałam i ruszyłam do
wskazanego pomieszczenia.
Gdy ujrzałam młodego chłopaka leżącego na łóżku, wszystkie
wspomnienia sprzed lat wróciły. Mimo tego, że zoperowałam już nie jednego
pacjenta, to do ran postrzałowych zawsze będę miała uraz. Tak, jestem
chirurgiem w jednym z najlepszych szpitali w Londynie. Gdy tylko Niall
wyzdrowiał, udało nam się uciec. Teraz nasze życie przebiega spokojnie. Amy
uczęszcza na studia, a ja z Niallem spodziewamy się drugiego dziecka. Wszystko
się zmieniło, oprócz jednego:
- Witaj młody. Jak się czujesz? – zagadnęłam wystraszonego
nastolatka.
- Dobrze. – odpowiedział, ale zaraz syknął z bólu, gdy
dotknęłam jego postrzelonego ramienia.
- Jejku, przepraszam! - odpowiedziałam odruchowo - to się nie zmieniło.
THE END
Cześć!
To już ostatnia część imaginu o Niallu. Tak jak już mówiłam, nie lubię smutnych zakończeń, więc i to nie mogło się źle skończyć.
I jak to oceniacie? Może być? Jestem strasznie podekscytowana, bo nie dość, ze to moje pierwsze w pełni dokończone opowiadanie, to w dodatku jest moim pierwszym imaginem na tym blogu! :D
Nie wiem kiedy dodam coś nowego, bo są wakacje i o ironio, w ogóle nie mam na nic czasu! Wy też tak macie? I człowiek się łudzi cały rok szkolny, że w wakacje wszystko nadrobi, a tu klops :( Jutro wyjeżdżam i można powiedzieć, że przez bite 2 tygodnie nie będę miała kiedy i jak pisać.
Dostałyście się do tych szkół do których chciałyście? Ja tak i jestem mega szczęśliwa! Będę chodzić na biol - chem z rozszerzoną matematyką. jestem trochę przerażona ilością nauki jaka mnie czeka, ale to dopiero za 2 miesiące :D teraz trzeba wyluzować.
Przypominam o głosowaniu na bloga Nicol >>> TUTAJ!!! Bardzo proszę!
Życzę wam wspaniałych, niezapomnianych wakacji i dużo uśmiechu na twarzy, bo z nim nawet najgorszy deszczowy dzień się rozchmurza :D
Do napisania,
Ania :)
C-U-D-O-W-N-Y <3 Jejku masz OGROMNY talent *O* Jejku to było świetne <3 Chciałabym, żebyś już coś nowego napisała, ale w 100% Cię rozumiem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że piszesz imaginy na tym blogu :)
Przy okazji zapraszam do mnie ;D
1."Secret Dreams" -----> http://lovonedirectionlov.blogspot.com/
2. " Dary Anioła" -------> http://gifts-of-the-angel-city-of-secrets.blogspot.com/
Ojej :D dziękuję <3
UsuńPostaram się zajrzeć, ale to chyba dopiero jak wrócę ;)
REWELACJA!
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie no i jeszcze Happy End!^^ Super! Najlepsze było to zakończenie: "Jejku! Przepraszam!" Po prostu cały czas się z tego śmieję! Haha genialne :D
Już się nie mogę doczekać tego, co teraz wymyślisz :3 Czekam z niecierpliwością!
Cieszę się, że Ci się podobało <3
UsuńWeszłam na tego bloga po ra pierwszy ale nie ostatni. Opowiadanie z Niallem mi się bardzo podobało! Chcę kolejny post od ciebie i Nicol ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuń