piątek, 29 listopada 2013

#47. Zayn

Jechaliśmy samochodem pustą ulicą. Było dobrze po północy, a dookoła nas panowała ciemność. Atmosfera byłaby romantyczna, gdyby na dworze nie rozpętała się burza. Zayn w skupieniu wpatrywał się w drogę. Co chwilę coś do mnie mówił, starając się mnie uspokoić. Dobrze wiedział jak bardzo boję się burzy. Patrzyłam na Mulata, dokładnie obserwując każdy jego ruch. Był taki przystojny. Po dwóch latach spędzonego wspólnie życia kochałam go tak jak na początku. Zdarzał się, że Malik doprowadzał mnie do szału, ale takich chwil było naprawdę mało.
W pewnym momencie Malik zatrzymał samochód.
- Brakuje nam paliwa- westchnął.- Zapomniałem zatankować
Niechętnie wysiadłam z auta i rozejrzałam się wokół. Byliśmy na jakimś parkingu. Zayn podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę. Do domu nie było daleko.
Nagle poczułam mocne pchnięcie i upadłam na ziemię...

                                                                    ********
Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Powoli przypominałam sobie wcześniejszy wieczór. Moje rozmyślania przerwało skrzypnięcie drzwi. Do pokoju wszedł Harry, a za nim podążał Louis. Chłopcy uśmiechnęli się do mnie. Wtedy przypomniałam sobie o Zaynie, a dokładniej o tym, że nie było go w tym pokoju.
- G..gdzie Zayn?- zapytałam przyjaciół, kiedy podeszli bliżej.
- W sali obok- odparł Lou.
- Mogę do niego iść?
Hazz niepewnie spojrzał na Tomlinsona, który nieznacznie kiwnął głową.
- Dobrze- powiedział Styles i podszedł jeszcze bliżej.
Delikatnie zsunął ze mnie kołdrę. W ogóle nie rozumiałam jego zachowania. Dopiero, kiedy zobaczyłam swoje nogi, pojęłam jego gest. Obie stopy miałam zabandażowane. Kiedy dotknęłam białego materiału, syknęłam z bólu.
- Harry poczekaj- poprosiłam chłopaka.- Wytłumacz mi co się stało, bo jakoś nie pamiętam
Hazz nie zdążył jednak nic powiedzieć, bo głos zabrał Tommo.
- Mieliśmy wypadek. Wjechał w was jakiś pijany kierowca. Na szczęście ktoś to widział i szybko wezwał karetkę. Tamten gość niestety wyszedł z tego bez szwanku- wyjaśnił szatyn.
- Chcesz zobaczyć Zayna?- zapytał Loczek.
- Tak- odparłam bez namysłu.
Styles wziął mnie na ręce i przeniósł do sali obok. Na łóżku leżał Zayn. Spał. Pewnie jeszcze nie wybudził się ze śpiączki. Mimo ciemnej karnacji był bardzo blady. Hazza posadził mnie na krzesełku obok łóżka. Koło mnie siedział Liam, a dalej Niall. Wszyscy mieli poważne miny. Niepewnie chwyciłam chłopaka za rękę. Wtedy Malik otworzył oczy. Spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi tęczówkami i lekko się uśmiechnął.
- Jesteście tu wszyscy- ucieszył się.- Nic ci nie jest (T.I)?- zapytał z troską w głosie.
- Nie Zayni
- Muszę wam coś powiedzieć- głos mojego chłopaka był strasznie słaby.
Wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach. Byliśmy pełni obaw. Co to za informacja, którą chce nam przekazać czarnowłosy? Spodziewałam się najgorszego. Widziałam to w oczach ukochanego.
- Ja... czuję... że... umieram...- wyszeptał Zayn, robiąc przerwę co słowo.
Widać, że dużo go to kosztowało.
Nie chciałam żyć bez niego. To on był moją podporą każdego dnia. To dzięki niemu na mojej twarzy codziennie pojawiał się uśmiech. To on jest sensem mojego życia. A teraz ten kochany chłopak ma umrzeć? DLACZEGO?!
Nie zważając na obolałe stopy, wybiegłam z sali. Jak najszybciej chciałam znaleźć lekarza, pielęgniarkę, kogokolwiek z personelu. Kogoś, kto mógł uratować mojego Zayna.
Jednak nie udało mi się to. Przez poranione nogi byłam spowolniona, a Louis bardzo szybko biega. Złapał mnie i usiadł na krześle stojącym niedaleko. Szarpałam się i biłam chłopaka, ale jego jedyną reakcją na moje zachowanie był silny uścisk. Oplótł mnie swoimi ramionami i przyciągnął do siebie.
- (T.I) on cię teraz potrzebuje- mówił, a moje siły coraz bardziej słabły.- Jesteś dla niego bardzo ważna. Wiesz jak on się przejął tym, że wybiegłaś?
Podniosłam głowę i popatrzyłam na przyjaciela. Miał łzy w oczach, tak samo jak ja.
- Nie płacz- wyszeptałam i wtuliłam się w jego pierś.

Właśnie wtedy zobaczyłam jego.
- Zayn?!- krzyknęłam, ale chłopak już zniknął.- Zayn...- szepnęłam.
Louis popatrzył na mnie zdziwiony i wziął mnie na ręce. Nie miałam pojęcia dokąd idziemy. Zrozumiałam to dopiero pod salą Malika. Lou nie widział przyjaciela. Myślał, że ten krzyk był wywołany emocjami. Wszedł do pomieszczenia i stanął jak wryty. Mulata nie było. W środku siedział tylko Niall.
- Gdzie Zayn?- zapytał Tommo, kiedy otrząsnął się z szoku.
- Powiedział, że musi znaleźć (T.I) i wyszedł. Najpierw to olaliśmy, ale potem Hazz i Li poszli go szukać
- Widziałam go- przerwałam Horanowi.
- Kiedy?- zapytali zaskoczeni.
- Wtedy, kiedy go wołałam. Był zły
Żaden z chłopców nie odpowiedział, bo do sali wpadł Harry i Liamem niosący Malika. Niezdarnie ułożyli go na łóżku i odeszli kilka kroków w tył. Zayn była blady, ale oddychał. W jego oczach był ból i gniew.
- Jak mogłaś- wyszeptał cicho.- Dowiadujesz się, że umieram i zostawiasz mnie dla mojego kumpla. Nie myślałem, że jesteś do tego zdolna
- Zayn, ja nie...- zaczęłam, ale Mulat mi przerwał.
- Nie wierzę (T.I), idź stąd
Posłusznie wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na korytarzu. Po dwóch godzinach z pokoju wyszli chłopcy. Popatrzyłam na nich, choć dobrze wiedziałam co się stało.
- Nie żyje- wyszeptał Loczek i zaniósł się płaczem.
Wszyscy mieli czerwone oczy. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy.
- Odszedł myśląc, że jestem najgorsza na świecie- wyszeptałam.

                                                              ***************
Siedziałam w domu i bez celu wpatrywałam się w ekran laptopa, Moje myśli cały czas krążyły wokół Zayna. Dzisiaj mijał miesiąc od jego śmierci.
Przez ten czas straciłam pracę, bo nie wychodziłam z domu. O pieniądze się nie martwiłam, miałam ich pod dostatkiem. Wszystko się posypało od kiedy on odszedł. Najbardziej bolała mnie myśl, że przed śmiercią do skrzywdziłam.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne rurki, tego samego koloru koszulę i conversy. Włosy związałam w koka i wyszłam z domu. Po drodze na cmentarz wstąpiłam do kwieciarni, gdzie kupiłam czerwoną różę i znicz. Nadszedł czas bym się przełamała i odwiedziła Malika...
Grób mojego ukochanego stał w 20. rzędzie, pierwszy z brzegu. Pomnik był wręcz zasypany kwiatami, zniczami i wiązankami od fanów. Ułożyłam między nimi swój "upominek" i upadłam na kolana. Moja twarz zalała się łzami. Tak bardzo mi go brakowało. Życie mnie przerosło. To on był sensem, którego tak bardzo teraz brakowało.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramiona i podnosi z ziemi. Odwróciłam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Dopiero po chwili moim oczom ukazała się blada postać Malika. Był taki, jakim go zapamiętałam- idealny. Tylko teraz miał dodatkowo białe jak śnieg skrzydła.
- Mój anioł- wyszeptałam, a Zayni szeroko się uśmiechnął.- Zayn ja nie..- zaczęłam, ale chłopak nie pozwolił mi skończyć.
- Już wszystko wiem- powiedział i zniknął.
Stałam i analizowałam jego słowa. Skoro wszystko wie, to znaczy, że jest przy mnie zawsze... Ale ja też chcę być przy nim świadomie...
Poszłam w miejsce, gdzie się poznaliśmy- nad rzekę Tamizę. Przez chwilę obserwowałam taflę wody, po czym przeszłam na drugą stronę barierki.
Ta otchłań może mnie zabrać do Zayna- pomyślałam.
Ostatni raz obejrzałam się za siebie i puściłam zimną poręcz barierki. Chciałam być już obok Malika...


Dzisiaj trochę inaczej, bo nie Two Stars, ale jednopartówka z Zaynem. Mam nadzieję, że Wam się podobała mimo tego, że była smutna...
Co tam u Was? Piszcie w komach;*
KT;*

3 komentarze:

  1. Ty... ty... TY!
    Ty znowy mordujesz! Wiedziałam! Wiedziałam, że kiedyś wrócisz do tego zgubnego nałogu!

    Ale tak czy siak był bardzo ciekawy ten im :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki;* Ale to stary im pisany w sierpniu:)) Wczoraj go znalazłam:P To były dwie części, ale zrobiłam jedną i trochę usunęłam xd Ale jak to przepisywałam to płakałam;(

      Usuń
  2. Przez ciebie płacze!!! Wyszło ci pięknie! Nigdy nie płakałam przy tachich imaginach ,a tu nagle pojawiasz sie ty i robisz ze mnie wrażliwą dziewczyne! Jak ty to robisz ,że tak pięknie piszesz?

    OdpowiedzUsuń