poniedziałek, 21 października 2013

#30. NIESPODZIANKA, czyli Leeroy cz. 2

No i mamy drugą część Leeroy'a. Mam nadzieję, że zakończenie Wam się spodoba. Długo myślałam jak to zakończyć i myślę, że wyszło dobrze. Pamiętajcie, żeby w poście Dzięki, dzięki, dzięki wpisywać z kim chcecie dedykację w podzięce za 3000 wejść! To tyle ode mnie KT;*

Leeroy, a nie, przepraszam, Liam wstał i tępo wpatrywał się w telewizor. Wstałam z kanapy i ruszyłam w jego kierunku.
- Chciałbyś mi coś powiedzieć?- powtórzyłam pytanie, stając naprzeciwko niego.
- Ja...- jąkał się chłopak.
W końcu odpuścił sobie słowa i ściągnął z głowy blond perukę.
- Nie mogę uwierzyć, że cały czas kłamałeś- powiedziałam wściekła.
- (T.I) ja ci wszystko- zaczął Payne, ale nie dałam mu skończyć.
- Pamiętasz jak ci kiedyś opowiedziałam, dlaczego nie chcę się zakochać?- zapytałam, a on przytaknął.- To co zrobiłeś udowadnia, że miałam rację. Że miłość tylko rani
- Ja naprawdę cię kocham!- krzyknął zły.
- Gdyby tak było to nie całowałbyś się z inną! Nawet jako Liam Payne!- powiedziałam i wybiegłam z domu chłopaka, głośno trzaskając drzwiami.
Nie mogłam w to uwierzyć. To było jak zły sen, z którego jak najszybciej chciałam się obudzić. Do domu wpadłam cała zalana łzami. Od razu pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Po chwili przy mnie zjawiła się mama i ciocia Lauren, która przyjechała na kilka dni.
- Co się stało kochanie?- zapytała mama, delikatnie głaszcząc mnie po włosach.
- To przez wiadomości- powiedziała bez ogródek ciotka.
- Skąd wiesz?- spytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi, bo zadzwonił telefon cioci.
W tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Mama wstała otworzyć, a ciocia Lauren skończyła w tym czasie rozmowę telefoniczną.
- (T.I) jestem pewna, że cię okłamał ze względu na ciebie- powiedziała ciocia.
- Ale on całował inną!- wybuchnęłam gorzkim płaczem.
- A więc o to chodzi- mruknęła siostra mamy bardziej do siebie niż do mnie.- Mam pomysł kochana
- Jaki?
- Wiem, że masz szkołę, ale co powiesz na tygodniowy wypad do LA? Dobrze ci zrobi, a tam jest teraz ciepło
- Pewnie!- krzyknęłam uradowana i rzuciłam się cioci na szyję.
- Pizza!- zawołała z kuchni mama.
                                                                          ***

Moja rodzicielka również wybrała się z nami do gorącego Los Angeles. Przez cały tydzień nie dostałam ani jednej wiadomości od Liama. Nie powiem, było mi trochę przykro, że nic dla niego nie znaczyłam. Kiedy z powrotem byliśmy w Londynie zaczęłam się bać... Bać spotkania z nim. Wystarczyłoby zwykłe wpadnięcie na siebie na ulicy, a moje maleńkie serduszko rozpadłoby się na milion kawałków.
To, co zastałyśmy pod domem było imponujące. Tysiące kwiatów stało na ogrodowym trawniku. Po prostu WOW!
- Co się tu stało?- zapytała mama, ale to było pytanie retoryczne.
Ciocia weszła do ogrodu i sięgnęła po peorwsze kwiaty- niebieskie róże, moje ulubione. Między kwiatami była umieszczona mała błękitna karteczka.
- Jeśli nadal coś dla ciebie znaczę, przyjdź dzisiaj pod Big Ben o 19- odczytała ciocia.
Chwyciłam kolejne kwiaty. Karteczka była tej samej treści, następna też i kolejna tak samo.
- On chyba naprawdę cię kocha i codziennie na ciebie czeka- uśmiechnęły się kobiety.- Może idź tam i załatw to jak należy
Zerknęłam na zegarek. 18:48! Mam tylko 12 minut.
- Zaraz wracam!- krzyknęłam i pobiegłam w stronę słynnego zegara. Dobrze, że nie miałam daleko.
Kiedy dotarłam na miejsce od razu go zobaczyłam. Siedział na ławce, a w ręce trzymał bukiet niebieskich róż."Cholera (T.I) jaka ty jesteś głupia! Przecież on znowu złamie ci serce" mówił cichy głos w mojej głowie, ale starałam się go zignorować. Przecież przyszłam tu oficjalnie z nim zerwać. Podeszłam bliżej do chłopaka i usiadłam na ławce.
- Jednak przyszłaś- ucieszył się szatyn.
- Tak- powiedziałam bez emocji.
- (T.I) wiem, że bardzo cię zraniłem, ale- chciałam mu przerwać, jednak Liam mi na to nie pozwolił.- Ale zrobiłem to dla ciebie. Chciałem, żebyś pokochała mnie jak zwykłego człowieka, a nie znanego piosenkarza
- Leer.. Liam rozumiem to i jestem w stanie ci to wybaczyć, ale ta dziewczyna...
- Wiem. To już mniej przyjemna część. To jest moja umowa z Modest- powiedział podając mi plik kartek.- Każdy z nas musiał to podpisać. Na zielono masz zakreślony punkt, w którym zmuszają mnie do spotykania się z Sophie
- Liam..
- (T.I) proszę wybacz mi
W jednej chwili zapomniałam o tym co było złe i o tym, że miałam z nim zerwać. On to zrobił dla mnie, byłam dla niego ważna i tylko to się liczyło. W jednej chwili przestałam analizować argumienty za i przeciw. Wiedziałam co czuję i to było zbędne. Całkiem wyłączyłam myślenie. I najzwyczajniej w świecie pocałowałam chłopaka, którego darzyłam miłością. Dla niego zrobiłabym wszystko.
- Dziękuję- wyszeptał Liam i ponownie złączył nasz usta w czułym pocałunku.

4 komentarze: