sobota, 1 lutego 2014

#64. Niall cz.2




Niepewnie otworzyłam drzwi małej chatki. Stała w środku lasu, ale to właśnie ona była miejscem, w którym pierwszy raz spotkałam Nialla, moje słońce. Może to nie był zbyt dobry pomysł, żeby wchodzić do zamkniętego pomieszczenia, w którym był potencjalny porywacz. Co ja gadam! To zdecydowanie był kiepski pomysł! Ledwie przekroczyłam próg drewnianej chatki, poczułam na szyi zimne jak lód dłonie. Mężczyzna zasłonił mi usta, a wolną ręką podniósł w górę. Szarpałam się, ale najwidoczniej nie zrobiło na nim to żadnego wrażenia. Po chwili zatrzymał się w jednym z pomieszczeń. Było tak ciemno, że nic nie widziałam. Nagle jego ręce ponownie znalazły się przy mojej twarzy, tym razem zaklejały moje usta szeroką taśmą klejącą. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam. Nawet nie zauważyłam, kiedy wszystkie kończyny miałam związane. Przez ten czas mój wzrok przyzwyczaił się do ciemności. W miarę możliwości rozejrzałam się po pokoju. Nie było w nim nic nadzwyczajnego. Poza człowiekiem przywiązanym do krzesła. Wytężyłam wzrok jeszcze bardziej.
- O mój Boże, Niall!- krzyknęłam, choć przez taśmę słowa zostały całkowicie zniekształcone.
Na szczęście sam dźwięk mojego głosu sprawił, że Horan uniósł głowę w górę i spojrzał na mnie. Jeśli dobrze widziałam to jego oczy były przepełnione bólem, strachem, ale i troską... Troską o mnie.
- Gotowe- mruknął niewyraźnie kryminalista, po czym podszedł do drzewi, gdzie jak mniemam był włącznik światła, bo po niespełna sekundzie w pomieszczeniu zapaliła się żarówka.
Patrzyłam na Nialla. Jego twarz była posiniaczona i poraniona. Miał podbite oko, rozciętą wargę i długą linię, która wyglądała jak wyryta nożem, mieszczącą się na policzku. Tak bardzo chciałam go przytulić.
- No, no, no- cmoknął mężczyzna, zwracając na siebie naszą uwagę.
Momentalnie spojrzałam w tamtym kierunku. To był... Nie, nie wierzę
- Co ślicznotko, już mnie nie poznajesz?- zadrwił Gordon.
Gordon Mike Sold... Aż wstyd się przyznać, że miałam z nim kiedyś coś wspólnego. Byliśmy... wspólnikami, o ile to można nazwać współpracą... W domu mieliśmy trudne czasy, chciałam pomóc rodzinie, ale jaką ceną...
- Miło znów widzieć twoją śliczną buźkę, aż szkoda, że muszę ją uszkodzić
- Daje ci to satysfakcję?!- wycharczał Niall. Rany jakue zadał mu Sold były ciężkie, skoro trudno było mu cokolwiek powiedzieć.
Mike mu nie odpowiedział tylko mocno go uderzył. Pisnęłam na ten widok. Tak bardzo chciałam, żeby to był tylko sen.
Wtedy Gordon zwrócił się w moją stronę. Jego szare oczy były przepełnione jadem i nienawiścią.
- Powiesz mu co zrobiłaś?
Pokręciłam przecząco głową. Nie wrócę do przeszłości. Już dawno zamknęłam ten rozdział.
Po pokoju rozszedł się śmiech Solda. Modliłam się, żeby przez moje grzechy nic nie stało się Niallowi...
Kiedy odmówiłam powiedzenia prawdy, Mike ściągnął moje spodnie. Chyba wiem, do czego to zmierza. Zerknęłam na Horana. Był potwornie blady, ale,ku mojemu zadowoleniu, cały i zdrowy.
- Powiesz?
Mimo wszystko, nie! Ponownie zaprzeczyłam.
Tym razem zniknęła moja kurtka. To akurat dobrze, bo w kieszeni bluzy mam telefon. Było ciężko wydostać go z kieszeni związanymi rękami, ale w końcu się udało! Wybrałam na klawiaturze 2, a przynajmniej mam taką nadzieję, bo nie widziałam ekranu. Po chwili poczułam delikatną wibrację, co oznaczało, że, jak zakładam mama, odebrała połączenie. Mam nadzieję, że to wystarczy.
- Widzę, że to nie pomaga- wychrypiał nasz porywacz.- W takim razie muszę zabrać się za twojego Niallerka
Tyle powinno wystarczyć. Jeśli moja rodzicielka to usłyszała, to na pewno powiadomi o tym policję, a oni namierzą mój telefon.
*******************************
Minęła już chyba godzina! Gdzie oni do cholery są?! W tym czasie Niall oberwał kilka razy, przez co jego twarz była pokryta czerwonymi pręgami. Mnie natomiast oprawca pozbawił całej garderoby, prócz bielizny.
Powoli zaczęłam tracić nadzieję, że ktoś się tu zjawi, gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a policjanci wbiegli do środka. Część z nich otoczyła Gordona, inni pomagali mi i Niallowi. Zdziwiło mnie, że wśród nich był Harry i Louis.
- Nic ci nie jest?- zapytał Loczek, kiedy szliśmy do naszego samochodu.
- Bardziej boję się o Nialla- mruknęłam.
Tak bardzo się cieszę, że nic mu nie jest
- (T.I) o czym on chciał żebyś mi powiedziała?- zapytał cicho Horan.
Przygryzłam mocno wargę. Mogłam się spodziewać, że nie ominie mnie to pytanie.
- Porozmawiamy...- zaczęłam, ale chłopak mi przerwał.
- Nie (T.I), powiesz mi teraz
- Byłam... no ten... I robiłam... Musiałam... Potrzebowaliśmy pieniędzy...- wyjąkałam między napadami płaczu.
Niall pokręcił z niedowierzaniem głową. Mimo tych urywek zrozumiał wszystko bardzo dokładnie.
Ruszył do przodu nawet się nie oglądając.
- A (T.I)?- zapytał Louis, patrząc na mnie z ukosa.
- Poradzi sobie- odparł niewzruszony Niall i wsiadł do auta.
Zostałam sama w środku lasu. Po raz kolejny zostałam sama. To koniec... Tym razem nie będzie już nowego początku...

Oczami Nialla

Nie mogłem uwierzyć, że (T.I) to robiła, to takie ochydne! Jak ona mogła...
Dopiero po chwili dotarły do mnie jej inne słowa- Potrzebowaliśmy pieniędzy. Jej rodzina tego potrzebowała... A co mogła zrobić młoda dziewczyna, która nie miała wykształcenia i nikt nie chciał jej przyjąć do pracy? Powinienem zabrać ją ze sobą i pozwolić zacząć wszystko od nowa. Zamiast tego zostawiłem ją samą, tak, jak wszyscy inni.
- Zawróć- powiedziałem do Harry'ego.
- A już mieliśmy się zakładać, kiedy o to poprosisz- uśmiechnął się Lou.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce samochód (T.I.) nadal stał w tym samym miejscu. Jednak nigdzie nie było jej właścicielki. Zdenerwowany zacząłem chodzić po lesie w poszukiwaniu dziewczyny. Chłopcy zaczęli mi pogadać. Po kilkunastominutowych poszukiwaniach brunetki zawołał nas Styles. Przyszliśmy do niego w tępie natychmiastowym. Na mchu pod drzewem leżała (T.I). Była cała we krwi. Jej nieruchome patrzyły na ciemne niebo. W ręce ściskała żyletkę.
Usiadłem obok niej i zalałem się łzami. To była moja wina. Tylko i wyłącznie moja! Jak mogłem być taki głupi?!
Już miałem wyciągnąć rękę po żyletkę dziewczyny, ale powstrzymał mnie Louis.
-Chociaż ty przeżyj tę noc- poprosił cicho.



Hej kochani!
Oto druga i ostatnia część Nialla. Trochę mi się nie podoba... Trochę bardzo. Ale nie wiedziałam jak napisać tą część:(
Love ya
Katie:*

6 komentarzy:

  1. http://one-direction-in-our-life.blogspot.com/ zapraszam na mojego bloga. a oto zwiastun: http://www.youtube.com/watch?v=jOg8AzKCdD4 mam nadzieję że odwiedzisz mnie. <3

    ps. nie jest wcale taka zła ta cześć, mi się bardzo podoba i pewnie innym też. <3 pisz dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde! Zabiła się. A to ostatnie zdanie... Matko ciarki mnie przeszły.
    Strasznie mi sie podoba ;*
    Zapraszam do siebie
    http://mential-stories-from-me.blogspot.com
    ~ Miss Pinkblood

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo, że smutno się kończy, to strasznie mi się podoba <3 Przypadła mi do gustu <3 Możesz pisać więcej takich ^^ Awww na serio pokochałam to <3 a zdanie : "-Chociaż ty przeżyj tę noc.-Poprosił cicho." ~ No JPRD zwaliło mnie z nóg <3 Cudne ^O^

    OdpowiedzUsuń
  4. CUDOWNIE


    Ech... mówiłam, że morderca nie zmienia swoich przyzwyczajeń!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny!! mam nadzieję że będzie kontynuacja

    OdpowiedzUsuń