sobota, 2 listopada 2013

#36. Madhouse cz. XII

Poprzednia część- http://nialllovebigos.blogspot.com/2013/10/27-madhouse-cz-xi.html

PERSPEKTYWA LOUISA
- Liam jedziemy do Ameryki!- krzyknąłem, kiedy odłożyłem słuchawkę od telefonu.
Nie mogłem w to uwierzyć! Tyle czasu szukałem mojej siostry... Na szczęście ona się znalazła i żyje. Tak, najważniejsze, że żyje.
- Dlaczego ja mam jechać?- zapytał Liam, wyglądając ze swojego pokoju.
- Myślisz, że nikt nie zauważył tego, że coś między wami jest? Na pewno się ucieszy, kiedy cię zobaczy
- Może masz rację- mruknął Payne i wrócił do siebie.

PERSPEKTYWA LIAMA

Miałem nadzieję, że Lou ma rację. Może nic złego się nie stanie jak pojadę z nim. Tak bardzo chciałbym zobaczyć.
Spakowaliśmy walizki i ruszyliśmy do wyjścia. Nagle ni stąd, ni z owąd pojawiła się Lottie.
- Gdzie jedziecie?- zapytała mierząc Louisa wzrokiem.
- Do Mel- odparł spokojnie.
- Znalazłeś ją?! I nic mi nie powiedziałeś?! Czekajcie chwilę?!- rzuciła i wbiegła po schodach na dół.
Lou stał osłupiały.
- Czy ona zwariowała?- zwrócił się do mnie.
- Niestety nie znam odpowiedzi- mruknąłem.
Po chwili Lottie znów była na dole. W ręce trzymała dużą, różową walizkę.
- Jadę z wami- powiedziała z uśmiechem i wyszła z domu.
- Nie lecimy samolotem?- zapytałem, patrząc z nadzieją na przyjaciela.
- Nie, po tym co stało się Mel nie będę ryzykował- odparł Tommo i wsiadł do samochodu.
Podróż dłużyła mi się w nieskończoność, ale było warto. Nareszcie zobaczę Mellisę!

PERSPEKTYWA MELLISY

Leżałam na łóżku i patrzyłam w sufit. Od kilku dni zadawałam sobie to samo pytanie- Kim ja jestem? No bo jeśli nie wiem kim jestem, to skąd mam wiedzieć, gdzie mam iść, kiedy w końcu wyjdę ze szpitala?
Nagle drzwi do mojej sali się otworzyły, a moim oczom ukazał się chłopak o brązowych oczach i szaroniebieskich oczach. To był on! To był Louis! To musiał być on!
- Mel, mogę wejść?- zapytał.
Ten głos... Ja go znam... Należał... Należał do.... Do kogo?
- Jasne- wychrypiałam i położyłam się na boku.
Do sali wszedł Louis (chyba), niska blondynka o niebieskich oczach i szatyn o ślicznych, brązowych tęczówkach. Ciekawe kim on jest, bo jest naprawdę uroczy.
- Mel co u ciebie?- zapytała blondynka.
- Mel?- zdziwiłam się. Że Mel to niby ja?
- Lottz przepraszam.. Ja zapomniałem ci powiedzieć....- jąkał się Louis.
- Zapomniałeś powiedzieć o czym?!- fuknęła blondi.
- Bo Mel nic nie pamięta- wyszeptał Louis.
- To prawda?- tym razem dziewczyna zwróciła się do mnie.
- T..t..tak- wyjąkałam.- Pamiętam tylko Louisa
- Pamiętasz mnie?- zdziwił się chłopak.
- Tak, ale nie wiem, kim jesteś
- Jestem twoim bratem- szepnął.- A Lottie to twoja młodsza siostra. Jest jeszcze Fizzy i Daisy i Phoebe...- zaczął mówić Lou.
- A kto to jest?- przerwałam, wskazując na chłopaka, stającego za Lottz.
- To Liam. On, ja i jeszcze trzech innych chłopaków jesteśmy w zespole. One Direction, pamiętasz?- zapytał, ale pokręciłam przecząco głową.- To jest nasze zdjęcie- powiedział podając mi fotografię.
- Ten blondyn to Niall. Zayn siedzi na środku, a Harry to ten z loczkami. Mnie i Liama już znasz
Patrzyłam na zdjęcie i usiłowałam sobie cokolwiek przypomnieć. W moich myślach pojawiła się blondynka z niebieskimi oczami. Wystraszyłam się. Pamiętałam jak groziła mi nożem... I jak współpracowała z tymi bandytami... I.. I.. I jak groziła Harry'emu. Tak, pamiętałam to wszystko!
- A.. T.. Taylor?- z trudem wymówiłam jej imię.
- Ona jest w więzieniu. Już nic ci nie zrobi- powiedział Louis i objął mnie ramieniem, widząc strach w moich oczach.- Już jesteś bezpieczna
- A pamiętasz Rosie, Perrie, Eleanor albo Louise?- zapytała Lottie.
- Niestety nie- odparłam i spuściłam głowę.
Z moich oczu wypłynął potok łez. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje. Sześć par ramion oplotło mnie dookoła. Podniosłam głowę i zobaczyłam Lou, Lottie i Liama.
- Co się stało?- zapytał łagodnie szatyn, ocierając moje łzy.
- Bo ja chciałabym pamiętać, ale.. ale... nic nie mogę sobie przypomnieć- westchnęłam.
- Nie martw się, wszystko ci przypomnimy, kiedy tylko wrócimy do Londynu- pocieszała mnie Lottie.- I Lou zawiezie nas do Doncaster- dodała.
Podniosłam wzrok. Moje tęczówki spotkały się z tęczówkami Louisa. Chłopak uśmiechał się promiennie.
- Damy radę- powiedział.
- Damy radę- powtórzyła Lottie.
- Damy radę- uśmiechnął się Liam.
- Damy radę- powtórzyłam za wszystkimi o mocno ich przytuliłam.

No i wreszcie jest! Madhouse część 12! Jak się podobało? Piszcie w komentarzach:)) Zapraszam też na mojego drugiego bloga onewayoranothervswings.blogspot.com Kocham Was KT;*

4 komentarze:

  1. O Matko Święta^^
    Jakie cudo *.* Super, że w końcu udało ci sie to napisać. Jestem z cb dumna ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. <3
    Oto przykład jak można jednym słowem opisać moje uczucia względem tego imagina

    OdpowiedzUsuń